Fajnie, rozumiem, że historia jest oparta na faktach i rozumiem również, że jako 217. osoba na świecie bohaterka została zdiagnozowana z niezwykle rzadką chorobą autoimmunologiczną. Piękny, utopijny sen, w którym służba zdrowia w ciągu miesiąca przedstawia podobną diagnozę pozostawię bez komentarza.
Nie mogę jednak pojąć, skąd takie a nie inne przedstawienie w filmie chorób psychicznych - jako coś absolutnie wykluczonego, niemożliwego do zaakceptowania, traktowanego jako nieudolność lekarzy w rozpoznaniu przyczyny "prawdziwej" choroby (bo choroba psychiczna taką nie jest?). Zwłaszcza w dzisiejszych czasach powinniśmy przykładać dużo uwagi do tego, by o chorobach psychicznych mówić i je oswajać, bo zmaga się z nimi coraz więcej ludzi. Zachowanie rodziców bohaterki w filmie jest dla mnie niedopuszczalne i po prostu obrzydliwe (obrażanie lekarzy, którzy sugerują leczenie w szpitalu psychiatrycznym, odmowa dopuszczenia do siebie wiadomości, że dziecko cierpi z powodu choroby psychicznej). Schizofrenia? Choroba afektywna dwubiegunowa? Założę się, że zmagają się z nimi setki, tysiące, setki tysięcy osób, ale nie. Dzięki takim bzdurnym filmom jak ten dalej możemy uważać, że są po prostu niezdiagnozowani, bo przecież przyczyną poważnych problemów nie może być choroba psychiczna. XXI wiek, gratuluję utrwalania szkodliwych stereotypów. Końcówka filmu to pomyłka.
(Oczywiście wiem, że państwowej służbie zdrowia można zarzucić wiele i na pewno! zdarzają się sytuacje, kiedy przez brak prawidłowej diagnozy ktoś zostaje zaklasyfikowany jako chory psychicznie, chociaż pierwotna przyczyna choroby jest inna, ale chodzi mi o samo przedstawienie tematu)
Pomijając walor artystyczny, uważam ten film za bardzo szkodliwy w temacie chorób psychicznych.
Niejednokrotnie miałam styczność z osobami z chorobami psychicznymi z racji swoich studiów i wiele historii o rodzicach niewierzących w diagnozę lekarzy słyszałam. Po tym filmie tych rodziców/partnerów/etc. będzie więcej, ponieważ łatwiej jest wierzyć w możliwość całkowitego wyzdrowienia bliskiej osoby, ponadto piętno choroby psychicznej w naszym kraju nadal jest bardzo duże. I tak, zdarza się, że diagnoza jest błędna, ale jest to niewielki ułamek. A ten film pokazuje, że upór rodziców i niekończące się konsultacje lekarskie udowodnią brak choroby psychicznej. Super - gdyby tak było. Każdy chce mieć nadzieję, to nic złego. Ale zazwyczaj to tylko odwleka rozpoczęcie leczenia, które wprowadzone odpowiednio wcześnie i dopasowane, pozwala wielu osobom z chorobą psychiczną funkcjonować bardzo dobrze w społeczeństwie.
Samo opisanie/przedstawienie rzadkiej choroby immunologicznej, której objawy są podobne choćby do schizofrenii nie jest niczym złym, jak sama zauważyłaś, jednak sposób skonfrontowania z nią choroby psychicznej w tym filmie jest niedopuszczalny. Możemy robić dziesiątki konferencji mających na celu uświadomienie ludzi czym jest choroba psychiczna i zmniejszenie stygmatyzacji chorych, ale wystarczy jeden taki film w dystrybucji międzynarodowej a wysiłki psychologów i psychiatrów mogą pójść na marne.
