Może i świąteczny kicz, ale Kevin sam w domu czy w Nowym Jorku w dalszym ciągu gości w Boże Narodzenie w naszych domach. Tak samo jak kolejne odsłony Listów do M. Fabuła lekka, łatwa, przyjemna i przewidywalna. I taka do cholery ma być na Święta bo w każdym z nas zostało coś dziecka i jakieś marzenia bożonarodzeniowe, choćby nie wiem jak skrywane cały czas w nas są. Nie ma Karolaka, nie ma Stuhra, ale jest za to stara gwardia grająca mieszkańców domu Happy End. Dawno nie widziana Elżbieta Starostecka, dawno nie widziany Bogdan Łazuka, Ewa Szykulska, Marta Lipińska, Krystyna Tkacz, cudownie kląca jak szewc Dorota Stalińska, bodajże w ostatniej roli śp Maciej Damięcki. Miło również było zobaczyć Teresę Lipowską w innej roli niż Barbara Mostowiak nawetj esli właściwie grała bardzo podobną postac. Starzy aktorzy, stary warsztat aktorski, klasa sama w sobie, w niczym nie ustępowali młodszemu pokoleniu. W Boże Narodzenie jak najbardziej warto obejrzeć by jeszcze bardziej zapaść się w świąteczną atmosferę. I co najważniejsze, w porównaniu do Listów będących jednym wielkim lokowaniem produktów tutaj jest tego dużo mniej.