Zwiastun film ma pierwsza klasa, poziom większych hollywódzkich produkcji. W Klasztorze zabito uczestnika sesji terapeutycznej, wbito mu pogrzebacz w oko. Całe skrzydło było zamknięte, kraty w oknach itd. więc jedynymi podejrzanymi mogą być tylko pozostali uczestnicy sesji oraz psycholog, który prowadził terapię.
Pierwsze co położyło ten film, to zbędne wątki. W takiej historii liczy się tempo, napięcie. Trudno budować napięcie ze zbędnych klocków, prawda? Zwłaszcza tak licznych – każdy widz po seansie powinien z łatwością dostrzec, że wątek IPN, SB, PRL i różnych gangów był totalnie zbędny – całą intrygę z powodzeniem można było zmieścić pomiędzy podejrzanymi i rodziną zmarłego. Historia byłaby wtedy o wiele ciekawsza, konkretna... i szybciej by się skończyła. Chciano nadać tej historii epicki rozmach, mieszając w to przeszłość narodu Polskiego, ale to po prostu było zbędne.
Poza tym na potrzeby tego rozmachu zaangażwano tryliard aktorów, którzy mówią zbędne dialogi, budując zbędne wątki, a widz się nudzi i męczy oglądając coś, czego oglądać nie musi, bo dla fabuły nie miało to znaczenia. A przyszedł, by dowiedzieć się, kto zabił.
Sama intryga, bez zbędnego balastu SB itd. trzyma poziom – choć najważniejszy trop (liczby lotto) to lekko mówiąc, kpina jest. Reszta w porządku.
Kontynuując zbędne wątki: kochanek pani prokurator. Po prostu, zbędny. Pokręci się w okolicy i to tyle.
Czyli tak na oko 65% filmu do wywalenia się nadaje.;3
Na pozostałe 35% składa się: w 20% porządna (z przymrużeniem oka...) fabuła i w 15% beznadziejna bohatera, zbudowana na najbardziej wkurzających stereotypach. Przykładowy dialog:
Bohateka: Wiesz, nie uwierzysz kogo dziś spotkałam.
Mąż: Kogo?
B: Nieważne.
M: No kogo.
B: ...
M: Uwielbiam, jak tak robisz: najpierw coś zaczynasz a potem milczysz. Jak masz tak robić to od razu ugryź się z język.
B: ...
M: No kogo.
B: Wiesz, chyba zapiszę Julkę* na basen*.
Więcej chyba pisać nie mószę. Ponad to, Ostaszewska w ogóle nie nadała tej postaci charyzmy, charakteru. Gdy Szacka mówi „Proszę stąd natychmiast wyjść!” to byle 4-latek by na nią popatrzył i bez cienia strachu odparł „Bo co?”.
I na koniec, mimo wszystko nadal nie pasuje mi koncept podkreślenia jej kobiecości i władzy poprzez zmuszenie jej do chodzenia w szpilkach przez jakiś miesiąc. Nawet w scenie łóżkowej po zdjęciu spodni miała od razu szpilki założone.;3
No, to skończyłem wymieniać największe minusy tego filmu. Oprócz tego, śledztwo prowadzi się w tym filmie tylko w kawiarniach na środku Krakowskiego rynku, nawet jeśli przesłuchuje się dyktafon zmarłego, na którym ten nagrywał tuż przed śmiercią. Dialogi są marne, aktorstwo wybiórcze – jedni dają radę, inni nie.
4/10
*nie pamiętam, jak się ta córka nazywała, i nie jestem pewien czy to o basen chodziło.
Filmu na razie nie oglądałem, ale książkę czytałem. Również uważam że w tej książce było zbyt dużo zbędnych wątków, z tym że Miłoszewski ciekawie pisał i nawet się wciągałem, ale pewnie w filmie to był zbędne.
aktorsko wyróżniali się Bukowski, Stenka, Seweryn, Pieczyński, bo Ostaszewska jakaś taka sztywna...
a konstrukcja fabuły w porównaniu z książką po prostu beznadziejna - w ogóle nie wiem o co chodzi z tym umawianiem się na wręczenie łapówki po zakończeniu śledztwa???
Niewypał Bromskiego - zgoda. Film słaby, ciagnie się niemiłosiernie. Zupełny brak napięcia. Szkoda, bo ksiazka dawała szanse na świetny film.
Według mnie oparcie fabuły na powiązaniu z sb to siła tego filmu i nie wiem jak można by wykreślić ten wątek. Abstrahując od książki, z która nie miałem styczności, to w założeniu raczej nie miał być zwykły film kryminalny, a naleciałości historyczne miały budować napięcie. Dla człowieka ogarniętego w temacie historii najnowszej będzie to wątek kluczowy, inni mniej zainteresowani może pogooglują w necie jak to kiedyś bywało i może do dziś zostało...Absolutnie nie mówię tutaj, że grupka trzymająca władzę wciąż istnieje, ale film świetnie wykorzystuję tę tematykę głęboko osadzoną w rzeczywistości.
