PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=391382}

Valhalla: Mroczny wojownik

Valhalla Rising
2009
6,2 24 tys. ocen
6,2 10 1 24167
6,5 31 krytyków
Valhalla: Mroczny wojownik
powrót do forum filmu Valhalla: Mroczny wojownik

FILM

ocenił(a) film na 3

PORAŻKA !!!! NUDA,NUDA I JESZCZE RAZ NUDA..........A CO PREMIERY TO NIEZŁE TEMPO........

użytkownik usunięty
Reznik

Tak z premierą się pośpieszyli, ale film, hmmm...fabuły nie ma, bohater przymulony jak nic,
i kto by chciał oglądać przez 2 h gościa który nie wyduszał ani słowa...to jest jedyny minus, reszta to fajna przygoda, ale bez polotu, bo jak wiadomo jest masa świetnych filmów przygodowych, ten zaś zasługuje moim zdaniem na 7/10, i tyle.
Poza tym nie wiem co w tym żywiołowego, nic tylko wędrówka....spałem, a nie oglądałem.
Nuda, tak mawia autor tematu, nie nie ciężko się nie zgodzić, bo ma racje, i tak jest.....NUDA.

To nie jest film przygodowy to raz. Po drugie nie wyłapałeś symboliki chrześcijańskiej, po trzecie nie rozumiesz metafizyki. HEHS

Lepsze niż Drive oczywiście, a to już dużo mówi.

ocenił(a) film na 3
Moondog

a co mnie obchodzi symbolika,metafizyka czy inne pseudo naukowe gówno !!mądrujesz się,stawiasz wyżej a dajesz 10 chłamowi "cyckonautkom" ,, co tam też widziałeś symbolikę i metafizykę ???

Reznik

Oczywiście, Cyckonautki to metafizyczny obraz o utracie możności przeżywania ontologicznej bliskości z Bogiem w XXI wieku, troszkę z humorem opowiedziana historia o zatracaniu się osobowości, pięknie nakręcona z nawiązaniami do pejzaży Vermeera, awangardowej twórczości Bacona i Becketta (tylko w warstie filozoficzno-ideologicznej). Genialne kino, niełatwe jednak w interpretacji.

ocenił(a) film na 3
Moondog

super,podziwiam gusta...

Reznik

Chodzi sobie grupa wikingów bez celu i trzymają groźnego i nieokiełznanego wojownika, ten się wydostaje, zabija ciemiężycieli, przygarnia chłopca, który go karmił. Dołącza do rycerzy, którzy łódką zamiast do Jerozolimy trafiają do Ameryki(i co, są bunkry?), na miejscu kłótnia, moralne rozliczenie bohaterów, śmierć większości(niektórych nie rozumiem jak zabicie tego typa w błocie, czy on go chciał zgwałcić bo brak mu było baby?), do tego plemię indian. Końcówka niedopowiedziana.

Film się sili na art house'owy, ambitny, artystyczny etc. Mamy masę niedomówień, narracja jest niekonwencjonalna. Jeszcze mogę to zrozumieć, jest ok. Niemal zupełny brak muzyki... no tak film ma być surowy w wyrazie, ale jednak muzyka naprawdę nie obdziera z artyzmu, a odpowiednia, nawet skromna buduje klimat. Scenariusz... no nie mogę, dialogi są jakby wszyscy kija połknęli, wszyscy mają srogie miny jakby stypa była. Najgorszy punkt filmu.

Najmocniejszy punkt filmu, czyli zdjęcia. Szczerze to wsadzono masę pejzaży, które same się bronią i same w sobie są ozdobnikiem. Reszta zdjęć jak film, surowa, pozbawiona wielu konwencjonalnych środków wyrazów co raz wychodziło dobrze, a niekiedy tak sobie.

Podsumowując, reżyser zdecydowanie chciał być pokazać swój artyzm, puścić oczko w stronę wysokiej kultury, kina niezależnego itd. W tym celu po prostu działał po prostu na przekór niektórym zasadom filmowym po to żeby było inaczej. Do mnie to kino nie trafia. W pewien sposób kojarzy mi się z misją, ma podobny klimat, też jest trudny itd. ale tam nie stwierdzono "nie będę hollywoodzką szmatą i będę robił na przekór zasadom", te zasady nie powstały dla funu tylko na wskutek dziesięcioleci szlifowania warsztatu.

