Upiór w operze

The Phantom of the Opera
2004
7,6 81 tys. ocen
7,6 10 1 80700
5,9 12 krytyków
Upiór w operze
powrót do forum filmu Upiór w operze

9/10

ocenił(a) film na 9

Byłam na tym w kinie. Coś pięknego!

selma_filmweb

Zgadzam się, coś pięknego <3
nie było mi dane zobaczyć tego w kinie, za to byłam w Teatrze ROMA i niemal płakałam, kiedy się skończyło. Film do którego wracam co jakiś czas :D

sanra

Ja też płakałam, że się w Romie skończyło, ale ze szczęścia :P

Sabcia

Dlaczego? Wg mnie było świetnie zrealizowane, scenografia była piękna, a obsada, którą było mi dane zobaczyć, była idealnie dobrana. Głos Damiana Aleksandra jako upiora i Edyta Krzemień jako Christine byli cudowni. Przekład piosenek też bardzo przypadł mi do gustu,

użytkownik usunięty
sanra

Scenografia... piękna? Te graniastosłupy? Burdel kanapa? Organy? A tłumaczenie? Ja nie mogę... Piękne, zgrabne i zabawne rozmiary nocy, no produkcja idealna. To było beznadziejne i bardzo bolesne.

Po nicku wnioskuję, jesteś wielbicielką "Tańca wampirów" nie rozumiem dlaczego tak wiele fanów "Tańca...", tak bardzo nie lubi "Upiora". Ja uwielbiam obie produkcje (chyba po prostu uwielbiam wszystko, co wystawia Roma), ale cóż, o gustach się nie dyskutuje i dlatego też nie zamierzam Cię przekonywać do swoich racji. Dla Ciebie może było to dno, mnie się bardzo podobało, na tyle, żeby pójść dwa razy.

sanra

Na filmwebie już kilka razy było to analizowane. UwO w Romie nie podobało się wielu osobom i to nie tylko fanom Tańca Wampirów :P
Pierwszym zarzutem była non replica, która rozjechała całkowicie sens musicalu, do tego stopnia, że PONR śni mi się po nocach. O libreciście Romy można napisać pracę doktorancką a właściwie o jego antytalencie do przekładów dla Romy. Bo sorry, ale kwiaty typu "...weź ją, wchłoń ją, przeczuj jej rozmiary(mowa o nocy z Music of the Night), zimne dzwony i inne szkaradziejstwa. Do tego nieznajomość odmiany przez przypadki, co u kogoś mieniącego się librecistą w teatrze na europejskim poziomie, jest co najmniej rażąca. Scenografia gorzej niż paskudna, nigdy jeszcze nie widziałam burdel kanap, jak napisała Krolockowa, sopli z tyłka wyjętych.
Co do wokalu to Damian Aleksander jest przeciętnym wokalistom, zupełnie nie radzi sobie z tonacją, nie potrafi tańczyć, myli tekst. Podziękuje.Przynajmniej Jean Valjean w jego wykonaniu nie jest taki bolesny.

Sabcia

Jak już napisałam- każdy ma swoje zdanie, okej, przecież nie chcę Was przekonać do jego zmiany.
Może i D. Aleksander nie umie tańczyć, ale głos wg mnie ma bardzo przyjemny i wokalistĄ jest dobrym. Poza tym jest bardzo miły i po rozmowie z nim zaczęłam lubić go jeszcze bardziej. Jeśli chodzi o Valjeana, to akurat wolę Krucińskiego.

użytkownik usunięty
sanra

Tak się składa, że na Upiorze byłam razy 6 (ale po co się licytować). Tylko i wyłącznie ze względu na obsadę. Chociaż teraz to na palcach jednej ręki mogę policzyć dla kogo warto się fatygować.
Gdyby Roma zrobiła ten musical po bożemu i tak jak trzeba to nikt by pretensji nie miał. Ja z kolei zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy patrzą na tego potworka bezkrytycznie, przecież gdyby być obiektywnym i pominąć osobiste sympatie, antypatie, to nadal byłoby to na fatalnym poziomie.
Co do Damiana mam diametralnie inne zdanie, ale u Ciebie to błogosławieństwo niewiedzy. Poza tym, to, że jest miły prywatnie nie sprawi, że stanie się cudownym aktorem i ponadprzeciętnym wokalistą ;).