Jak dla mnie to kolejny film, który powinno się puszczać w szkołach nastolatkom, żeby uświadomiły sobie jak bardzo przegnitą strukturą był PRL i jak wielu ludzi pełni do dziś wysokie stanowiska państwowe, praktycznie bez żadnych konsekwencji swoich często brutalnych czynów.
A w kwestii relizacji to jakoś mnie film wcale nie nużył...bite 2h może nie w napięciu, ale z zaciekawieniem. Ostaszewska na duży plus, nie wiem co od niej chcecie ( do tego niezła dupa nawet:)). Policjant też na plus, wiadomo-obraz psa przypartego do muru, który zostaje hero...trochę to raziło, ale niech będzie...happy end się przydał po przedstawieniu wciąż unoszącego się smrodku PRL i dał nadzieję, że Polska jakoś może się oczyści kiedyś z sbecji...
"Według mnie oparcie fabuły na powiązaniu z sb to siła tego filmu i nie wiem jak można by wykreślić ten wątek"
[SPOILER] Choćby tak: morderstwo popełniono, policjant znajduje w kieszeni kupony loterii, stwierdza że wszystkie liczby są takie same, sprawdza czy coś ich nie łączy. Próbuje ustawić z nich datę, jedna z nich pasuje do dawnego zabójstwa pewnego chłopaka o imieniu Kamil. Policjant pyta żonę zamordowanego, czy dla jej męża Kamil był ważną osobą - dowiaduje się, że to była dawna miłość żony, tuż przed małżeństwem. Policjant potem stara się skontaktować z ojcem zabitego, by poznać szczegóły zabójstwa. Dowiaduje się, że ten wyjechał, uprzednio zmieniając nazwisko. Nazwisko policjant zna, jedzie do niego, wyjaśnia wszystko. The End. [/SPOILER]
Udowodnione: policjant, wątek "miłości" z panią prokurator, SB i cała reszta jest zbędna.
"to w założeniu raczej nie miał być zwykły film kryminalny, a naleciałości historyczne miały budować napięcie"
To trzeba było uczynić te naleciałości niezbędnymi i istotnymi w intrydze. Inaczej o napięciu mowy być nie może, bo służyło tylko rozcieńczeniu właściwej akcji, spychaniu jej na dalszy plan.
"Jak dla mnie to kolejny film, który powinno się puszczać w szkołach nastolatkom, żeby uświadomiły sobie jak bardzo przegnitą strukturą był PRL i jak wielu ludzi pełni do dziś wysokie stanowiska państwowe, praktycznie bez żadnych konsekwencji swoich często brutalnych czynów."
Idea słuszna, ale środki beznadziejne. Już pomijam, że uczenie dzieci takich rzeczy w oderwaniu od programu nauczania jest po prostu głupotą...
Ok, można wymyślać tysiące różnych scenariuszy dla rozwiązania tej zagadki, ale nie to tu chodzi. Jak już wspomniałem, film w zamyśle miał się opierać na wątku historycznym i jego realizacja to osobna kwestia. Nie możemy ot tak sobie wykreślać tego wątku, bo wykonanie kuleje... Ty sądzisz, że to rozmyło akcję, ja wprost przeciwnie i tu się raczej nie przekonamy:)
Facet, ja sobie nic nie wymyśliłem, ja napisałem całą fabułę tego filmu w stanie czystym, bez żadnych "po znalezieniu kuponów policjant poszedł na kawę, filtrował z barmanką, odebrał głuchy telefon, poszedł do domu, zrobił herbatę, a potem pojechał do biblioteki szukać danych dotyczących dat". Wypisałem tylko najważniejsze fakty, by udowodnić, że radzą sobie same - tworzą spójną fabułę, i to one są podstawą, a SB jest dodatkiem. Więc ta historia nie mogła opierać się na czymś, co jest zbędne, czyli wątku historycznym. Rozumiesz?
Rozumiem, rozumiem, nie unoś się, tylko wciąż widzę bezcelowość takiego rozwiązania. Zaraz pojawiłyby się zarzuty, iż film monotematyczny, a tak jest w ciekawy sposób ubarwiony. Sądzisz, że wartość artystyczna by zyskała...może...ale życie by straciło ukazanie ważnego tematu. Udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Ta, zaczynasz już sobie dopowiadać co ja mówię (ponoć unoszę się... I wiesz, co napiszę za kilka postów... I jeszcze niby mówię o wartościach artystycznych...), więc nic z tego nie wyjdzie.