zebranie tak świetnej grupy aktorów i tak bezceremonialne zmarnowanie ich pracy powinno być karalne, podobnie jak to co zrobiono ze scenariuszem. Bromskiemu zachciało się na koniec wielkoświatowego niedopowiedzenia, w efekcie, "nic się kupy nie trzyma". na początku film się ślimaczy, potem akcja nabiera ładnego tempa, tylko po to, żeby przez ostatnie piętnaście minut przyspieszyć, zgubić sens i walnąć w mur.
szkoda.
wspaniałe epizody Stroińskiego i Woronowicza.