No dobrze, jest to adaptacja a nie ekranizacja ale po co zmieniać coś co świetnie funkcjonuje w książce . Bo tylko po to z prokuratora zrobiono panią prokurator żeby dodać smaczku filmowi sceną łóżkową. To jest niedocenienie widza - wielbiciela prozy Miłoszewskiego a wręcz zadrwienie z niego. Ale już końcówka powala na kolana.: niedorzeczność i absurd. Sprawiedliwość nigdy nie zwycięża czyżby o tym nie wiedział scenarzysta? Albo scenarzysta miał zatargi z SB że chciał się zemścić jedyny możliwy mu sposób.