5/10 bo robienie na siłę artystycznego kina w rezultacie dało męczący i dłużący się film.

Jaq87

sprostowanie *Misją - filmem, w którym wystąpił De niro i Jeremy Irons.

ocenił(a) film na 8
Jaq87

"niektórych nie rozumiem jak zabicie tego typa w błocie, czy on go chciał zgwałcić bo brak mu było baby?" - wyjaśnienie znalazłem pod jedną z recenzji filmu:

"bohaterowie spożywają osobliwy trunek z antałka. Każdy po chwili ma swój odlot – od religijnej ekstazy, poprzez akt sodomii, utratę resztek niewinności (mowa o chłopcu patrzącym na to ze wzgórza), zabijaniu niewidzialnych wrogów nożem w rzece, budowaniu pomnika jakby według własnego niezrozumiałego konceptu, dążenia do własnego odbicia w tafli wody…"

New_World_Order

@New_World_Order, szkoda tylko, że tego z filmu nie da się wyciągnąć tylko recenzję trzeba czytać analizę filmową. Przykładem filmu, który ostatnio widziałem i stawiał pytania, które wychodziły same z siebie to był "Sauna". Sztuką nie jest podanie wszystkiego na tacy, ale nie jest też robienie czegoś co wymagałoby wręcz przypisów. W życiu bym nie wpadł, że od picia wody dostaną jakiś uniesień natury transcendentnej, bo jest to zaakcentowane co najwyżej przydługim ujęciem ew na slow motion. No supcio. Żeby chociaż źródło tej wody znajdowało się przy jakimś źródełku, w grocie, gdzie są pochowani indianie - ok, bo się tworzy otoczka mistycyzmu, a nie kurde z jakiegoś tam kanadyjskiego jeziora ;)

@arron, interpretacja by się zgadzała, ale imo to nie zmienia faktu, że jej forma jest hmm... zadufana? Zbyt dużo rzeczy trzeba sobie dopowiedzieć, bo nie wynikają one zupełnie z tego co się widzi i słyszy.

ocenił(a) film na 7
Jaq87

Jaq87, własnie to jest mój największy problem z tym filmem - nachalność "wizji reżysera" i "artyzmu". Może właśnie dlatego upraszczam sobie sam tę historie, choć jednak bez symboliki jakiejkolwiek zaczął by być maxmalnie nużący.
Zdjęcia, klimat, surowość i paralele historyczne.
Jednak to nadęcie reżysera mnie razi.
I nawet jeśli podpadnę wielu forumowiczom to trudno, ale podobne zapędy reżyser miał przy "Drive" - który mi się ogólnie podobał - za wszelką siłę stara się wprost nadymać artystycznie: przeciągnięte kadry, światło, plany, pauzy do granic możliwości, patetyczne operowanie muzyką lub jej brakiem.

ocenił(a) film na 6
Reznik

I co tak jęczysz jak małe dziecko :P
Dla ciebie temat:
http://www.filmweb.pl/film/Valhalla%3A+Mroczny+wojownik-2009-391382/discussion/P rostak,1645309
Wnioski wyciągnij sam,jesli potrafisz.

A interpretacja filmu użytkownika Dragomira dla tych co nie zrozumieli:
"Film szczególny, nietypowy. Mamy tu opowieść o szaleństwie, ale wydaje mi się że przede wszystkim pokazane jest tu, że człowiek także jest zwierzęciem. Jedno - oko: nie ma imienia, nie mówi, jedyne co ma to instynkt zabijania by przetrwać. Potem dziecko które spotyka, jest niewinne i nie stanowi zagrożenia, staje się jego przepustką do świata ludzi. One eye jest wyprany ze wszystkiego. Poza tym, że nie mówi, nie okazuje nawet uczuć. Jego twarz ma zawsze ten sam, zacięty i czujny wyraz. Żeby nie zginąć samotnie dołącza do grupy chrześcijan. Stopniowo swoim zachowaniem sprawia, że zaczynają się go bać. Długa izolacja na morzu sprawia, że w ich umysłach urósł do rangi kogoś niezwykłego, z podczłowieka, stał się nadczłowiekiem. I następuje punkt krytyczny, ich tułaczka po morzu kończy się w Ameryce. Stopniowo popadają w szaleństwo. Spotykają jakiegoś zagubionego człowieka, który pogłębia ich strach przed one - eye. Przywódca dostaje manii wielkości, chce podbić nieodkryte ziemie, ostatecznie wybijają się wzajemnie, a ostatki zostają dobite przez indian. Jednooki zachował za to jasność umysłu, postanowił iść wgłąb lądu, pchał go tam jak zwykle instynkt przetrwania. W finałowej scenie wszystko się odwraca. One - eye staje się człowiekiem. Opanowuje instynkt, i w czysto altruistycznym geście poświęca się dla dziecka. Indianie są tacy sami jak jednooki, widać że kierują się instynktem, jak zwierzęta zabijają wszystko, co stanowić może zagrożenie. Poświęcenie one - eye dowodzi przemiany, jaka w nim zaszła za sprawą małego."

