Piękna Liv Tyler, znakomity jak zawsze Jeremy Irons, ładne widoczki. I to tyle. Fabuła totalnie do mnie nie trafia. A polski tytuł "Ukryte pragnienia" kompletnie tu nie pasuje - całe towarzystwo nie za bardzo ukrywało swoje pragnienia. Ciągle tylko seks i obleśne komentarze. Palą trawkę i leżą na golasa w ogrodzie. I cały czas tylko komentarze na temat jej dziewictwa: kiedy i z kim straci. Dziwne. Cały film w ogóle kręci się wokół seksu, za dużo tego i nazbyt wprost pokazane. W sumie motyw zakochanego w niej chłopaka - spoko. No i nawet ładna scena pod drzewem. Ale nagle film kończy się jak gdyby nigdy nic. Tak jakby się urywał.
Dokładnie. A sama Liv wydaje się być w ciągu całego filmu taka sztywna, ma taki sam wyraz jak nakrywa jej 'ukochanego' z ta drugą, jak się kocha, jak pozuje do rzeźby. I jest taka sentymentalna, roztrzepana, pogubiona, do tego urwany wątek z jej ojcem. Mnie jej postac lekko drażniła. Niby nieśmiała, cicha, ale to nie przeszadza jej pozować z odkrytą piersią przy obcych ludziach czy zdecydowac się na seks pod wpływem chwili. Jej znajomi wydają się byc taką zamkniętą enklawą, gdzie wszyscy wiedzą wszystko, mogą się podglądać, podsłuchiwać, a Liz próbuje się wpasować w ich towarzystwo.
tu się nic nie dzieje oprócz tego, że wszyscy czekają na stratę dziewictwa. Dobrą postać stworzył Jeremy Irons- chory, umierający, który pragnie tej "czystej krwi", ale wie, ze jej nie dostanie, życie przeplata się ze śmiercią, aaa i Toskania przepiękna. Reszta ble,ble ble. Za te widoczki i za tego Ironsa jest tak wysoka ocena, bo inaczej sensu nie widzę...
fakt, fabuła bez większego sensu. miejsce ratuje cały film. muzyka bardzo nie pasuje do filmu! bardzo dziwny film...
Zgoda. Piękna Tyler, piękne pejzaże i nuda wiejąca z ekranu. Przeżyłem olbrzymi zawód - jakoś udało mi się wytrwać do końca - 4/100 !!!
Fajny, luzacki film o wakacjach, beztrosce, swobodzie, młodości, takim moście pomiędzy dzieciństwem a dorosłością.. musi być powolny (chwilami nudny).
Ale dla mnie pełen smaczków. Uwielbiam go :)
Ja byłem jeszcze dzieckiem w czasach kręcenia filmu, ale nadal pamiętam jak często ludzie się po prostu nudzili, albo odpoczywali w czasach przed komputerami, Internetem i znacznie powszechniejszą telewizją.
A jak do tego dołożymy Włochy i Włochów, którzy z natury się nigdzie nie śpieszą to idealnie mamy klimat tego filmu.
Ja doceniam!