No i jak widać te ich recenzje można o kant dupy potłuc ;) Bardzo fajny i przyjemny film.

Dlaczego? Że Tobie się podobał to Twoja subiektywna ocena, i wielu innym pewnie też się spodoba. Co wcale nie znaczy, że film jest dobry. Na przykładzie "Siedmiu dusz" widać to doskonale: 8/10 przy 400. tys. dla filmopodobnego produktu, który jest prawdopodobnie największym szantażem emocjonalnym w historii kina.

Rozumiem, że ich recenzje mają dla Ciebie większe znaczenie niż te szarego Kowalskiego? Niech każdy obejrzy i sobie samemu oceni. Co innego oceniać film pod kątem błędów logicznych, dłużyzn, absurdów / luk w scenariuszu, fatalnego aktorstwa itp, a co innego napisać, że jest słaby i tyle. Moim zdaniem jest tutaj ciekawa fabuła, aktorzy stanęli na wysokości zadania, film wzrusza. Oscara bym jemu nie dał, ale na pewno nie zmieszałbym go z błotem jak ci sfrustrowani krytycy.

Jasne, że strony mają większe znaczenie od opinii jednostki, chyba że znam tę konkretną jednostkę lub wiem, czym się w ocenie kieruje. Ale ci ludzie mają dużo większe pojęcie o filmach niż ten szary Kowalski, to jest ich praca. Nikt im nie płaci za negatywne recenzje, za to pozytywne to już zupełnie inna para kaloszy.
Co do tego powyższego filmu, nie widziałem go. Widziałem trailer, znam dorobek reżysera, znam dorobek scenarzysty i znam dorobek i możliwości WS. Co więcej, wiem co WS kieruje, przynajmniej częściowo: dał temu upust bojkotując zeszłoroczne oskary i wypowiadając się w wywiadach. To jest słaby aktor, specyficzny do specyficznych filmów, gdzie może błysnąć charyzmą i stylem, wtedy się sprawdza. W dramatach się nie sprawdza z powodu olbrzymich braków warsztatowych, emocje wyraża tylko binarnie - 3 miny na krzyż, a i tu bywa problem.
Poza tym tu znowu gra ojca po jakiejś wielkiej życiowej stracie - porównanie z siedem dusz nasuwa się samo. Porównanie bardzo niekorzystne dla WS.

A niby kino dla kogo jest? Dla widza czy dla krytyków? Krytyków którym żal dupy ściska, że sami tak nie potrafią? Ocenianie ... ludzie chyba jednak zbyt dużą wagę do tego przywiązują. Idź przeżyj ten film, a nie zasłaniaj się, bo co bądź wykrzywionymi gustami krytyków :-)

Krytyków, którym żal dupy ściska, że sami... czytasz czasami, co wypisujesz? Nie masz jakichś przebłysków, że szafując tak idiotycznymi sentencjami wystawiasz sobie opinię co najmniej niepochlebną?
Twierdzenie, że krytycy to niespełnieni reżyserzy, czy inni ludzie zaangażowani w powstanie filmu, jest tak dalece absurdalny, że naprawdę ciężko to ubrać w słowa, a jestem fanem absurdalnego humoru.

Czyli wśród krytyków nie ma niespełnionych reżyserów? Co więcej, założenie, że opinie którychś stron są bardziej słuszne od opinii innych stron jest przecież zabawne. Tak samo opinie na meta i RT masz wypadkowe opinii jak i na filmwebie. Owszem, za krytykami stoi wiele innych czynników i dlatego ich opinie są często nietrafione. Film jest sztuką, którą oceniasz na bazie emocji i doznań, które u Ciebie powoduje. Dlatego pogląd, że krytyk po latach oglądania filmów wzruszy ramionami i powie: "nic ciekawego", kiedy zwykły odbiorca przyjmie film ciepło, wcale nie jest absurdalny. Krytycy niech robią swoje, ale to jest trochę kazus ginekologa. Po latach zaglądania, już co raz mniej dziwi.