ocenił(a) film na 6
aronn

Forma filmu jest rzeczywiście oszczędna,surowa w przekazie,to taki zank rozpoznawczy tego reżysera a moze mały budzet wymusił,czyli trzeba było coś z niczego ukręcić a efekt osiągnięty dośc duży,dzięki niesamowitemu klimatowi,odrealnionym,co jeszcze potęguje muzyka..Fakt dialogów ma lekarstwo ale dzięki temu staramy się dociec co myslą główni bohaterzy tak również było w Drive.By być na koniec obiektywnym zabrakło wiekszej dynamiki w całości,ale to jest takie kino niszowe,artystyczne,trzeba oceniać w innych kategoriach.

aronn

Naprawdę uważasz, że ten film zasługuje tylko na 6? Jest niewiele gorszy niż Drive.

ocenił(a) film na 6
0wner2

Wiesz ja na 8,9 czy 10 oceniam filmy,które chętnie obejrzę za jakiś czas jeszcze kilka razy.Odnośnie Valhalli hmm,uważam że jest to dobry film,inny a ja zawsze oryginalność cenię i filmy z szeroką interpretacją(z drugim,trzecim dnem),ale mimo wszystko jest to kino niszowe,właśnie myslałem nad oceną 7 i chyba na nią zmienię,ale na pewno nie zasługuje na ocenę jeden,dwa,trzy albo cztery,trzeba być naprawdę ignorantem by tak ocenić.Co jak co mimo wszystko sie cieszę,że Refn w swoim Drive zrobił małą rewolucję i niech tak zostanie,bo tylko tak moze wypłynąć na szerokie morze odbiorców....

Moondog

Drive jest mimo wszystko lepszy od tego filmu.

użytkownik usunięty
Moondog

Może i masz rację, ja za bardzo nie zapatrywałem się na sens wszystkiego bo ścięło mnie spanie :)

Ja doznałem mocno. Kolorki te <3

użytkownik usunięty
Moondog

Heheh, a to ja też potem nie dałem rady i FIN !

użytkownik usunięty
Moondog

Co z kolorków w wolnych chwilach polecasz? Ale jakimś undergroundem pociśnij, bo jestem znawcą kina.

Terayame znasz? Spróbuj Grass Labyrinth albo Pastoral!

Ciepło pozdrawiam z pomorskiego

ocenił(a) film na 6
Reznik

Dobrze,że nie poszedłem do kina na ten film-plułbym sobie w brodę.Kompletnie nic z tego nie rozumiem.Może dlatego,że nie ma tam praktycznie żadnej fabuły?Mikelsen fajnie demoniczny ale przed zdjęciami mógłby trochę przypakować na siłce ;) Poza tym malownicze zdjęcia i wypruwanie flaków.Jednak to za mało na dobry film.

Reznik

Żarty sobie robicie? To jeden z najlepszych i najbardziej klimatycznych filmów w ogóle. Prawdziwie artystyczne kino, nie dla ludzi o ograniczonych horyzontach.

0wner2

To żeś dowalił do pieca jak typowy hipster "jesteście plebsem nie znającym się na prawdziwym kinie". Może chociaż wyjaśnij swoje stanowisko, co w tym filmie jest takiego szczególnego?

Jaq87

Klimat, zdjęcia, aktorstwo, muzyka, symbolika, klimat, klimat, klimat.

