Najciekawsza jest kilkunastominutowa sekwencja natarcia na obóz. Ale poza tym film jest raczej nieudany. Określiłem go w ocenie jako "średni", ale oczko w górę poszło za archiwalne materiały przedstawione na końcu. Ujdzie (4/10) to chyba maks co można tu dać, bo wątek romantyczny jest bzdurny, życie w Manilli pod okupacją jest przedstawione sztampowo i bez jakiejkolwiek dramaturgii, scenki z obozu jenieckiego są wręcz nudne. Sadystyczny oficer japoński, jeden czy drugi, to kalka postaci grających oficera Gestapo. Jak się nie ma talentu, to robi się takie nijakie rzeczy, bez filmowej duszy.
Coś drgnęło podczas sceny, powiedzmy, batalistycznej, choć przygotowanie operacji też zostało pokazane bez błysku Małysza.
Szkoda wielka, bo przebieg operacji to znakomity materiał na film, ale trzeba to zrobić umiejętnie, z wyczuciem. Dawny Ridley Scott, z czasów Helikopter w Ogniu, mógłby podołać wyzwaniu. Tamten film zmontował świetnie.