Zgadzam się z wami. To bardzo szkodliwe stereotypy. Choroby Psychiczne to jak każde inne Choroby, niektóre ciężkie i śmiertelne. Ludzi powinno oswajać się z tematem. To są już inne czasy, co raz więcej osób choruje psychicznie. I w żadnym wypadku nie powinno się stygmatyzować takiej osoby mówią "wariat". Bo dlaczego osoby chore na nowotwory to biedni pacjenci. A osoby chore psychicznie to gorszy sort człowieka? Takie myślenie niestety wciąż jest utrwalane. Czy się to zmieni? Szczerze wątpię po opiniach Psychiatrów i Psychologów, wcale nie jest lepiej a wręcz gorzej. A takie sceny jak w tym filmie tylko to utrwalają. Zgadzam się też co do diagnozy, że faktycznie pomyłki się zdarzają jak i w innych chorobach. Ale cały czas mnie dziwi dlaczego nie wzięli dziewczyny nawet na obserwację Psychiatryczną? Przecież ona rzucając talerzami mogła zrobić sobie i innym krzywdę? Końcówka zalatuje mi lobby, typu :" Znasz chore psychicznie osoby? To na pewno błąd. Przyślij je do nas damy wam prawidłową diagnozę a i pamiętajcie wyzdrowieje w 100% bez żadnych powikłań. " To oczywiście sarkazm ale tak to odbieram.
Kochani, wszyscy macie rację i cieszę się, że są tutaj jednak ludzie myślący... Po przeczytaniu kilku pierwszych bezkrytycznych komentarzy, wpadłam w niemałe przerażenie. To okropne i niesamowicie krzywdzące w jakim świetle "morał" tego filmu przedstawia osoby chore psychicznie, jak odnosi się do konieczności wdrożenia postępowania psychiatrycznego. Nie wyobrażam sobie, co musieli poczuć potencjalni odbiorcy, którzy chorują na schizofrenię i obejrzeli film z nadzieją na odnalezienie nadziei, pocieszenia, ukojenia... Nie wiem jakie było główne przesłanie tego gniotu, ale z pewnością nie było to warte mojego czasu, ani tym bardziej czasu osób, które są trochę mniej świadomymi odbiorcami podobnych treści.
Twoje zarzuty byłyby może uzasadnione gdyby film opowiadał zmyśloną historię. Wtedy rzeczywiście jego twórcom można by przypisywać, może nie tyle złą wolę, co pewien brak wyczucia w podejściu do tematu. Niestety mamy do czynienia ze scenariuszem opartym na faktach. Równie dobrze ktoś inny mógłby mieć pretensje do autorów "Spotlight" o to, że w niekorzystnym świetle przedstawili kościół katolicki. Czy jeżeli coś wydarzyło się na prawdę ale w jakiś sposób może ranić czyjeś uczucia lub burzyć wizję świata to znaczy, że nie należy o tym mówić? Gdzie są granice "poprawności politycznej"? Rodzice Susanny kwestionując stawiane diagnozy nie robią tego kierowani uprzedzeniami. Nie uważają choroby psychicznej za coś wstydliwego co nie miało prawa dotknąć ich córki. Po prostu nie mogą uwierzyć, że ich, do niedawna, całkowicie normalne dziecko, z dnia na dzień postradało zmysły. Z resztą obserwując zagubienie lekarzy, trudno im się dziwić. Film w żaden sposób nie dyskryminuje ludzi ze schorzeniami psychicznymi. Pokazuje jedynie na przykładzie bardzo konkretnego przypadku, że ludzki organizm to bardzo skomplikowany mechanizm i nie da się w prosty sposób, przy pomocy prostych schematów oddzielić psyche od somy. Robić z tego powodu zarzut twórcom i wysuwać tezę, że celowo bagatelizują, czy też piętnują ludzi chorych psychicznie, jest grubą przesadą. Moim zdaniem jesteś najzwyczajniej przewrażliwiona i szukasz problemu tam gdzie go nie ma.
