Tyle się nasłuchałem o tym, jaki ten film kontrowersyjny, jak budzi współczucie dla Hitlera,
jak pokazuje go jako ("o zgrozo") zwykłego człowieka.

Nie wiem, jak Wy, ale ja w ogóle czegoś takiego nie odczułem. To, że Hitler pogłaskał psa,
czy trzymał dziecko na kolanach, czy wreszcie okazywał szarmanckość i uprzejmość w
stosunku do dam (naziści byli znani ze swych "dobrych obyczajów" na salonach) wcale go
dla mnie nie uczłowiecza. Zwłaszcza, że przecież bez wahania stwierdza takie potworne
rzeczy, jak chociażby, że cieszy się, że udało mu się przynajmniej wyeksterminować Żydów.
Film jak dla mnie świetny, pokazujący to, co przez dziesiątki lat było w pewien sposób okryte
tajemnicą, ale wcale nie uważam, że są powody, by się burzyć.

A tak poza tym rewelacyjna gra aktorska. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić lepiej
zagranego Fuhrera.