Ten film obrazuje właśnie marzenia dzisiejszych "dorosłych", ale głupich dzieci o wspaniałym świecie wymieszania wszystkiego ze wszystkim. Już na pierwszy rzut oka ta fantazja o zgodnym życiu ponad 3 tysięcy ras i gatunków (!) jest chora.

No, ale ogólnie mamy tu kolejny niezły film pełen obrazków, kolorów, efektów specjalnych, dynamiki, zachwycający formą... Ale tylko formą, bo kolejny raz okazuje się, że nie potrafimy już robić filmów i z dobrą formą, i z dobrą treścią jednocześnie. Mam wrażenie, że ludzkość w ogóle zajmuje się współcześnie tylko "efekciarstwem" i żadnej treści już nie potrzebujemy. My się chyba cofamy w rozwoju.
Tak - efekty bardzo mi się podobały, jak i cały klimat stworzony przez autorów. Zwłaszcza stworzonka były świetne :). I to tyle, bo fabuła prosta jak kij od szczotki.

Jednak największym dramatem tego filmu była gra pary głównych bohaterów, a zwłaszcza tego chłopaczka, który wygląda jak przerośnięty kilkulatek po tygodniowym ciągu alkoholowym. Irytujące aktorstwo, a właściwie jego brak. Już kiedyś go zresztą też zmieszałem za jakiś film, gdzie też odstawiał Romea do którego ani trochę nie pasuje. Gdyby nie on, dałbym temu filmowi może nawet ocenę wyżej.