0wner2

Błagam cię. Muzyki to prawie w tym filmie nie ma, a jak jest to biedna. Aktorstwo to samo o czym pisałem, dobre aktorstwo to nie tylko ponuractwo, cierpienie na twarzy itd. co wynika z dziwnego nastawienia, że dobry film nie może być śmieszny, musi być do potęgi poważny. Aktorzy wyszli sztucznie, walą jakieś pompatyczne monologi i aż prosi się o sparodiowanie tego. Symbolika natomiast jest nieczytelna jak dla mnie, a do głupich ludzi nie należę, widziałem sporo kina z różnych gatunków, różnych czasów... no chyba, że zacznie się argumentować film jak pani Białowąs, która ma w d-pie widza i woli się rozkrzyżować na artystycznym krzyżu niż powiedzieć "tak, popełniłam kilka błędów".

Jaq87

Stary, o jakich błędach ty mówisz? Ty sobie żarty robisz? Parodiować ten film? To ciebie powinni parodiować. Jak śmiesz mówić takie słowa o jednym z najlepszych i najbardziej klimatycznych filmów jakie kiedykolwiek stworzono? Jak śmiesz obrażać wizję geniusza, który w życiu osiągnął sto razy więcej niż ty? Jak jesteś taki mądry to sam zrób film, to nie jest duży koszt wyprodukowanie filmu w typie Valhalli. Przestań się ośmieszać. Muzyka była słaba? To chyba głuchy jesteś, była genialna. Jeśli symbolika jest dla ciebie nie czytelna to poczytaj kilka interpretacji zamiast publicznie się ośmieszać. Nie ma nic bardziej żałosnego, niż w niewiedzy przyznawać się publicznie, że jest się idiotą. Ty jesteś porażką, nie ten film.

0wner2

Sam wykazałeś się nieznajomością i brakiem orientacji w temacie. Po pierwsze nie masz pojęcia ile pochłania profesjonalna produkcja filmowa, ten film kosztował 4 mln euro. Nawet jeżeli to byłyby 4mln złotych to na standardy europejskie nie jest mało. Po drugie jak śmiem krytykować(nie obrażać) reżysera i jego wizję? Czyli co, krytykować nie wolno, bo Słowacki wielkim poetą był i koniec? Zastanów się nad tym :-)

Serio, muzyka była nijaka, to jest najbardziej wyrazisty kawałek http://www.youtube.com/watch?v=MfXdU1RQenI nie ma w tym nic szczególnego, być może to kwestia gustu po prostu natomiast podobnych brzmień znajdziesz sporo i to już w latach 70/80.
Dla mnie świetna muzyka to jest, ale autorstwa Morricone, Alana Silvestri czy Dany Elfmana. Muzyka filmowa to muzyka sugestywna, programowa. Ma wzbudzać odpowiednie emocje, jest narzędziem do wskazywania kierunku (czasem i nieprawdziwego jeżeli ma to uzasadnienie). Ta muzyka nic nie buduje poza poczucie "schizy" co jest pozerstwem. Być może to też kwestia gustu muzycznego, ale cytując klasyka "o gustach się nie dyskutuje" :-)

Symbolika... ja mam siedzieć z wydrukowaną analizą i czytać oglądając film zarazem abym zrozumiał? Nie na tym kino polega. Owszem, nierzadko trzeba znać kontekst kulturowy, historyczny jak np w Monty Pythonie, ale ona też jest odpowiednio podana aby można było skojarzyć dany szczegół. W tym filmie reżyser zrobił film, który on rozumie i... wąska grupka, która usilnie będzie chciała zrozumieć, będzie czytać eksplikacje, analizy itd. Jak kto woli.

Wczoraj obejrzałem MiB III i tam dobrze sparodiowano właśnie takie arthouseowe kino na siłę poprzez postać Andy'ego Warhola "czekaj, kręcę faceta, który je hamburgera, to takie transcendentalne". Ty i masa hipsterów możecie sobie gębę wycierać takimi filmami i brylować wśród znajomych jacy jesteście wrażliwi i obeznani, ale ludzie, tak jak ja, którzy pracują na planach, obcują z reżyserami, operatorami, artystami po prostu mamy bekę z pozerów, którzy często nie mają pojęcia o tym jak się film robi, co w nim się liczy itd. Być może masz jakieś pojęcie, ale bardziej pozornie wychodzisz tu na "o tak jaram się Valhallą, a przy okazji Bergmanem, Fellinim i impresjonizmem niemieckim, a amerykańskie kino środka to marne popłuczyny dla mas".

