Wieść gminna niesie że Andrew Lloyd Weber chce aby w sequelu "Upiora", który ma być wystawiany w Londynie, śpiewał nie kto inny jak Gerard Butler.
I, z całym szacunkiem dla Webera oraz uwielbieniem dla Gerada i jego talentów wokalnych stwierdzam, że albo jest to głupia plotka, albo też szanowny Andrew spędza ostatnio za dużo czasu na słońcu i mózg mu się przegrzał. Bo Gerard zwyczajnie i technicznie nie da rady śpiewać kilku przedstawień tygodniowo, Raz że brakuje mu mocno treningu wokalnego, dwa że musiałby na dłuższy czas zawiesić karierę filmową na kołku.
O matko, no to muszę przyznać, że angażowanie Gerry'ego jest całkowicie pozbawione sensu... eh... A już miałam nadzieję, że to jednak o film chodzi :)
Och! Dlaczego pozbawione sensu? Wiadomo, że zawsze do każdej roli angażuje się kilku wykonawców. ALW wie dobrze, co robi. Przedsięwzięcie z wystawieniem dalszych losów Eryka wydaje się dość ryzykowne, a nazwisko Butlera już wywołało falę dyskusji i zainteresowania. I oto chodzi! Jak się Gerard zgodzi, wystąpi w kilku przedstawienia na chybi trafi, a ludność będzie waliła drzwiami i oknami, w nadziei, że akurat trafi na przedstawienie z jego udziałem. Bo bilety trzeba będzie kupować pewnie z miesięcznym wyprzedzeniem. Butler zyska prestiż jako aktor sceniczny, ALW zarobi kaskę, "Upiór II" odniesie sukces, płyty rozejdą się w milionowym nakładzie na całym świecie, fani Butlera będą umierać w ekstazie... Wszyscy więc będą szczęśliwi...
Obawiam sie że prędzej pomidora na twarzy zyska niż prestiż :/ Jego umiejętności wokalne nie są wystarczające żeby mógł występować na scenie.
Dlaczego uważasz, że są niewystarczające? A POTO I? Czy naprawdę sądzisz, że mikser od dźwięku miał aż tyle roboty? Jeżeli ALW uważa, że jest wystarczająco dobry, to chyba jest? Czy to tylko marketing z jego strony?
Winterm droga, co innego zaśpiewać do filmu, a co innego śpiewać na żywo na scenie, bez możliwości zrobienia dubla czy przerwy. Nie kwestionuję talentu wokalnego Gerarda, bo ma ogromny, kwestionuję jego umiejętności techniczne. Tutaj Gerard ma duże braki, wynikające z tego że nie przechodził tak intensywnego i długotrwałego treningu wokalnego jak aktorzy musicalowi. Wyplułby, dzieciak, płucka jak nic, a struny głosowe zdarłby sobie w łach. I Weber to WIE (dlatego też mniemam że jest to wyłącznie plotka).
Sam talent nie wystarcza, trzeba jeszcze się wielu rzeczy nauczyć żeby móc na scenę wskoczyć. Aczkolwiek gdyby Gerard taki trening przeszedł, byłby równie dobry jak Steve Barton. Czyli genialny.
Czyli marketing. Na śpiewaniu znam się jeszcze mniej niż na hodowli turkusia podjadka, więc nie pozostaje mi nic innego jak przyznać Ci rację wiedźmo. Tym bardziej, że zdrowy rozsądek podpowiada, że faktycznie zdarłby. A głupio by było, gdyby nagle pod koniec przedstawienia zaczał zawodzić falsetem...
Taaak, co to ja chciałam? Znowu się za mną jakiś smród pęta. Czy jest na sali admin?
Co tu jest grane? Niech admin wreszcie coś zrobi. Tak mozna w nieskończoność!!! Ktoś nieźle się tu zabawia. Czytałam gdzieś o gościu, który zrobił sobie kilka operacji plastycznych by wyglądać jak Brat Pitt. Czy nowa wiedźma, wszczepi sobie kilka czipów do głowy, by móc z sensem pisać?
Obawiam się że medycyna nie stoi jeszcze na tak wysokim poziomie by dokonać udanej transplantacji mózgu. A to chyba jedyna nadzieja dla tego stwora.
Do wiedźmy butlerogennej: jestes tak rozpoznawalna, po tym, co i w jaki sposób piszesz, że nikt się nie nabierze mimo takich samych avatarow, tak sądzę!
Butlerogenna, LOL :D Podoba mi się to określenie! Ja mam nadzieję że nikt się nie nabierze...
Dziwi mnie, że na tym forum nie ma zabezpieczenia przy nadawaniu nicku. Na wszystkich mi znanych, nie może się powtórzyć, i już. Z automatu.
Brak zabezpieczeń, to jeszcze nic. Gorszy jest brak reakcji, gdy już do precederu dojdzie, a poszkodowana osoba go zgłosi.
Ale- nic to, troll jedynie się ośmiesza i pogrąza.
(Trolu, czytasz, hę? mam nadzieję <spjrzenie złowrogie i mrożące krew w żyłach>)
A ja czytałam na jakiejś amerykańskiej stronie, że ten upiorny sequel "Upiora" zeżarł kot Webbera. Nawet kot wiedział, że to nie jest najlepsiejszy pomysł. A tu niestety reaktywacja? To już nie będzie to samo i zepsuje taką fajną legendę :-(
Nie zeżarł, tylko skasował, wlazłszy Weberowi na klawiaturę komputera, i nie cały tylko fragment, niestety.
