Jeden z niewielu filmów, który mi się naprawdę spodobał. Rozumiem, że fani zombie, wyciągania mózgów przez nos i wszechobecnych wybuchowych robotów będą rozczarowani. Film był świetny. Postaci wyraziste i prawdziwe bez naciągania i niepotrzebnego lukru. Po raz pierwszy słyszałam dialogi w polskim filmie, które jak wiadomo słyną z tego, że muzyka koniecznie musi zagłuszać dialogi. Film opowiada o tym, że każda sprawa ma drugie a czasem nawet trzecie dno . Zemsta po latach nie daje wytchnienia, a kodeks Murgrabiego może i sprawiedliwy to i tak czasu nie cofnie. Film pokazuje ludzka stronę każdej tragedii - nie ma tam brawurowych pościgów, wielkich wybuchów. Jest dużo cynizmu, że za pieniądze można kupić wszystko, ze życie ludzkie nie jest wiele warte, a ludzie nie są tacy jak nam się wydaje. I wreszcie Adamczyk gra kogoś, na kogo tak naprawdę wygląda mikrobiologa – fajtłapę. Pieczyński w roli znerwicowanego czarnego charakteru, Ostaszewska piękna, efektowna i zdecydowana, Bukowski, który nigdy do końca nie odkrywa kart i w końcu Stenka zbolała smutnym życiem kobieta. Film polecam komuś, kto lubi pomyśleć podczas filmu. Nie byłabym kobietą, jeżeli bym nie dodała, że prokurator Szacka miała obłędne szpilki w ostatniej scenie.