Jaq87

Wiesz, zdziwię cię, bo ja też pracuję na planach itp. wiem jak się robi filmy, bo film to jest moja największa życiowa pasja i owszem, stawiam sto razy wyżej reżyserów takich jak Bergman nad amerykańskim dnem które każdy idiota może zrobić, dla mnie najważniejsza jest wizja reżysera, na każdym kroku propaguję hasło "sztuka dla sztuki", bo tylko sztukę dla sztuki można nazwać prawdziwą sztuką, z tegoż to względu, że sztuka ma wyrażać myśli artysty, a artysta który podąża za trendami i nie łamie schematów, który podporządkowuje się masom i robi filmy dla nich nie ma prawa nazywać się artystą, jest zwykłym rzemieślnikiem, on po prostu odwala swoją robotę by dostać kasę, a ktoś taki jak Refn jedzie za marne grosze na jakieś pustkowie z bandą wikingów i kręci jeden z najlepszych filmów ostatnich lat, który można oglądać dla samych zdjęć i i tak czerpie się z tego 100 razy większa rozrywkę niż z amerykańskiego gówna. Artysta ma tworzyć dla siebie, gdybyś był artystą, to byś to rozumiał, ale niestety nie możesz nim być skoro piszesz takie rzeczy. Naprawdę, gdybyś był artystą, gdybyś znał tok myślenia takiego człowieka to zrozumiałbyś o co chodzi w takich filmach, ale niestety jesteś zwykłym człowiekiem, dla którego są produkowane zwykłe filmy takie jak MiB i dobrze, tacy ludzie też są potrzebni, bez nich świat by nie istniał. Proszę tylko o to byś nie obrażał tego czego nie rozumiesz. Utwór który zapodałeś miażdży większość soundtracków do hollywoodzkich produkcji zrobionych przez takiego Morricone, a Warhol był na swój sposób geniuszem. Prosty umysł tego nie zrozumie. Prosty umysł nie zrozumie tego, że sztuka to wyrażanie siebie, a nie zadowalanie ludności. Prawdziwy artysta ma w dupie czy jego film komukolwiek się podoba, o ile jemu samemu się podoba. I jeśli jemu samemu się podoba to wtedy film jest dobry. A myślę, że Refnowi Valhalla się podoba. Właśnie przez takich ludzi jak ty obecnie kino stoi na tak gównianym poziomie.

0wner2

Pierwsza sprawa: Refn wziął za to wynagrodzenie. Możemy spekulować co nazywamy marnym groszem, ale ja bym nie pogardził 1000 euro za dzień pracy, a on pewnie dostawał więcej. I tak jest artystą, a nie filmową szmatą.
Druga sprawa: to kim jest artysta jest dyskusyjną sprawą. Z twego posta wychodzi, że artysta to straszny egocentryk, który nie dopuszcza krytyki, jeżeli coś zrobi zawsze musi być z siebie zadowolony. Wiesz, tą metodą zostalibyśmy pewnie na poziomie lat 20 poprzedniego wieku, bo już wtedy nadętych bufonów nie brakowało. Całe szczęście byli ci, których nazywasz rzemieślnikami, a którzy nierzadko stawiali kamienie milowe w kinematografii. Artysta to ktoś kto widzi dalej niż pozostali, potrafi dostrzec nowe możliwości, ma talent, a co więcej to wszystko jest podparte warsztatem. Rzemieślnik to ktoś kto tylko ma warsztat i nie potrafi wyjść poza niego. Niekoniecznie musi nosić szaliki w lato i być zmanierowanym, bo to jest powierzchowność, którą łyka masa osób chcących należeć do tych co wyznają wysoką kulturę.

Dla ciebie artyzm to styl, filozofia. Dla mnie to tworzenie dzieł nietuzinkowych, mających coś co się nazywa "magia kina". Szczerze, takich filmów jak Valhalla powstaje rocznie przynajmniej kilkadziesiąt, które się widzi na festiwalach itp, a takie filmy jak Leon, Forrest Gump czy 12 gniewnych ludzi są nie do podrobienia i to wymaga czegoś czego się nie nauczysz. Valhalli daleko do takiego filmu i tego nie zmienisz.

Aha i jeszcze do łamania stereotypów i wychodzenia ze schematów to mnie bawisz, bo ten film ma sporo schematów. Nie wiem czy w internecie jest dostępna, ale najlepiej byłoby sięgnąć po prostu do eksplikacji reżyserskiej gdzie się wymienia m.in. inspiracje i zobaczysz jak ten film idzie z prądem tyle, że nie mainstreamu, a kina niezależnego.

