Byłam wczoraj na premierze "Uwikłania". Książki nie czytałam, ale pewnie po nią sięgnę.
Film natomiast to dobra rozrywka, trzyma w napięciu, choć niekoniecznie ze względu na
zagadkę kryminalną - bardziej wciągają poczynania głównej bohaterki. Po wyjściu z sali
kinowej byłam zadowolona, choć później, po zastanowieniu, znalazłam parę momentów, do
których można by się przyczepić. Maja Ostaszewska dobra, momentami bardzo dobra (choć
było parę zgrzytów), bardzo dobry Bukowski i Seweryn. Jedyne, co przeszkadzało mi
naprawdę podczas oglądania filmu to muzyka. W pierwszej scenie podobała mi się zabawa
tematem hejnału, potem było gorzej. Muzyka bardzo wprost, hollywoodzka: na siłę
wzruszająca i przesłodzona (przypominała ścieżkę do "M jak Miłość"), kiedy na ekranie
pojawiała się rodzina głównej bohaterki, albo kiedy policjant i pani prokurator mieli się ku
sobie a "rozbębniona" i agresywna, kiedy zbliżało się niebezpieczeństwo i wyjmowano broń.
Można inaczej.
Reszta - wątek SB, Woronowicz, niedopowiedzenia - na piątkę.
akurat dla mnie ten film był wątpliwą rozrywką... przyznaję, że również nie czytałem książki, więc nie wiem na ile wiernie odwzorowuje ją film ale:
1. fabuła była co najmniej średnia - zagadka morderstwa była zagadkowa może przez połowę filmu, wątek miłosny strasznie płytki...
2. gdyby nie Seweryn to przez większość filmu nie byłoby na ekranie żadnego dobrego aktora(Ostaszewska przeważnie fatalna, momentami niezła, ale to za mało. Bukowski nijaki, ale przynajmniej nie przeszkadzał)
3. zgadzam się co do muzyki, kompletnie nie pasująca
4. jak na film trwający 100min ilość teorii spiskowych co najmniej dwukrotnie przewyższała maksymalną, którą mogę wytrzymać.
W zasadzie z rzeczy, które mi się podobały to przede wszystkim zdjęcia, pomysł z czarno-białymi wspomnieniami bohaterów też był ok, no i Seweryn-pokazał klasę, zwłaszcza na tle aktorów młodego pokolenia.