Chciałabym obejrzeć inne wersje "Upiora w operze", żeby nie było, że szaleję za tą z 2004r. z Butlerem, bo nie widziałam innych filmów o tej tematyce ^^
Wiem, że są wersje z m.in. 1925r., 1989r. (chyba?), nie wiem nawet, więc jeśli ktoś je już obejrzał, to niech napisze, za którą warto się brać. Która się najbardziej podobała (prócz tej z Butlerem, bo ta jest najlepsza ;))
Wersje "czarno-białe" oczywiśćie można polecić, bowiem to już klasyka :) oraz warto zobaczyć hmm wygląd upiora bardziej zbliżonego do książkowego.
Wersja z 1990r również jest godna polecenia :)
jeśli chodzi o inne wersje, to nie ogladałam, ale chyba inne panie [a moze i panowie ;)] pewnie je widzieli, a mnie pozostaje nadrobić :).
Tej z 89 jak najbardziej nie polecam, jest obrzydliwa i z Upiorem oprócz tytułu ma mało wspólnego.
Przede wszystkim obejrzyj wersję niemą z Chaneyem z 1925 oraz tą serialową z Charlesem Dancem w roli głównej, 1990.
O tej z 1943 nic nie wiem.
Jeśli chodzi o musical sceniczny, to jest jeszcze "Phantom" Yestona i Kopita, oraz Upiór Kena Hilla.
Więc, widziałam trailer wersji z 1990r. i nie bardzo podoba mi się ta maska;)
Zaczęłam oglądać tę z 1925r. (nigdy nie byłam fanką kina niemego, ale się przełamałam) i muszę przyznać, że film ten wywołuje u mnie przede wszystkim śmiech :D To "strzelanie oczami na boki" przez aktorów mnie rozwaliło :D
Upiór na razie jest tylko cieniem... Zobaczymy, co będzie dalej.
(Nie lubię sobie robic przerw w oglądaniu, ale nie mogłam się powstrzymać, by nie skomentować tego, co już obejrzałam ^^)
A oczywiście z 1925 jest jak najbardziej godna polecenia :D Wierna książce, ale zakończenie ma okropne.
No, zakończenie faktycznie okropne...:/
Ale cały film to beczka śmiechu :D Upiór bez maski nawet mnie nie przerażał, raczej śmieszył :D
A te jego miny to po prostu mistrzostwo :D
I mimo, iż miał, no, UPIOROWATĄ powierzchowność, to i tak mam do niego więcej sympatii, niż do Raoula, który, standardowo, wyszedł na ciotę ^^
Co do Christine... miała większy asortyment min niż ta u Emmy Rossum, ale i tak jej nie polubiłam ;):D
No, to teraz się biorę za inne wersje.
Ta z 1925r. ma u mnie plusa :)
O tej z 43 nie wiem, jak mnie najdzie to poszukam. Tej z 62 nie polecam, durna dosyć. Wersja z 89 podobno jest mroczna i fajna. Z 90 to wersja filmowa Kopita, średnia jak dla mnie, a z 98 to się mogą wypchać, zdecydowanie najgorsza.
Z 98 to z cyklu Najbardziej żenujące nagrania. Z 62 też jest śmieszna (albo idiotyczna, jak kto woli).
Ja widziałam tą z Butlerem i część z 1925 r. Ale mi się coś tu sceneria nie zgadza. W książce i w filmie 1925 żyrandol spada, gdy Carlotta wydaje żabi rechot, a w tej wersji z Butlerem żyrandol spada, gdy Kryśka zdjęła mu maskę. Stwierdziłam, że żyrandol w wersji z Lonem Chaneyem spada na przedstawieniu " Il Muto"