Nie podchodzę bezkrytycznie, jak to napisałaś, ale skupiam się na pozytywach, a to co innego. Kolejny raz powtarzam- moja opinia jest subiektywna, i nie mam na celu nikogo przekonywać, więc nie rozumiem, po co te wszystkie argumenty, na nie, gdyż ja swojego zdania też nie zamierzam zmieniać.
Dobrze napisałaś, różnica zdań, a nie niewiedza. Nigdzie w moim wpisie nie widzę też informacji, że po rozmowie jest jeszcze lepszym wokalistą/aktorem, tylko, że bardziej go polubiłam, a to co innego.

użytkownik usunięty
sanra

Spoko, przecież Ci nie każę znielubić produkcję non-replica najsłynniejszego musicalu wszech czasów w/bez reżyserii Dyrektora Słońce.
Żeby było jasne: w tym momencie nie chcę zaszpanować i popisać się ile o kim wiem. Po prostu, gdybyś znała pewne fakty o Damianie to nie lubiłabyś go. O niewiedzy napisałam w tym kontekście. Dobrym wokalistą był na studiach, teraz jest przecięty. Niestety, strasznie się uwstecznił.

Krolockowa... nie lubisz Damiana Aleksandra? Oh, chyba Cię ozłocę ;)
Mój boże Damian nie umie śpiewać... ;)

Wiecie tutaj chyba jest drobne nieporozumienie... Owszem Romska wersja ma sporo... oryginalnych ozdobników, ale lepsze to niż nic.
Choćby dla wykonu Steciuka byłem kilka razy. Zresztą ja wolę polskie non-replica na miejscu niż ciągłe zbieranie kasy, by raz na jakiś czas pojechać za granicę...
Rozumiem Cię Sanra, bo ja też przeżyłem tragedię, gdy zdjęli Upiora na rzecz Nędzników (grr, zwłaszcza dlatego, że na rzecz Nędzników). To co Roma zrobiła z Upiorem mnie bolało, ale plusów można znaleźć równie dużo co minusów, więc... jakoś to się równoważy ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Sporo ludzi tutaj nie lubi Aleksandra, to nic nadzwyczajnego. Ja na przykład też, był zwyczajnie koszmarny. Śpiewać to kiedyś umiał, ale się uwstecznił, a interpretację miał tragiczną i to bynajmniej nie w pozytywnym sensie. Kiedy jeszcze widziałam go z Janczak i Domalewskim (a zdarzyło mi się dwa razy), przeżywałam istne męki.

Widzisz, a ja mam inne zdanie. Nie potrafię zaakceptować bubla, bo lepsze to niż nic. Albo się robi dobrze, albo wcale. Jako widz mam prawo wymagać. To tak jak w kwestii przedmiotów - wolę kupić jedną porządną rzecz, niż szmelc, który będzie się co chwila psuł i koniec końców wydam na niego więcej pieniędzy. Tak samo tutaj, o ile miałabym możliwość, wolałabym wydać więcej i widzieć tylko raz, ale wyjść zachwycona, niż kilka i czuć niesmak i zażenowanie. Za granicę mnie jednakowoż tak nie ciągnie, a Upiór nie jest moim ulubionym musicalem, więc obyłam się bez tego :).

Nędznicy w Romie są znacznie poprawniejsi niż Upiór, ale zupełnie mnie nie porywają. Bardzo lubię ten musical, ale mimo że aktorom, szczególnie niektórym, nie sposób odmówić charyzmy, w tej wersji do mnie mało przemawia.

Lleleth

Cóż, może gdybym nie był związany z muzyką tak jak jestem jakoś bym go przeżył, ale to była istna katorga kiedy słyszałem jego "piękne wykonania" nie mówiąc już o grze. Niestety raz mi się trafił i nigdy więcej nie chciałem już tego widzieć ani słyszeć, bo to było zbyt bolesne ;)

Cóż, znając polski talent do robienia cudownych wersji, to raczej nie można mieć wysokich wymagań. Mój boże w końcu czego wymagać od Romy? Sto razy lepiej było za czasów, gdy Roma była Operetką Warszawską. Wtedy poziom był wyższy i bardziej satysfakcjonujący.
Cóż, mnie raz Upiór rzucił na kolana i to była produkcja zagraniczna, ale czasem kiedy się zatęskni i nie ma pieniędzy na eskapadę - pozostaje to co jest... A nie było wcale tak źle. Choćby wokal Steciuka - odwracał uwagę od nieudanych tekstów, a jego interpretacja od bolesnej scenografii. ("Choć Stąd odwrotu nie ma już" im nie wybaczę. Moja ulubiona scena została tak niegodziwie skrzywdzona...)

Pardon, ja wcale nie lubię Nędzników. Może muzyka ładna, może nawet Roma się postarała lepiej, ale... no nie mogę. Za pierwszym razem nie wyrabiałem, drugi raz poszedłem tylko do towarzystwa i żeby się troszkę ponabijać...