Z udawaniem, to żaden problem, bo co prawda wszystko da się zweryfikować badaniem laboratoryjnym za wyjątkiem? No właśnie choroby psychicznej. Tak jak w filmie, jak pacjent wychodzi we wszystkich badaniach naukowych na zdrowego, to jedyne co można mu przypisać to choroba psychiczna, która jest kompletnie nieweryfikowalna. To znaczy jest weryfikowalna w dużym stopniu choćby wariografem. Gdyby pacjent został przeszkolony przez innego psychiatrę jak udawać (co mówić, jak się zachowywać "podręcznikowo"). Wariograf w bardzo dużym stopniu pomógłby doświadczonemu psychiatrze wyłapać symulantów.
Problem jednak w tym, że pacjent nawet nie musi udawać! Nawet dzieci w podstawówce wiedzą, że lekarze to najbardziej skorumpowana grupa zawodowa w Polsce. Są gotowi zrujnować cały system wsparcia osób niepełnosprawnych (renty, zasiłki itp.), czy opieki zdrowotnej byle dorobić się na łapówkach. Chcesz zwolnienie, ale nie jesteś w ogóle chory? Nie ma problemu! Nawet dzieci dają lekarzom łapówki by otrzymać zaświadczenia, że są chore. A najbardziej skorumpowani są właśnie pschiatrzy, bo wszystko jest na słowo. Żadnych niezależnych od opinii lekarza badań nie ma. Jest tylko rozmowa lekarza z pacjentem, a papier przyjmie wszystko...
ZUS ma ze skorumpowanymi lekarzami gigantyczny problem. Do tego stopnia, że orzecznicy rentowi nie mogą być tej specjalności na jaką "jest chory" ubiegający się o rentę. Gdyby był, to od razu wiadomo, którego odwiedzić wcześniej z łapówką. Poza tym ZUS wymaga, by lekarz orzecznik nie praktykował, co ma utrudnić korupcję.
Wybacz za lekki off topic, ale chciałem naświetlić kwestię lekarzy psychiatrii i osób "chorych" psychicznie z tej mniej oficjalnie znanej strony.
Film uważam za bardzo dobry, aczkolwiek ja jako osoba cierpiąca na zaburzenia psychotyczne poczułam się lekko urażona. Ludzie zazwyczaj choroby natury psychicznej traktują je jako coś o czym nie można mówić, ludzi których trzeba izolować, a szpital psychiatryczny to dom wariatów rodem z horrorów.
Piszę "byłem", bo tam temu lekarzowi nie przedłużono kontraktu. Przyszło dwóch młodych, "ambitnych" z misją wyleczenia wszystkich w rok. I teraz jestem w stanie jak na początku drogi. Nawet mnie na terapię wysłać nie chcą.
A ja dodatkowo mam choćby Parkinsona...
Więc lekarz ma gdzieś problemy nas, a co dopiero inni.
Dokładnie to samo pomyślałam. Schizofrenia się zdarza i jest to tak samo choroba. Schizofrenicy są jacyś gorsi? Przecież schizofrenię również można z powodzeniem leczyć i ci ludzie często bardzo normalnie funkcjonują w społeczeństwie. Tutaj ta choroba została przedstawiona jak coś niemożliwego, coś z czego się nie wychodzi i nie da się z tym żyć. Nie podobało mi się też podejście do szpitali psychiatrycznych jak do jakiś przymusowych obozów, coś strasznego. Przecież tam też normalnie leczą ludzi. Może w Polsce jeszcze faktycznie są w kiepskim stanie, ale w USA ? A co jak jednak byłaby to choroba psychiczna? Wyrzekliby się jej?
A szkoda, bo przecież jak wiele zawdzięczamy osobom z różnymi zaburzeniami i jak wiele więcej moglibyśmy zyskać otaczając ich wszystkich troskliwszą opieką. Można by dużo takich nazwisk wymienić, artystów, naukowców, mneomistów, sawantów, pisarzy. Ludzi którzy tak dużo wycierpieli a jednak tak dużo osiągnęli.
Per aspera ad astra...
