W ostatnich scenkach przewija się Yeti z "Potwory i spółka" gdzie u niego w jaskini Wazowski i Sulivan się schronili i dopiero tam go pierwszy raz widzieli, zaś tutaj("Uniwersytet potworny") jest kumplem ze sortowni listów. A jest to ten sam typ, bo ma taki sam głos.
Tak było. Ale należy traktować to raczej jako smaczek jakich w filmie było wiele (zdjęcie w legitymacji Mike'a, Rose z czyścicielami), więc można to jeszcze wybaczyć.
może to jego ojciec xd albo sie wtedy nie zapoznali i yeti stracił prace, w ten sposób mogli o nim zapomniec xd dokładnie mówiąc w potworach i spółce nie było mowy, że sie nie znali...
byla scena jak Yeti sie wyłania pomału a Wazowski byl przestraszony. i gdy juz sie pokazał cały z tekstem "może lodzika" to by sie raczej przywitali jakby sie znali. Mała wtope dali z tym i tyle ")
czy myslisz, ze scenarzysci pisali ten film na spontana? takie cos nie pisze sie w tydzien. i myslisz, zo oni nie pisali tego w oparciu o potwory i spolka? filmu nie tworzy sie w chwile w nim musi byc wszystko przemyslane wiec jak tu moze byc mowa o w topie z czyms takim? normalne jest to, ze pojawiaja sie bledy ze szczegolami ale to nie byl szczegol poniewaz w 1 czesci yeti nie byl przez minute i scenarzysci wiedzieli co pisza a rezyser tak samo wiedzial co robi.
Nie bulwersuj się za dużo. Ja uważam, ze yeti wstawili tylko dlatego, ze był w "Potwory i spółka"
pomyślałam coś bardzo podobnego na widok końcowej sceny. Yeti mówi, żeby uważać na pocztę, bo za zrobienie czegoś grozi nawet wygnanie. Podejrzewam, że przytrafiło mu się to niedługo później. A że Mike i Sully go nie pamiętają... ciężko pamiętać każdą osobę, którą spotkało się ładnych kilka lat temu.
Myślę, że to nie wtopa bo w PIS oni mówią, że ich wygnaja jak yeti albo loch ness, więc go raczej znali.
Mi też się wydaję , ze to nie wtopa. Oglądając ostatnio Potwory i spółka zauważyłem , ze ta scena z Yeti jest następująca. Mike i Sully lądują w śniegu i nagle Yeti się wyłania z cienia , a bohaterowie mają takie dziwne zaskoczone miny więc można wywnioskować , że go kojarzą i wcale się są zachwyceni , że go znów widzą. Nie padło tam ani jedno słowo , że się nie znają. Yeti zapewne coś przeskrobał i Go wyrzucili ze świata potworów. Sam mówi o wygnaniu w Uniwersytecie Potwornym
Pozwolę sobie się nie zgodzić. W "Potwory i spółka" jest jedna scena jak Sully chce zatrzymać Boo a Mike mu mówi że chyba zwariował i że za to grozi wygnanie i czy pamięta inne potwory które zostały wygnane i tu wymienia zdaje się potwora z Lochness, Yetiego i być może kogoś jeszcze (muszę to sobie odświeżyć). I jak się spotykają na wygnaniu wcale się nie traktują jak obcy chociaż na pewno nie jak przyjaciele. Należy wziąć pod uwagę jeszcze fakt że Mike i Sully mają aktualnie dość przesrane by czule witać się z odległym w czasie kolegą z sortowni, a Yeti - powiem wprost - jest lekko jebnięty i możemy sobie sami dorobić w głowie że po prostu ich nie pamięta. Więc moim zdaniem wszystko się zgadza mimo iż z wiadomych względów nie jest powiedziane wprost.
No Yeti zbyt mądry nie był, ale faktycznie, masz pewnie rację. Po prostu będę musiał sobie odświeżyć "Potwory i spółka".
Zauważyłam za to inny błąd w całej koncepcji filmu. W "Potworach i spółka" (oglądałam niedawno) pada zdanie z ust Mike'a albo Sully'ego, że znają się od liceum. A przecież w "Uniwersytecie Potwornym" dowiadujemy się, że poznają się na studiach. Pytanie, czy to tylko błąd w tłumaczeniu i jakie słowo pada w oryginale: "college" czy "high school". Nawet jeśli nie był to błąd polskiego tłumacza, to twórcom można wybaczyć, że nie przewidzieli powstania i fabuły prequelu. Tego typu błędy uważam za nieistotne - zwłaszcza w bajkach, gdzie dla uzyskania lepszego efektu dla młodego widza można lekko nagiąć "fakty".
- W Uniwersytecie Potwornym Yeti jest ich tylko jakimś chwilowym kolegą w pracy (z tego co tam widzimy nie pracowali przy sortowaniu poczty zbyt długo)
- W Potworach i Spółka Mike wymienia różne potwory które zostały wygnane m.in. Potwora z Loch Ness i Yeti
- Gdy Mike i Sully widzą Yeti po raz pierwszy na wygnaniu, są przestraszeni ale gdy rozpoznają twarz, to wcale się nie zachowują jakby go nie znali. Fakt nie cieszą się na jego widok ani nic ale kto by się cieszył na widok kogoś z kim pracował kiedyś maks 4-5 miesięcy (i nie widział od jakiś kilku albo nawet kilkunastu lat) podczas gdy zostało się wygnanym w Himalaje?
imo to nie jest żaden błąd tylko miłe nawiązanie do jedynki
Obejrzałem dopiero co jedynkę i po ich zachowaniu można by uznać, że oni go już wcześniej znali, tylko uważali za jakiegoś szajbusa albo pariasa, do którego nie ma co się przyznawać.:>