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Cóż, ja też na początku zachwycałam się wykonaniem Geralda Butlera. Teraz, po paru latach i niezliczonej ilości musicali później, słyszę doskonale jego techniczne braki. Niemniej jednak Butler imo grał dobrze, choć może niekoniecznie zgodnie z... no, tak wyobrażeniem moim, jak i Upiorem scenicznym, niemniej to wynika z konwencji filmu i w takiej a nie innej szczerze mi się podobał. Nie wykluczam jednak, że gdybym usłyszała najpierw Aleksandra, też by mi się spodobało, bo przy pierwszym zetknięciu i niewyrobieniu zwracałabym uwagę na inne aspekty.
...aczkolwiek przy Elisabeth, obejrzanej niewiele później, mimo ogólnego zachwytu całym spektaklem, aktorzy do mnie nie przemówili, więc to pokrzepia moją wiarę w mój gust :D.

Co do Romy - zdarzało jej się robić naprawdę dobre musicale, mimo niespecjalnie wysokich funduszy. Niestety od kilku lat zostało to zastąpione postępującą komercją i chęcią bycia trędi dżezi ql. Public relations, newsy i kampania reklamowa są imo żenujące.
W Polsce owszem robią obecnie świetne musicale, ale niekoniecznie w Romie. Polecam Baduszkową i niektóre spektakle Teatru Rozrywki.

PONR rzeczywiście był najboleśniejszy. Steciuk w roli mi się naprawdę podobał, co prawda do moich idoli w tejże brakuje mu sporo, ale był dobry. Edyta Krzemień jako Christine też była znakomita (o jej Fantine nie mogę tego powiedzieć), zresztą, Kaja też mi się podobała, uwielbiałam Łukasza Talika, rozbrajał Janek Bzdawka, Kuba Szydłowski, Ewa Lachowicz była urocza, bardzo lubiłam Anię Gigiel... tak, dla niektórych aktorów było warto pójść parę razy.

Przepraszać nie masz za co, kwestia gustu. Jak napisałam, mnie w wersji romskiej też kompletnie nie porywają, już za pierwszym razem umierałam z nudów (byłam póki co trzy, porównać obsady i dla towarzystwa). Trzy godziny na tych niewygodnych siedzeniach to zdecydowanie za dużo, poza tym taka przytłaczająca tematyka nie każdemu może pasować. Niemniej książkę uwielbiam, i niektóre inscenizacje zagraniczne też.

Lleleth

Nie, nie... Gerard Butler mimo iż jest ok, to nie podobał mi się wokalnie, ale tu przymykam oko, bo w końcu to aktor filmowy, a nie zawodowy śpiewak operowy. Niemniej dlatego wersja filmowa jest piękna, ale to nie jest to...
Wiesz, tu nie chodzi o pierwsze wrażenie, czy przyzwyczajenie. Z polskich wykonów to pierwszego słyszałem Aleksandra i to był cios, (straciłem wiarę w ludzi xd) Więc nie do końca. Ale ja to ja... ja jestem inny. Wychowałem się na muzyce, na ariach operowych itd. Mam szalone wymagania i dlatego muszę przymykać oczy na wiele spraw, gdyż nie znalazłbym wersji, w której wszystko jest tak idealne jak bym chciał...
Elisabeth... Hm, to już inna bajka i spektakl cudny. Do mnie trafiła tylko obsada węgierska, choć Sissi była tam... no niezbyt dobra. Za to Śmierć - Szabó. Trafił do mnie choćby samą oryginalnością ;)

Dawniejsze musicale Romy... Nie, raczej to nie to...
Baduszkowa? No może ale i tu, to nie jest jeszcze to.
Mimo całej miłości do musicali, ja najlepiej odnajduję się jednak w Operze... Właśnie - Opera Narodowa w Warszawie, La Scala i Opera Garnier, to jest to. Choć u Garniera poziom też spadł...

Cóż, w Polsce nie możemy mieć Steva Bartona, więc Steciuk nam wystarczyć musi ;D Ja go bardzo lubię w tej roli. W Nędznikach również. Tylko na scenach z nim nie myślałem o poduszce ;)

Ja się wcale winny z tego powodu nie czuję ;) Wolałem jednak być miły i nikogo nie urazić, bo mam zbyt cięty język i jestem złośliwy do granic możliwości (tak, więc muszę się bardzo starać ;))
Książka... uf, książka była lepsza niż pigułki nasenne. Nie lubię Hugo, bardzo nie lubię Hugo. Równie mocno, jak ubóstwiam jego przyjaciela Dumasa ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Z dawnych musicali Romy lubię choćby Taniec Wampirów - aczkolwiek nie darzę go taką miłością, jak grono fanów, do tej pory opłakujących truchełko produkcji :). Koty właściwie nie były takie złe, choć, oczywiście, zupełnie nie ma porównania choćby pod względem kostiumów i scenografii do wersji powiedzmy broadwayowskiej. A nawet i Akademia Pana Kleksa - dla dzieci bardziej, ale sympatyczna.
Miss Saigon nie trawię organicznie w jakiejkolwiek wersji, więc się nie wypowiem.