Zgadza się. Ponoć geniusz to wynik zaburzeń innej sfery umysłu.
Europejskie szpitale w tym zakresie są na dużo wyższym poziomie leczenia niż w USA.
Poznałam kilkoro schizofreników i niestety szybko zmieniłam swoją otwartość co do nich.
Ja też poznałam, w szpitalu, bo byłam na zaburzenia lękowe. Raczej po prostu im współczułam. To tak samo choroba jak każda inna. Każdy mógłby zachorować. Wypadło na nich. Zachowują się dziwnie, bo takie są objawy tej choroby. To tak jakby mieć problem do osoby chorej na raka, bo jest chora ... ci ludzie i tak się boja, nie wyobrażam sobie co musi czuć taka osoba, kiedy dowiaduje się, że jej umysł odmawia posłuszeństwa, że nie ma kontroli nad własnym życiem. Społeczeństwo nie musi im dokładać cierpień.
Pomysl sobie, że to mogłaś być ty równie dobrze, na ich miejscu, bo niby czemu nie ? Nie dość, że miałabyś jedna z najcięższych chorób psychicznych, to jeszcze inni traktowaliby cię jak trendowata, baliby się ciebie i nazywali psycholem. Jakby to była twoja wina.
Generalnie ci moi zachowywali się jak nienormalni, bo zwyczajnie nie chcieli brac leków i udawali, że biorą. Ich zachowania były namolne, upierdliwe, często nawet niebezpieczne, więc... zupełnie inne, niż zachowania osoby chorej na raka. Obawianie się takich osób to instynkt samozachowawczy.
No wiadomo, że są ciężcy dla otoczenia, ale wtedy powinni być w szpitalu, rodzina ich powinna wtedy zawieźć. Niechęć do brania leków to też akurat objaw tej choroby, oni się czuja zdrowi jak maja nawrot choroby. Ale też są normalnie funkcjonujący schizofrenicy, którzy biorą leki i chcieliby walczyć o w miare normalne życie. Przykro, że niektórzy ludzie od razu ich będą traktować jak „czubków”, którzy są chorzy, bo chlali alkohol, brali narkotyki (niektórzy serio sadza, że ta choroba jest tylko na własne życzenie).
Ja w cale nie zauważyłam, żeby rodzicie piętnowali chorobę psychiczną samą w sobie. Miałam wrażenie, że nie boją się choroby psychicznej, dlatego, że jest psychiczna, ale boją się choroby, którą ich córka będzie mieć całe życie. Protestowali i bronili się przed taką diagnozą, bo to odbierało im nadzieję na szybkie i całkowite wyleczenie córki. Tym bardziej, że lekarze wymieniali m.in. chorobę dwubiegunową, na którą dziewczyna brała leki (potem się okazuje, że wypluwała), ale oficjalnie brała leki, a choroba postępowała. Miało więc prawo ich to przerażać. Dodatkowo, tak jak jest tu gdzieś wspomniane, lekarze rozkładali ręce, nie umieli pomóc dziewczynie, więc nie wzbudzali zaufania u rodziców.
Ciekaw jestem, czy naprawdę wyzdrowiała. Muszę sprawdzić.
Ja odebrałam to tak, że lekarze myślą w ten sposób: "jeśli z pacjentem coś się dzieje i nie widać przyczyny w rezonansie lub badaniu krwi.... to musi być to choroba psychiczna i do widzenia". A rodzice wiedzieli intuicyjnie, że to coś innego i wcale nie chodziło o to, że choroby psychiczne są wstydliwe.
Choroby psychiczne czasem można diagnozować przez wymienione badania.
Ciekawy i trudny do zdiagnozowania przypadek.
ja mysle podobnie.
JEST TEŻ TAKA FAJNA KSIĄŻKA --DEAR LUISE------WY JESTEŚCIE JEJ I JEJ PODOBNYM WINNI BARDZO WIELE,,,,,,,,,BARDZO FAKIN WIELE.