Sala sądowa - więzienie...Sala sądowa - więzienie...Sala sądowa - więzienie...Sala sądowa - więzienie...i tak w kółko. Byłem "przerażony" jak kumpel, polecał mi ten film. Nie przepadam za filmami gdzie akcja ogranicza się do jednego miejsca, a już tymbardziej do sali sądowej. No bo cóż może być porywającego w "okłdaniu" się oskarżeniami i kontraktakami w postaci obrony? Owszem był film szczególnie dobry "Siła i honor", ale to jest wyjątek.
"Find my guilty" wywołał bardzo, ale to bardzo pozytywne zaskoczenie mimo, że historia dotyczy zapyziałych makaroniarzy, którzy mnie irytują...no ale trudno, to kwestia gustu.
Vin Diesel udowodnił niedowiarkom i naśmiewcom, że to już nie tylko twardziel i kupa mięśni. W postać Jackiego wcielił się bardzo dobrze. Zabawny, poważny, przekonywujący, momentami urokliwy, ale przede wszytskim człowiek honoru. Sam bym nie przypuszczał, że zagra tak dobrze. Nie to żebym kiedykolwiek na niego narzekał. Wręcz przeciwnie, widziałem już większość filmów z jego doróbku aktorskiego i w moich oczach jest dobry (w rolach jakich grał).
2h przeznaczone na "F.M.G." nie uważam za czas stracony. Film jest dobry, ale za grę Diesela uważam, że zasługuje na miano b.dobrego. Jednakże do miana arcydzieła jeszcze trochę brakuje.
WARTO!
8/10