No czasem owszem chodzi, znam ludzi, którzy kiedyś zachwycali się romskim Upiorem i Aleksandrem, a dzisiaj, n musicali później, są tym faktem wstrząśnięci :D. Sam fakt pierwszego zetknięcia z taką formą potrafi przysłonić inne braki. Magia teatru :).

Elisabeth bardzo lubię, ale węgierskiej akurat nie trawię, a pana Szabo już w ogóle. Jako Tod - Uwe Kroeger, chociaż ogólnie średnio za nim przepadam. Jako Elisabeth albo Pia Douwes (chociaż jej barwa głosu i wibratto mnie często drażni), albo Maike Boerdam. No, i Jesper Tyden jako Rudolf.
A, za pierwszym razem widziałam wersję z Mate i Mayą - generalnie nic do nich nie mam, ale nie w tych rolach...
Mówisz o pani Janza jako Elisabeth? Też jej nie trawię organicznie, jej...eee... ekspresja aktorska mnie przerasta.

Co widziałeś Baduszkowej? Z ciekawości pytam, osobiście dalej trwam w uwielbieniu :).

Jako gatunek przedkładam jednak musical nad operę, wiec może to wynika po części z tego. Zresztą, na operze byłam ostatnio jakieś 5 lat temu... chociaż mi się podobało.

Steve Barton - to jest inna kategoria. Zresztą, on w swojej kategorii jest jedyny :).

Hugo uwielbiam, Dumasa zależy w czym. Ma świetne książki, a ma tak słabe, że ocierające się o grafomanię. ale choćby za "Hrabiego Monte Christo" czy "Trzech muszkieterów" muszę go lubić, mimo że już przy "Wicehrabim de Bragelonne" miałam ochotę potraktować go czymś ciężkim, choćby za to, jaki los zgotował Atosowi. (chyba jestem za mocno emocjonalnie przywiązana do postaci z książek... :)

Lleleth

Taniec Wampirów... Hmm, mam nieokreślony stosunek, bo ni tu lubię, ni to nie lubię. Różnie. Niektóre utwory są cudowne, inne szkoda gadać. Kotów nie lubię, nawet bardzo nie lubię, bo mnie ten musical po prostu drażni.
Miss Saigon sobie pomińmy ;)

Doprawdy? Oh, mój przyjaciel otrzymałby w tej chwili cios w samo serce, bo Szabó to jego wielki idol nad idolami. A ja go bardzo lubię, bo jest oryginalny. Spodobał mi się bardzo jako Tybalt w Romeo i Julii i jakoś mam do niego sympatię, bo jest taki nietypowy i ciekawy. Ale głos ma dziwny i nie umiem określić czy mi się to podoba czy nie, ale mnie intryguje i podoba mi się jego gra - więc go bardzo lubię ;)
Uwe... O boże, nie tylko nie to ;) Pana Uwe to ja przetrawić nie mogę. Co ten człowiek ma takiego w sobie, że tak na mnie działa. Drażni mnie, ale wzbudza też śmiech i chorą radość. jego cudnego akcentu nie toleruję, a image mnie przerasta... ale go na swój sposób nawet jakoś lubię. Pia... Pia to już gorzej nawet niż Janza ;P Jasper, Jaspera nawet lubię, choć nie tak znowu bardzo...
Maya jest nawet nawet, ale nie podoba mi się jak śpiewa...

Widziałem; Skrzypka na Dachu, My Fair Lady i jeszcze coś tam ale tytułu nie pamiętam bo to było dość dawno.

Ha, ja na odwrót. W Operze ostatnio byłem dzisiaj i w samym październiku zaliczyłem około 20 koncertów w Operze, w następnym tygodniu szykują się balety i opery ;) A jutro również do Opery ;D

Steve... Tak Steve to Steve, jedyny taki na świecie ;)

A które książki Dumasa Cię tak zniechęciły?
Ja o dziwo za Muszkieterami średnio przepadam za to kocham cały cykl o Szuanach, "Hrabiego Monte Christo", "Władcę Wilków", "Dwie Diany" i tak dalej.

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Nie widziałam węgierskiego Romea i Julii. Tylko francuskie i niemieckie. Ale Szabo znam z kilku ról i w żadnej mi nie pasuje.

„Drażni mnie, ale wzbudza też śmiech i chorą radość. jego cudnego akcentu nie toleruję, a image mnie przerasta...”
Podpiszę się pod tym, z tym, że już od dawna znacznie bardziej drażni, ale to akurat wpływ jego życia prywatnego.

Pię lubię aktorsko, wokalnie mi nie leży, ale to akurat kwestia mojego gustu, bo możliwości i technikę ma.

Maya ma niedobrany repertuar, rzeczy dla sopranów i mezzosopranów to nie jej działka, jak śpiewa te dla altów, to jest lepiej.

Akurat to nie są najlepsze tytuły Baduszki… zresztą nie bywałam tam dawniej, ale mam wrażenie, że trochę się zmieniło. No ale do zmiany gustu nie przekonuję.

