Po wszystkich opiniach i stwierdzeniach, że jest taki dobry i wybiela Hitlera, postanowiłam go obejrzeć. I co? Zawiodłam się. Przez pół filmu próbowałam doszukać się tam tej jego dobrej strony, a widziałam tylko żałosnego histeryka, który nie potrafi sobie poradzić z nie powodzeniem, jedne co dalej umie, to mamić ludzi. Jednak bardziej niż postać Hitlera zaciekawiły mnie tu pozostałe osoby które występowały w filmie. Co mnie trochę zdziwiło to swobodny styl bycia i wręcz sympatyczność tych ludzi. Oczywiście jakieś niemieckie feministki tu znowu maczały swoje paluszki, bo coś mi się nie chce wierzyć że te wszystkie kobiety były takie odważne i pewne swoich decyzji, nawet w tedy kiedy faceci nie wiedzieli co robić i się łamali. Ale ukazywanie bohaterskich lub skrzywdzonych kobiet niemieckich w czasie wojny, to ostatnio dość częste zjawisko w filmach, a przecież to byli i są normalni ludzie, gdzie każdy zachowuje się w indywidualny sposób, jeden właściwie inny nie. Nie mam zupełnie nic do Niemców, ale ten obraz jest uderzający po oczach. Co do samej reżyserii to też się rozczarowałam, bo po filmie niemiecko-austriacki, spodziewałam się konkretów i szybkiej wręcz notatkowej akcji, a tu bł on zdecydowanie za długi i z niepotrzebnymi scenami. Jest to pierwszy film niemiecki jaki widziałam, który mi się zbytnio nie spodobał. Jeśli chodzi o zalety i to takie spektakularne, to na pewno gra aktorów, bardzo wiarygodne odtworzenie postaci. W szczególności spodobał mi się ten lekarz, zarówno jako postać, jak i aktor. Strona techniczna i tło wydarzeń też na plus.