Piosenkę do filmu nagrała boska Lana del Rey (cover "Season of the Witch") <3
...aż przypomina się rewelacyjna "Czarownica" z Angeliną Jolie i muzyką Lany, podobne klimaty
No muza w tym filmie w ogóle jest niezła. Ja zauważyłem że przy każdej historii z konkretnym potworem zmienia się instrument w tle. Mega efekt to robi
Lana ogólnie fajnie wypada ostatnimi czasy, a w piosence do tego filmu szczególnie. Mnie się podoba :)
Zgadzam się ;) Lana nigdy się nie nudzi. Super było ją usłyszeć w tym filmie. W ogóle cała ścieżka dźwiękowa wyjątkowo udana.
No masz rację, ale tutaj na prawdę fajna piosenka. Swoją drogą film też dobry m.in. dzięki muzyce.
Vanilla Fudge to także cover, wolę oryginał Donovana ;) Ogólnie lubię rock psychodeliczny.
Zgadza się, oryginał jest Donovana ;-). Ale podoba mi się to, co z nim VF zrobiło.
Lana jest wyjątkowa, choć muzycznie różnie bywa.
A w ramach ciekawostki, w USA podobno jest społeczność, która chce rejestracji lanaizmu - nowej religii, w której Lana del Rey miałaby być boginią :)
Właściwie nie byłoby to niczym nowym. Historia zna wiele roznegliżowanych bogiń i boginek seksu, erotyzmu i miłości.