Co do Dumasa, to się szczerze przyznam, że nie do końca pamiętam, bo przerobiłam go w okolicach bodajże gimnazjum czy wczesnego liceum, ale chyba najmniej podobały mi się „Wilczyce” i książki z okresu napoleońskiego, ale tytułów raczej nie pomnę… No, i „Wicehrabiego” też nie lubię, za poprowadzenie akcji. „Dwie Diany” też szczerze lubię (cyklu o Szuanach i „Władcy” to chyba nie czytałam) i chociaż zwykle podczas czytania włącza mi się tryb narzekania na niezgodność z historią, to akurat u Dumasa przymykam na oko.
Ale ja nie jestem zniechęcona, po prostu niektóre jego dzieła lubię mniej.

Lleleth

Tybalt to była bardzo szałowa rola :)
On mi się jakoś zawsze podoba w swoich rolach, ale to przez mój straszny subiektywizm i kult Szabó jaki uprawia mój przyjaciel. Zresztą on mi momentami w zachowaniach przypomina mnie, więc może stąd sympatia?

Uwe mnie od początku drażnił, ale... no ale to jest po prostu Uwe i inaczej się tego opisać nie da ;) Uwe to też odrębna kategoria...

Wiesz, mnie Baduszka jest bardzo nie po drodze więc jak tam wpadam bardzo rzadko to na to na co jest i już.

Przyznam się szczerze, że się na "Wilczycach" zaciąłem.
"Władca Wilków" jest bardzo trudny do zdobycia, ale warto. To tak dziwna książka i kojarzy mi się nieco z Faustem, przez pakt z diabłem. Szuani są tylko częściowo po polsku - "Biali i Niebiescy" - brak :/ "Sprzysiężeni" - streszczenie w formie "Towarzyszy Jehudy" i dopiero ostatnia część jest w całości "Kawaler de Sainte - Hermine" świetne historie ;)
Wiem to widać ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

O no "Towarzyszy" czytałam, ale tylko to. Nienaturalne mi się wydało, pewnie przez to streszczenie, idiotyczny zabieg.
Dzięki za polecenie, poszukam w wolnej chwili :).
Po francusku raczej czytać nie będę, jestem z tym językiem zupełnie niekompatybilna, jak mi się spodoba, ewentualnie się poświęcę i poszukam angielskiej wersji, o ile takowa istnieje.
A, no i jeszcze "Pamiętniki lekarza" chwilami popadały albo w absurd, albo nadmierny melodramatyzm, chociaż ogólnie całkiem cykl lubię.

Lleleth

Streszczenie było okropne, akcja jakaś dziwna - wszystko chaotyczne i nieco niepasujące, ale w całości świetne - czytałem po francusku i było naprawdę genialne...
O po francusku to ja czytam i najlepiej się czyta moim zdaniem. Jak porównywałem choćby "Hrabiego" to oryginał kilkakrotnie lepszy od przekładu ;)
"Pamiętniki lekarza" były dziwne i już ich za dobrze nie pamiętam, ale któraś tam część zrobiła na mnie niezłe wrażenie pomysłowością...

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Owszem, Uwe jest zdecydowanie odrębną kategorią, zarówno jako artysta, jak i jako jednostka ludzka. Mówię to jako zaprzysięgła fanka Jego Kroegerowatości ;)

A co do Eli, to pana Szabo akurat znieść nie mogę, ale ja mało kogo poza Uwe znoszę w tej roli. Niemniej jednak pragnę zarekomendować Toda holenderskiego, to jest Stanleya Burlesona. Zachwycił mnie niezmiernie, tak aktorstwem, jak i głosem.

EineHexe

Domyśliłem się po Twoim zdjęciu.
A ja zazwyczaj mówię "jego Uwiastości" ;)

Cóż, ja zazwyczaj mało kogo znoszę w jakiejkolwiek roli, bo mam chore wymagania wobec wszystkich, dlatego staram się być pozytywnie nastawiony do każdego, ale w Elisabeth to jest dość trudne. Choć Szabó mnie ujmuje wariackimi interpretacjami i moimi własnymi zachowaniami ;)
Stanley... hmm, chyba go słyszałem - ale głowy nie dam.

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Stanley Burleson raz dla szanownego pana:

http://www.youtube.com/watch?v=Cv7-xwqGZx4 - Er valt een zwarte schaduw/Die Schatten werden langer Jako Rudolf wystąpił Addo Kruizinga.

I Po raz drugi, w De laatste dans/Der letzte Tanz : http://www.youtube.com/watch?v=0FMaoGOQL8I

No owszem, istotnie, interpretacje Szabo są wariackie, tego się ukryć nie da, ale ie jest to ten rodzaj wariactwa, który by mi odpowiadał.

