Upiór w operze

The Phantom of the Opera
2004
7,6 81 tys. ocen
7,6 10 1 80710
5,9 12 krytyków
Upiór w operze
powrót do forum filmu Upiór w operze

Upiór.

ocenił(a) film na 7

"Masz obejrzeć "Upiora...", bo Upiór jest mrrau".
W takich warunkach doszło do mojej inicjacji z tym musicalem. Czy po oglądnięciu się zawiodłam? Oczywiście, że nie. Upiór zawierał w sobie wszystko, co mieści się w tym "mrrau". Może nawet i więcej. Tak trwałam w zachwycie, dopóki nie zaczęłam drążyć tematu.

Gerard Butler jest jednym z moich ulubionych aktorów, choć nigdy nie "zabił" mnie aktorskim talentem. Ale gdziekolwiek by się nie pojawił, potrafi mnie, hm, zelektryzować. Facet ma w sobie jakiś urok, od którego nie mogę się uwolnić. I nie chodzi tu bynajmniej o gębę.

Ale skoro przy gębie już jesteśmy - Gerry posiada egzemplarz, koło którego nie można przejść obojętnie. No przystojna, przystojna. Ogólnie Butler w całokształcie jest niczego sobie, jak to zwykły wypisywać dziewczęta - HOT. I to właśnie w przypadku "Upiora..." go gubi. Upiór w jego wykonaniu przestaje całkowicie budzić odrazę. Brnąc dalej w fizyczność-zatraca się gdzieś charakterystyczna wątłość Erika, jego szkieletowate ramiona obrosły mięśniami (ostatnio jeszcze bardziej mnie to razi, oglądnęłam "300"). Powiem wprost - taki Upiór to niewątpliwie Upiór kuszący, ale niestety mało upiorny w swej upiorności. Rozumiem, że utarło się poniekąd, że siły zła kipią seksem (no to będąc w wątku Butlera mogę przytoczyć "Draculę 2000"), ale takie przedstawienie totalnie i zupełne kłóci się z nastrojem literackiego pierwowzoru i spłyca postać Upiora. Na dodatek Erik został totalnie odmłodzony, co jeszcze odjęło mu, hm, upiorności. Sumując - gęba zdecydowanie za ładna.

Jeśli zaś chodzi o umiejętności wokalne, to szczerze powiedziawszy - mi odpowiadał. Może Gerard wybitnym wokalistą nie jest (co ja gadam,na pewno nie jest), ale w jego głosie słychać emocje. Za wzorowego Upiora podaje się Crawforda. Faktycznie, Crawford śpiewa wspaniale, jak Anioł Muzyki. a Butler śpiewa jakby twardziej, momentami zawodząc, kompletnie zawalając wyższe partie (np. w "Music of the night", a grr). Ale w jego głosie jest jakaś upiorna tajemnica. A w tym zawodzeniu - emocje, gorycz i wewnętrzne rozdarcie tego człowieka. Możecie sobie psioczyć, mnie ta interpretacja satysfakcjonowała.

Generalnie - w filmie oszpecony geniusz zszedł do poziomu seksownego uwodziciela, który miast odstraszać-magnetyzuje. Cholera, trochę się wkurzyłam podczas oglądania, że Raoula grało takie bele-co. Całkowicie niegodny przeciwnik. Gorący Upiór, kluchowaty Raoul i ta Kryśka jak jakaś lalka z maślanymi oczętami - to chyba po prostu przepis na ściągnięcie do kina rzesz nastolatek spragnionych bajek. Niestety...

Mimo wszystko ja i tak lubię ten film i postać Upiora w nim wykreowaną, choć tak się kłóci z Upiorem właściwym. Czasem zwyczajnie dość mam nadętych komentarzy krytyków i znakomitej większości fanów "Upiora w operze" i odprężam się przy wszechogarniającym kiczu i wzdycham sobie cichutko do ekranu gdy tylko przewinie się przez niego Upiór. Bo czemu i by nie?


ocenił(a) film na 7
Gabrielle_Jodoin

Ożesz kurde, alem się rozpisała:)
Teraz dopiero widzę.

Gabrielle_Jodoin

No, rozpisałaś sie, ale nieźle!!! Trochę spóźnione o kilka lat. Lepiej późno niz wcale!!!

ocenił(a) film na 7
mervil

Dlaczego spóźnione? Nie wiem co by zmieniła moja "głęboka" refleksja napisana kilka lat wcześniej ;p

ocenił(a) film na 9
Gabrielle_Jodoin

A niech to, mam nową klawiaturę i własnie skasowalam sobie przypadkowo pracowicie pisaną odpowiedź. Argh. W kazdym razie chcialam powiedzieć że dla mnie Upiór w atrakcyjnej powłoce cielesnej Butlera dodal filmowi nowego smaczku i podskórnego erotyzmu. Zakulal tylko wicehrabia nie stanowiąc dostatecznej przeciwwagi dla mrrrocznego erotyzmu Upiora i przez to dewastując cokolwiek trójkąt miłosny obecny w filmie. W wersji scenicznej wybór Christine był oczywisty, tylko wicehrabia. Gdyby filmowy Raoul był odpowiednio charyzmatyczny, Kryśka, a za nim widzowie (a zwłaszcza widzki.. widzynie... Oglądaczki!) byliby rozdarci nie gorzej niż judymowa sosna, nie wiedząc czy wybrac Upiora czy Raoula. Niestety wicehrabia jest cokolwiek mdły, w zwiazku z tym większość dam z nieprzystojnym pośpiechem rzuciłaby się w ramiona Upiora, a zaplanowany trójkat miłosny robi się mało trojkatny.

EineHexe

Butlerek jest smakowity, niestety, jako Erik. Ale cóż, tyle jest wersji "Upiora w operze", że wielbiciele horroru łatwo mogą sobie coś znaleźć. Szczególnie polecam wersję włoską z Julianem Sandsem (och, ta polska odmiana!), krew, szczury, zbrodnia za zbrodnią... i Erik, może nie kościotrupiasty, ale odpychający choć bardziej ludzki niż u ALW...

ocenił(a) film na 9
mervil

Włoska wersja z Julianem Sandsem? Osobiście nie widziałam, ale z tego co o niej czytałam, polecać ją można wielbicielom BRUTALNEGO horroru, a jeśli ci wielbiciele są jednocześnie wielbicielami Upiora Opery, powinni do tego filmu podchodzić... ostrożnie.