Gdyby jankesi zobaczyli "Wołyń" to by chyba powiedzieli, że to jest film science-fiction. Naród amerykański nigdy by się nie podniósł po traumie mordów na Wołyniu. Jeśli oni "umierają" po zwykłej śmierci jednego dziecka to co by zrobili widząc jak Ukrainiec nabija ich dziecko na płot!? Albo widząc jak Ukrainiec wrzuca ich żywe dziecko do ognia!? Pokoleniowa terapia by nie pomogła ;-) Żenujące jest to wspieranie słabości w Hollywood. Cierpienie wyniesione do rangi chwalebnej, wartej zarzucenia całego życia bo cierpię. Niedługo nakręcą film o cierpieniach nowojorskiego sprzedawcy pizzy, który uszkodził sobie dziurkę w nosie wygrzebując kozę. I na pewno znajdzie grupę wsparcia dla tych co zranili dziurkę w nosie wygrzebując kozę ;-)