EineHexe

Tia... Znam go, znam... I pomijając fakt iż on mnie przeraża... to nie leży mi jego głos. Zwłaszcza na tych najwyższych tonach... A szkoda, bo holenderski to taki świetny język ;)

Zastanawiam się czy wszystko co Szabó wyprawia na scenie to jego własne pomysły czy reżyser macza w tym palce ;)

A co powiesz o wersji japońskiej? Takarazuka czy jakoś tak... Boże, jak mnie ta wersja wstrząsnęła ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Co do holenderskiego się zgadzamy, co do najwyższych tonów w wykonaniu Stanleya w zasadzie też. Mnie również nie do końca one leżą, ale reszta je wynagradza z nawiązką. Lubię jego diabolicznego Toda, który jest straszny, ale i fascynujący zarazem, wystarczajaco, żeby słabosć Eli do niego była zrozumiała ;) No i nie jest brutalem, jak to się niektórym innym aktorom, próbującym pójść tym tropem, zdarzało.

Reżyser macza, albowiem w innych obsadach węgierska ELi wygląda całkiem bardzo podobnie do tej Szaboistycznej. Aczkolwiek Szilveszter ma swój nader charakterystyczny rys, nie da się ukryć.

A Takarazuki jestem gorącą wielbicielką, zwłaszcza zaś wersji Snow Troupe, z Zunko w roli Toda... Todessy? i Mari Hanafusa jako Sisi. Mam ogólną słabość do Japończyków i ich nieokiełznanej wyobraźni, na polu musicalu tyż :)

EineHexe

Całości nie widziałem, tyle tylko co sobie na YouTube oglądałem, bo jakiś czas temu miałem straszną fazę na Elisabeth. Może kiedyś się jeszcze zabiorę za całość, ale i tak mam już aż za dużą musicalową kolejkę ;)

Węgierską Elisabeth widziałem tylko z Szabó i kawałki z Mete, ale to były tylko migawki... Wersja Szaboistyczna - jak to przerażająco brzmi ;) Hmm... Mnie i najbardziej podobała się fantazja w Romku i Julce. Szabo jako Tybalt nieźle zaszalał ;) Walanie się po scenie w atakach padaczki i wsadzanie dłoni w ogień było wręcz niesamowite ;) Jak ja uwielbiam węgierskie wersje za ich twórcze pomysły...

Mnie to przeraża. Ja ogółem nie lubię tych wszystkich azjatyckich języków, wykonań i tak dalej... Elisabeth mnie wręcz zwala z nóg - jak dla mnie przeżycie ekstremalne...

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Mnie kultura Japonii jest mnie po drodze, tej wersji nie zdzierżyłam, miałam dwa podejścia i obejrzałam maksymalnie do połowy. Ale Zunko była świetna.

Lleleth

Mnie bardzo nie po drodze, ale jakimś niebywałym cudem dałem radę obejrzeć i było... nie do opisania. Oglądałem z chorą fascynacją pomieszaną ze zgrozą xD

ocenił(a) film na 9
Lleleth

Oesu, "nie" po drodze, nie "mnie". Bardzo mi nie jest.
Mnie to bardziej nudziło niż mną wstrząsało, bo Japończycy chyba niczym mnie już nie zdziwią.

Lleleth

"Sporo ludzi tutaj nie lubi Aleksandra, to nic nadzwyczajnego. Ja na przykład też, był zwyczajnie koszmarny."

Też Cię już lubię ;) Ja niestety okropnie często spotykam ludzi, którzy go uwielbiają i to mnie dobija... Jak trafiam na kogoś kto też go nie lubi to przeżywam szok, ale pozytywny szok ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

Aleksander długo był naczelną star Romy i grywał główne role we wszystkich produkcjach, więc może niespecjalnie mnie to dziwi. Tym bardziej że pewnie sporo z tych ludzi niekoniecznie głębiej interesuje się tematem. Mnie się nie podoba w nim zupełnie nic, ale cóż, każdemu jego porno, póki nie zalewa się mnie potokiem uwielbienia i próbuje przekonać do zmiany zdania, to mogę z tym żyć :).
Zresztą odkąd jest go mniej z racji grania w 2 obsadzie, jest dla mnie bardziej znośny. A i w roli Valjeana jest imo znacznie lepszy niż jako Upiór.

Lleleth

Tia, tia, tia... A co powiesz o osobach, które powinny się na tym znać? mam sporo znajomych ze szkoły teatralnej i co? Powiedzmy na 20 osób tylko 2 nie darzą Aleksandra uwielbieniem. Wszyscy mówią - świetny aktor, świetny głos, najlepszy Upiór, Steciuk fałszuje - a Aleksander śpiewa tak cudownie czysto...
Tacy ludzie powinni choć trochę się znać, prawda?
No i szlag mnie na miejscu trafia. Zwłaszcza, że muzyką się zajmuję w stopniu patologicznym :)
Aleksander w drugiej obsadzie i od razu lżej na duchu ;)

ocenił(a) film na 9
Red_Death

O Jezusicku. Przerażasz mnie, Czerwona Śmierci. Należałoby chyba załkać nad poziomem edukacji muzycznej w tym kraju, skoro ludziom się wydaje że pan DBA śpiewa tak cudownie czysto...

