Mąż głównej bohaterki to kosmicznie irytująca piz*a. W lewackich główkach właśnie taki powinien być facet, rozchwiany emocjonalnie, bezpłciowy frajer który uważa że najważniejsze są jego emocja i uczucia, będące na poziomie 14-latki której tatuś poświęca za mało uwagi. Typ zamiast męskich cech ma wymaksowane najgorsze cechy kobiet: solipsyzm i profesjonalny gaslighting kiedy rzeczywistość nie zgadza się z ich oczekiwaniami. Serio, jego postać i zrobienie z rodziny Irlandczyków kompletnych zjeb*w tak bardzo psuje odbiór filmu że zamiast 6/10 daje 2/10. Szkoda nerwów na ten film.