I tak cię nie przekonam, bo jesteś święcie przekonany o wyższości kina niezależnego od kina środka, kina mainstreamowego. Nie wiem, spróbuj napisać do Refna jako wielki fan i się zapytaj co sądzi o kinie, mógłbym postawić niemały zakład, że jego opinia mogłaby być dla ciebie zawodem, bo nagle by się okazało, że np facet owszem uwielbia kino skandynawskie, Scherzoga, ale ceni też np Carpentera czy Spielberga i uważa ich za artystów, którzy go inspirują.

Jaq87

"Artysta to ktoś kto widzi dalej niż pozostali, potrafi dostrzec nowe możliwości, ma talent, a co więcej to wszystko jest podparte warsztatem. "

Dokładny opis Refna, lepiej by się tego ująć nie dało.

"Dla mnie to tworzenie dzieł nietuzinkowych, mających coś co się nazywa "magia kina". "

Lepszego opisu Valhalli po prostu nie dało się stworzyć.

"Szczerze, takich filmów jak Valhalla powstaje rocznie przynajmniej kilkadziesiąt, które się widzi na festiwalach itp"

Widzi się rocznie kilkadziesiąt takich filmów jak Valhalla? Stary, to weź zarzuć tytułami i zabieram się do oglądania, bo ja się w duchu modliłem o to by zobaczyć jeszcze chociaż jeden tak magiczny film jak Valhalla i myślałem, że jedyną opcją jest czekać na nowy film Refna, a ty mi mówisz, że takich filmów wychodzi kilkadziesiąt rocznie! Dawaj te tytuły, prędko!

"takie filmy jak Leon, Forrest Gump czy 12 gniewnych ludzi są nie do podrobienia i to wymaga czegoś czego się nie nauczysz. Valhalli daleko do takiego filmu i tego nie zmienisz."

No chyba sobie żarty stroisz, pod względem artyzmu i wytyczania nowych szlaków Valhalla jedzie te filmy na pysk. Taki Drive miażdży Leona pod każdym względem. Filmy które wymieniłeś to typowe produkcje na niedzielne popołudnie puszczane przez TVN czy TVP2, które zawsze się fajnie ogląda, ale po ich obejrzeniu mamy tylko i wyłącznie poczucie, że obejrzeliśmy świetny film. Nie ma takiego poczucia, jak w przypadku Valhalli, że obejrzeliśmy dzieło sztuki, które jest tak dobre, że zaczynamy się zastanawiać, czy byliśmy godni dostąpić zaszczytu obejrzenia go. Zaczynam się zastanawiać, czy twoje posty to aby nie prowokacja.

"Aha i jeszcze do łamania stereotypów i wychodzenia ze schematów to mnie bawisz, bo ten film ma sporo schematów. Nie wiem czy w internecie jest dostępna, ale najlepiej byłoby sięgnąć po prostu do eksplikacji reżyserskiej gdzie się wymienia m.in. inspiracje i zobaczysz jak ten film idzie z prądem tyle, że nie mainstreamu, a kina niezależnego. "

Może i ma sporo schematów, ale nie widzę w tym nic złego. Filmem Drive Refn udowodnił, że schematami wyświechtanymi setki razy można stworzyć najlepszy film w historii kina.

"I tak cię nie przekonam, bo jesteś święcie przekonany o wyższości kina niezależnego od kina środka, kina mainstreamowego."

A jak mógłbyś mnie przekonać do tego, że komercja jest lepsza niż artyzm? Kompletnie cię nie rozumiem. Że niby mam udawać, iż komercyjne gówna produkowane masowo sprawiają mi przyjemność w oglądaniu większą od produkcji niezależnych tylko po to, by czasem nie wyjść na dziwaka? Mądry człowiek sam wybierze swój repertuar. I jeśli myślisz, że tacy ludzie jak ja to ewenement to zobacz ile własnie osób pojawia się na festiwalach itp. Zobacz ile właśnie osób ma dość tego mainstreamowego szajsu który tak wielbisz.