EineHexe

Sam jestem niemniej przerażony. Boże w jakim my świecie żyjemy?
Sam już nie wiem co lepsze... ludzie, którzy się nie interesują teatrem wcale czy ci którzy interesują się w taki sposób...

ocenił(a) film na 9
Red_Death

No generalnie poziom świata, w którym żyjemy, załamał mnie tak, że chyba bardziej nie można, więc niezbyt mnie zdziwiłeś...

Red_Death

Ja już dawno doszłam do wniosku, że w naszym kraju aktorzy musicalowi boleśnie nie znają się na musicalach, pomimo tego że w nich grają.
Na romskim Popiorze byłam dwa razy w tym raz na Aleksandrze i niestety na więcej niż rok miałam uraz do wszelakich wersji z Upiorem w tytule. Po nocach śniły mi się uklady z PONR i kop w burdel kanapę. Damiana w Nędznikach widziałam raz i uwierz, zanim zobaczyłam przez kilka dni przeżywałam, ze nie będzie Janusza Krucińskiego.
Co do Nędzników, to tak po piątym stwierdziłam, że mnie bardzo nużą, chociaż aktorzy są świetni. Janusza Krucińskiego uwielbiam a i Łukaszowi Dziedzicowi nic nie można zarzucić. Zresztą obaj panowie mają głosy na solidnych, klasycznych podstawach i pięknie brzmią, szczególnie razem. :P

Sabcia

Tak, niestety... Choć za granicą nie jest znowu aż tak bardzo lepiej.
O tak, o tak. Ja przeżyłem traumę na Upiorze z Aleksandrem. Można rzec iż po pierwszych tonach, czułem się tak, jak zawsze gdy mam styczność z kakofonią - innymi słowy miałem wrażenie, że zwariuję, albo pójdę na scenę udusić go, żeby przestał śpiewać ;p Mi się Aleksander w Upiorze trafił niespodziewanie - w Nędznikach też. Wyjeżdżając byłem pewien, że będzie Janusz... a tu nagła zamiana ról. A gdy Aleksander zaczął śpiewać "Daj mu żyć"... to już horror nie do opisania.
Co masz do burdel kanapy? ;D We mnie budziła ona chorą potrzebę śmiania się na cały głos i zamordowania kochanego dyrektorka za schrzanienie mojej kochanej piosenki nie tylko burdel kanapą, ale całą burdelową scenerią...
Ja byłem dwa razy na Nędznikach i pójdę po raz trzeci tylko na zielony, by się ponabijać. O Dziedzic jest dobry. Umie wyciągać bardzo fajnie, ale niestety śpiewa z wysiłkiem i brakuje tej naturalnej lekkości. Operowe tony raczej nie dla niego, wolę go w nieco niższych i bardziej dla niego dobranych rolach, bo głos ma super... A Janusz też duży pozytyw, choć mało miałem okazji słyszeć go na żywo.

Red_Death

Do burdel kanapy mam to, że brała udział w bodaj jedynej scenie, którą z Upiora zapamiętałam i taniec DBEA wokół niej i kop.
Bring Him Home, ogólnie nie lubię, a Damian faktycznie potrafi tę piosenkę zarżnąć totalnie, ale to akurat jest winą jego barwy, bo takim falsetem może pochwalić się dobry tenor. Ogólnie jego JV był poprawny, ale w wysokich partiach dusił dźwięki a jego interpretacja (czyt. pokazywanie widzowi że pije łyk ze strumyka, leżenie pod drzwiami biskupa, czy "widowiskowe" rozdzieranie chleba) nie lezą mi totalnie. Janusza to ja wielbię od trzech lat , widziałam go w kilku rolach, pomimo że gra wg mnie fantastycznie, to i tak wykorzystuje jedną setną swoich umiejętności. Polecam Jekylla& Hyde'a w jego wykonaniu, chociaż przez LM, Rozrywka rzadko gra ten musical. Tam to jest majstersztyk i kunszt aktorsko - wokalny.

