Ten film to jawny gwałt na książce. Jak w ogóle Miłoszewski mógł się zgodzić,żeby to było sygnowane jego nazwiskiem?
Jestem zdruzgotana tym,co reżyser zrobił z tym fantastycznym materiałem na film,jakim jest ksiażka...
Jaki jest sens wprowadzania do roli Teodora Szackiego kobiety,skoro i tak kluczowe kwestie wypowiada mężczyzna,czyli jej partner?
Niestety nie potrafię spojrzeć chłodnym okiem na ten film,bo jestem zakochana i zafascynowana prozą Miłoszewskiego... Szkoda,straszna szkoda...