"ale ceni też np Carpentera czy Spielberga i uważa ich za artystów, którzy go inspirują. "

A skąd wysuwasz wnioski, że ja sobie nie cenię Carpentera czy Spielberga? Carpentera uwielbiam, za jego styl i za klimat jaki w swoich filmach potrafił wytworzyć. "Coś" czy "W paszczy szaleństwa" uważam za geniusz horroru. Spielberga również bardzo sobie cenię, bo na jego filmach się wychowałem. Podobnie jak na filmach Lucasa. Jednak inspiracji w jego filmach raczej bym nie szukał, bo to po prostu sprawne rzemiosło, artystyczne pod tym względem, że wytyczało nowe kierunki w kinie rozrywkowym. Jeśli już jakiś z jego filmów miałby służyć mi za inspirację byłby to chyba Szeregowiec Ryan - ten film był genialny. Nie zdziwiłbym się, gdyby Refn powiedział właśnie tak, jak to przedstawiłeś. Ale nie zmieniłoby to faktu, że kino niezależne jest po prostu lepsze od kina mainstreamowego. Bo to właśnie od kina niezależnego można się czegoś nauczyć i poznać bardziej siebie. Czego nauczysz się z Indiany Jonesa? A Park Jurajski czego cię nauczył? Bo chyba o istnieniu dinozaurów wiedziałeś już wcześniej?

ocenił(a) film na 6
0wner2

A czego takiego nauczyłeś się z V Rising?

Adaephon

On się niczego nie nauczył, bo jest przytępy, ale kino nie tylko uczy życia - przede wszystkim musi wywoływać pewne estetyczne ukontentowanie, a Valhalla mi takowe przyniosła.

użytkownik usunięty
Jaq87

'a muzyka nic nie buduje poza poczucie "schizy" co jest pozerstwem. Być może to też kwestia gustu muzycznego, ale cytując klasyka "o gustach się nie dyskutuje" :-)'

Poczucie schizy? Ta muzyka buduje w sposób niesamowity klimat całości. Wkracza wtedy kiedy trzeba przedzierając ciszę.

ocenił(a) film na 3
Reznik

Zgadzam sie, zamuła jak mało który film

lord_slayer

Zawsze możesz oglądnąć sobie Star Wars, albo Indianę Jonesa - nie będzie zamulało. Oczywiście nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do kina rozrywkowego, którym niewątpliwie są wyżej wymienione tytuły, jednakowoż produkcje takie jak "Valhalla Rising", po prostu zasługują na odrobinę respektu i szacunku, ponieważ niosą ze sobą swego rodzaju...przesłanie. Ktoś może mi odpowiedzieć, że każdy film niesie wraz ze sobą przesłanie i prawdopodobnie będzie miał rację, aczkolwiek opowieść o Jednookim i Are jest jedyna w swoim rodzaju. Genialnie ukazuje CZYM człowiek może się stać, ale również, jak w każdej chwili, w wyniku jakiś zewnętrznych bodźców, może z tego CZEGOŚ przeistoczyć się z powrotem w człowieka, z ludzkimi zachowaniami i uczuciami.
Mi się osobiście bardzo podobało.

Ni3men

Ja bym polemizował czy jedyna w swoim rodzaju. Nieco podobny typ relacji miałeś w Leonie,w innych filmach pewnie też.

Różnica głównie polega na formie. Ww filmy są kolokwialnie ujmując przystępne, a ten nie. Co więcej nie wyszło to niechcący, taki był cel. Żeby film był niezjadliwy, "trudny", żeby forma nie porywała widza. Dla mnie nie jest to wielką sztuką, sztuką jest np granie Oldmana we wspomnianym Leonie gdzie naprawdę stworzył artystyczną kreację, zafascynował oglądającego. Jednooki mocno blednie, budzi tajemnicę i tyle.

Owner oczywiście zarzuci mi rzucanie komercją itd. http://cativement.pl/upload/file/15034.png

Podczas gdyby Valhalla zaczęła jakimś cudem zarabiać, bo np byłby zdolny dystrybutor, na weekendowym otwarciu zarobiłaby 200-300mln to już taki Owner stwierdził, że to tylko pozowanie, że skoro takie popularne to tylko pseudointeligentna papka dla tych co chcą się tylko poczuć głebocy, a Refn jest filmową szmatą. Nie, po prostu zdarza, choć rzadko, że kino mainstreamowe posiada artyzm i to ten z najwyższej półki.

ocenił(a) film na 2
Reznik

popieram, nudne jak flaki z olejem, polecam jak ktoś nie może zasnąć, po części drugiej już będzie słodko lulał ;)