Sabcia

Oczywiście chciałam rzec, że w LM nie wykorzystuje jednej setnej swoich umiejętności. Granie osobnika, charakterologicznie podobnego do siebie, nie jest szczególnym wyczynem ^^

Sabcia

Widzisz, ale masz przeżycie, którego nigdy nie zapomnisz ;) Czyli Roma odniosła sukces, bo spektakl był ale Ciebie niezapomniany ;)
Damian ogółem ma strasznie, jak ja to mówię "rozjechany" głos i dobija mnie jak raz charczy, raz piszczy i ogółem nie wiadomo co on wyprawia, ale cóż. Unikam go jak ognia, dla własnego dobra.
Janusza jako JV widziałem raz, tylko dlatego że nie trawię Nędzników. Ogółem chętnie dorwałbym jakiś inny spektakl Janusza, ale całą kasę przetracam obecnie na Operę, więc trochę krucho.
J&H? Zaintrygowałaś mnie muszę przyznać, bo musical nawet lubię, a wykonanie mnie ciekawi, zwłaszcza by posłuchać jak się Janusz produkuje.
Tak, tak rozumiem, chociaż tu nie do końca się zgadzam. Może i to nie jest wyczyn, ale efekty mogą być świetne. Choć jeśli chodzi o LM to nie będę się wypowiadać, bo "kocham" ten spektakl jak ch... jak nie wiem co.

Red_Death

Edit: Ja lubię Nędzników i lubię Januszowego JV, ale uważam ze nie jest to rola jego życia :)
Na YT można posłuchać J&H z TR :)

http://www.youtube.com/watch?v=j4-dKV3IjsQ - To jest ten moment

http://www.youtube.com/watch?v=uZ7FhIMhWaQ- Alive
http://www.youtube.com/watch?v=7W-rZrPAFFc&feature=fvwrel - Konfrontacja

Sabcia

Tak sobie słucham, słucham... Jakość może nie jest zbyt rewelacyjna, ale można się wsłuchać.
Ciekawie brzmi, choć jakoś specjalnie mnie nie zachwyca, ale muszę przyznać że głos ma bardzo dobry i podoba mi się o wiele bardziej niż w Les Mis. Choć tutaj też jest o wiele lepsza muzyka i to po części też musi na niego wpływać ;)
Ale ogółem musicale Wildhorna są lepsze i mają w sobie "to coś" ;)

Red_Death

Franiu pisze świetną muzykę, ale libretta są fatalne i historie gorsze od telenowel. Jekylla lubię, ale to jest raczej zasługa reżysera Michała Znanieckiego, on potrafi z niczego zrobić coś. Położył nacisk bardziej na hipokryzję ludzką i ciemną stronę charakteru ogółu, niż na tragedię Jekylla.

ocenił(a) film na 9
Red_Death

No, co do muzyki, to Wildhorn faktycznie (mimo pewnej przytrafiajacej się wtórności) jest moim ulubionym kompozytorem musicalowym, ale niechże facet znajdzie sobie dobrego librecistę i przestanie mieć Wizje, bo mi od tego cycki opadają. Tłumaczyłam kiedyś Draculę i Rudolfa i się załamałam debilizmem. Naprawdę, wolałam żyć w nieświadomości, o czym oni śpiewają.
W J&H uwielbiam jeszcze Wiolettę Białk jako Lucy... zresztą Alonę Szostak w roli Emmy też lubię.

Lleleth

Ja tam do Wildhorna podchodzę w ten sposób - muzykę ma świetną, więc nie obchodzi mnie libretto. W wypadku musicalu i tak muzyka jest dla mnie ważniejsza niż tekst, więc jak dla mnie to nie kłopot.
Teksty przełknę bez narzekania, bo przynajmniej muzyka zaspokaja moje oczekiwania, więc aż tak wybredny nie będę.
Czasem wcale nie sięgam po tłumaczenia i się nad nimi nie zastanawiam tylko po to by uniknąć tego o czym piszecie drogie damy - rozczarowania dennym librettem.

Red_Death

Ja jestem zboczona, jeśli idzie o libretta. Nie wymagam cudów, ale rzetelnego tekstu lub przekładu bez rozmiarów nocy, burzy zmiatającej tęczę, wszędobylskich odmian wszy(w tym łonowych) oraz beznadziei tkwiącej Bóg wie gdzie.
I rzewne songi o tym, że ona chce, on też ale nie mogą, chociaż siebie pragną są....

Sabcia

Ja jestem zboczony jeśli idzie o muzykę, więc równowaga dzięki bogu zachowana ;)
Rzewne songi brzmią całkiem dobrze puki nie wiesz, jak rzewny tekst ma ów song, czyż nie? ;)
Teraz to głównie podałaś kwiatki z Romy. A nasz kochany tatr ma wybitną zdolność do uszczęśliwiania widzów tekstami.
A to ostatnie mi się od razu z finałem z Draculi skojarzyło... ;)

Red_Death

Wcześniejsze kwiaty były by Daniel Wysio Wyszogrodzki a ostatni jest faktycznie jednym z dialogów Miny i Draculi. Ale ja ten musical jednak lubię, bo z napisami widziałam tylko raz xD

Sabcia

No to dobrze zgadłem.
Też lubię Draculę i mi to nie przeszkadza, bo muzyka jest piękna. I ten finał Mina i Dracula. Uwielbiam motyw, którym się zaczyna ;)