Minnie Driver i Patrick Wilson zagrali bardzo dobrze i przekonywująco ale Gerard Butler i Emma Rosum dali plame nie wyzwolili we mnie żadnych uczuć byli sztuczni i tacy jak ze szkolnego przedstawienia, fabuła dosyć ciekawa ale i tak ten reżyser musiał wszystko spieprzyć kostiumy i muzyka były dobre, szczegolnie ta jedna piosenka miala swój urok ale, największą wadą filmu jest to że nie wciąga i nudzi głównie przez dwójkę aktorow których wymieniłem wyżej. Daje 5/10
Gerard był sztuczny??? Jedna z jego najlepszych ról, ekspresja emocji w głosie jakiej by się Barton nie powstydził, do tego mimika, gest (ten facet ma swego rodzaju aktorskie wyczucie!) gdzież tu sztuczność??
A co konkretnie spieprzył reżyser, jeśli wolno spytac?
Dla mnie ten film był kiczowaty, nie wiem dlaczego ale kiedy zobaczylem tego upiora w tym filmie to zacząłem szukać w myślach jakiegoś innego tragiczneg bohatera musicalu i przyszedl mi do głowy sweeney todd i w tym porownaniu gerard wypadl bardzo cienko choć ładniej śpiewa od depa to aktorsko jest dużo słabszy. jak dla mnie ci wszyscy aktorzy jakoś słabo okazywali sobie miłość. A co do reżysera nie wyszla mu końcówka filmu bo początek byl bardzo ciekawy. Nie pokazal on nic oryginalnego ja chcialem żeby on mnie zaskoczył i znowu do głowy przychodzi mi sweeney todd i jego zakończenie które bylo niezwykle zaskakujące.
Święty Cyrylu i Metody, a czym miałby Cię zaskoczyć? To jest adaptacja sztuki, musicalu, gdyby Schumacher wyskoczył z jakims suspensem na końcu to pewnie zaraz potem zaczałby go ścigac tlum miłośników dzieła A.L.Webbera z widłami i pochodniami w dłoniach ;) Nie mówiąc o tym że to nie thriller, nie film Hitchcocka i nie o zaskakiwanie tu chodzi.
A jak mieli okazywac sobie tę miłość żeby bylo dobrze? Naprawdę, gdyby Butler jeszcze bardiej podkresliłłby targające Upiorem emocje to zacząłby się chyba o groteskę ocierać.
Jak dla mnie to ten reżyser nie powinien się brać za ten film, nie lubie go za batmana i nie podoba mi się sposob w jaki robi filmy(chce być podobny do burtona, zażucam mu brak własnego niepowtarzalnego stylu). On żle dobiera obsadę filmu a potem oni są tacy sztuczni wydaje mi się że on nie umie im przekzać tego co powinni pokazać widowni, chociaż do niektórych(do ciebie) dociera jakaś głębia tego filmu i nie jesteś w tym osamotniona! ale ja tego nie kupuje.
Akurat "Upiór..." nie ma w sobie nic burtonowskiego. Nic a nic. Kompletnie odmienny styl.
Gdybym u siebie po tym filmie zaobserwowała takie "blasé", trochę bym się zaniepokoiła
Ja niestety popieram wypowiedź założyciela tematu- również się rozczarowałam.
Minusy:
- Butler jako Upiór- był sztuczny, jego gra mi się nie podobała
- piosenki jakkolwiek bardzo ładne, to strasznie mnie wymęczyły, jednak nie jestem przyzwyczajona do trzygodzinnego słuchania muzyki "operowej"
- film za długi- w pewnych momentach strasznie nudził
- pomyślałam, że może koniec będzie zachwycający, ale tu też rozczarowanie- ni to z gruchy ni z pietruchy
- aha, jeszcze trochę inaczej wyobrażałam sobie "żyrandolową" katastrofę
Plusy:
- świetne przejścia, szczególnie pierwsze kiedy to ze zniszczonej, czarno-białej opery przechodzimy za sprawą żyrandola do czasów jej świetności- bomba
- bardzo ładna ścieżka dźwiękowa
- gra aktorów, oprócz Butlera, bardzo dobra
- nawet fajny klimacik
To chyba tyle :)
Mnie ten film także rozczarował :/ A aktorka Emma Rosum to mogła coś więcej pokazać, a nie tylko robić duże oczy i mieć otwartą gębę...i tak prawie przez cały film..:/ A te piosenki to mnie tak wkur***
Pozdrawiam
Człowieku, Sweeney był przewidywalny. Prawdą jest też to, że technicznie film był świetny, ale miałam ochotę wyjść po herbatę bo nic takiego by mnie nie ominęło. Jednym słowem przynudzał.
Natomiast na Upiorze krzyczałam na rodzinkę którą odważyła się chociaż na chwile odezwać.
Reżyser Upiora trzymał się musicalu Webbera i czym miał Cię zaskoczyć?
Zresztą Sweeney to jest śpiewany Thriller z płynącą krwią w zupełnie innym klimacie. Upiór to Dramat, Romans, Malodramaciak.
Gerard natomiast zagrał świetnie i jego gra trafiła do mnie, co nie zmienia faktu, że nie dorównuje Deppowi. Jeszcze nie ;)Bo potencjał ma, zobaczymy jak go wykorzysta. Zresztą Depp mógł się bawić mimiką twarzy, a Butler miał trochę ograniczone ruchy.
A i obawiam sie, ze jesteś uprzedzony do reżysera, właśnie przez Batmana ;)
A Emy miała grać naiwną, młodą dziewczynę. Ciężko mi ocenić jak wypadła.
I tak sobie myślę, czytałam dziś recenzje filmu i jakże sprzeczna jest recenzja kobiety, a mężczyzny. :)
Masz racje co do oceny filmu przez kobiety odbierają go inaczej i mężczyżni też, mnie bardziej przekonuje sweeney poprostu wszystko w nim podoba mi się bardziej niż w upiorze, chodzi mi o to że ta kobieta trędowata wdowa w sweenym do samej końcówki nie wiedziałem że to żona głównego bohatera, w upiorze brakło mi chociaż jednej małej niespodzianki, chodżby takiej gdzieś na drugim planie.
To jest musical. Nie musi zaskakiwać. Chcesz byc zaskakiwany obejrzyj thriller psychologiczny, na przykład.
Co zrobić.
Jestem po prostu romantyczką :P
I rzeczywiście, również się nie spodziewałam, ze ta kobita okaże się jego żoną, choć momentami mi ją przypominała i to jedno było dla mnie zaskoczeniem.
W Upiorze rzeczywiście niczego takiego nie było, ale nie oczekiwałam zwrotów akcji, co innego w Sweeneyu.
Ale powiem tak, nigdy nie powstanie film idealny dla wszystkich, bo nic nie jest idealne :)
Pozdrawiam,
Kola