W kwestii "robił co mógł"... Jeśli ktoś uważa, że ten musical nie powinien powstać, to jest taka petycja...
http://www.thepetitionsite.com/takeaction/385163202
Ja podpisałam >.>
Będę oryginalna- ja jestem jak najbardziej za kontynuacją. To doprawdy doskonały pomysł, ale gdy wezmą mój scenariusz;> -
Eric wchodzi w tajemne przejście w lustrze a sRaoul odpływa z Kryszką na łódce...
Upiór wychodzi na plac przed teatrem, skąż zmierza prosto do portu- kupuje bilet w jedną stronę do Ameryki i po 5 godzinach odpływa. Wynajmuje pokój w hotelu na Manhattanie i idzie się myć.. Później wychodzi, wyciera jeszcze ręcznikiem włosy i kładzie się do łóżka.
Christine i Raoul błądzą łodzią po podziemiach gdyż ta ofiara Raoul nie wie gdzie ma płynąć. Już 3 raz mijają te same pomniki. Udaje im się wydostać po kilku godzinach, oboje są zmordowani... Raoul postanawia, że jego narzeczona może przespać się u niego, jej pokój w Operze doszczędnie spłonął. Gdy Christine wchodzi do jego mieszkania odkrywa zaskakującą rzecz, o której nie wiedziała wcześniej- Raoul ma manię na punkcie kaktusów. Ma ich pełno, na szafkach, toaletkach, ogromny stoi przy drzwiach, kilka malutkich na stoliku nocnym. Zawieszają swe okrycia i Christine, prowadzona przez służbę idzie do pokoju gościnnego. Rano budzi się i jest szczęśliwa, że koszmar się skończył. Wstaje i chce obejrzeć mieszkanie jej ukochanego. Nagle spotyka go i okazuje się, że sypia on w piżamie w kolby kukurydzy i ma kapcie- aligatory (zielone, pluszowe, z twarzą). Christine zawstydzona przeprasza i idzie do pokoju. Po południu narzeczeni zastanawiają się nad swym ślubem. Ma być przepych, rozgłos, cud miód i orzeszki. Ceremonia ma się odbyć już za cztery tygodnie więc zaczynają szykować wszystko w detalach..
Tymczasem Eric na zachodzie ma się doskonale. W sklepie z damskimi manatkami kupił dużo kosmetyków i makijażem zasłonił swe rany tak, że nie raziły nikogo aż tak bardzo. Przefarbował włosy na czarno, zaczesał je do tyłu, założył swój cudowny garniak i poszedł na miasto. Trzy tygodnie później, jako niesamowicie utalentowany mężczyzna dostał pozwolenie na napisanie muzyki do sławnej sztuki. Po premierze propozycje posypały się jak z rękawa, ludzie walili drzwiami i oknami. Eric zajął się pracą i już niedługo był bardzo liczącym się geniuszem muzyki. Kupił dom w eksluzywnej dzielnicy Nowego Jorku, urządził się i miał godne siebie życie.
W Paryżu wszyscy słyszeli o niesamowicie głośnym ślubie pięknej pary- szanowanego wicehrabiego i jego utalentowanej młodziutkiej dziewczyny. Państwo młodzi zamieszkali w zakupionym domu na przedmieściach Paryża, gdzie wiedli spokojne życie. Jednak idylla szybko się skończyła. Raoul rozpaczał, gdyż gdzieś zaginął jego najcudowniejszy okaz- afrykański kaktus sprowadzony na specjalne życzenie. Zrozpaczony zamyka się u siebie w pokoju. Po paru dniach dopiero wychodzi. I tak upływa im życie...
Eric ma dość zatłoczonego miasta, postanawia wyjechać na wschodnie wybrzeże, kupuje dom niedaleko plaży, gdzie wreszcie ma święty spokój.. Godzinami leży w spokoju słuchając szumu morza i komponuje cudowne piosenki. Zakłada własną operę, dobra wieść się rozchodzi, piszą o wielkim geniuszu w gazetach. Kobiety interesują się nim coraz bardziej..
Dwa lata i 38 doniczek z kaktusami później Christine siedzi przed kominkiem ze swym synem na rękach- Raoulem Juniorem. Postanawia sprawdzić pocztę, więc oddaje dziecko służbie i idzie przeczytać listy. Znajduje tam białą kopertę z dziwnie znanym lakiem, wysuwa karteczkę i czyta treść "Ha, ha." Podpisano "O.G.". Kto to może być?? Aaa, Opera Ghost! Później przynoszą poranną gazetę, jak byk wieści o Ericu z Ameryki... Raoul jedząc śniadanie zapluwa się aż kakałem.
Eric znajduje godną siebie kobietę, która kocha muzykę. Tworzą razem naprawdę dojrzały związek.
Christine z żalu odgryza sobie rękę.
A tak serio, to robienie drugiej części to absolutna profanacja!
I tu się zgodzę. Z tą petycją też. Tylko co znaczy petycja tysięcy fanów w zestawieniu z milionami zielonych z zysków...
Raoul kaka... kakaoem? Wszystko jedno, Raoul się zapluwa tym brązowym napojem na mleku a ja sobie właśnie nowiuśki monitor colą zaplulam ze smiechu. Brawo! :DD Genialny sequel!