PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=391382}

Valhalla: Mroczny wojownik

Valhalla Rising
2009
6,2 24 tys. ocen
6,2 10 1 24168
6,5 31 krytyków
Valhalla: Mroczny wojownik
powrót do forum filmu Valhalla: Mroczny wojownik

Miejsce akcji: chyba Walia. Początek naszej ery (ech). Niewolnik ucieka swojemu właścicielowi – więcej zdradzić nie mogę. W największym ogólniku jest to niesamowite doświadczenie, przebywanie w świecie Valhalli – każda lokacja zdaje się być dziewiczym lądem, nietkniętym przez człowieka, odkrytym wyłącznie na potrzeby tego filmu. Postawiono na wierność realiom, w których akcja filmu się toczy, począwszy od kostiumów, fryzurach i klatce, w której bohater był trzymany na początku (jak podawano mu jedzenie, jak pilnowano go dzidami przy malowaniu ciała i odkuwaniu z kajdan). Wrażenie jest tak duże, że nawet jakby w pewnym momencie przeleciał samolot ja bym nie wypadł z tego... transu. Tak, to dobre słowo!

Jest to opowieść na podłożu religijnym, tzn. wierzeniu nordyckim oraz religii samej w sobie. Jednooki jako metafora Odyna – ja to kupuję, nie przeszkadza mi to w odbiorze samego filmu. Wystarczy pewność, że w tej historii jest porządek, że te wszystkie dziwne wizje i dialogi były zamierzone. Wtedy mogę bez problemu wgłębić się w ten film. Nigdy wcześniej cisza nie była taka... samowystarczalna?

Tak się zastanawiam... Może uświadomić ludziom na forum, że filozofia oraz religia to nie jest to samo? Wręcz są swoim przeciwieństwem. Hmm...


7/10

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Początek naszej ery? Skąd w takim razie wzięli się wikingowie wyznający Chrystusa? Wydaję mi się, że w filmie mamy obraz Szkocji, nie Walii (a tam wikingowie dotarli około IX wieku).

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

Widać znajomość historii godna pozazdroszczenia hehehe.
Akcja dzieje się w 1000 roku naszej ery. Jest tu coś na kształt nieoficjalnej pierwszej wyprawy krzyżowej, na którą zmierza (a przynajmniej tak im się wydaje) grupka (wtf?) Wikingów (też z lekka dziwne). Prawdziwa pierwsza wyprawa krzyżowa miała miejsce w latach 1096-1099. Inicjatywa powstała głównie za sprawą Papieża Urbana II do którego docierały z tąd i zowąd wołania o pomoc i wieści o harcach Abdullahów (Ale to były tylko preteksty). Najpierw wyruszyła wyprawa ludowa prowadzona przez niejakiego Piotra Pustelnika z Amiens (mnicha z zawodu). Jako, że była ludowa to wiadomo jak się skończyła. W 1096 r wyruszyła "krucjata właściwa".
I na pewno nie była to Walia. Góry Walii stanowiły naturalną barierę przed wszelakimi plemionami z zewnątrz, w tym Wikingami (To dlatego Walijczycy są najmniej zgermanizowani ze wszystkich Celtów), także Walia raczej odpada.

ocenił(a) film na 7

Islandia.

użytkownik usunięty
Martin von Carstein

Nie, północna Szkocja.

ocenił(a) film na 7

Skąd akurat ten wniosek iż to były Hebrydy, a nie Islandia?

ocenił(a) film na 7

A tak. Wikipedia angielska. ;)
http://en.wikipedia.org/wiki/Valhalla_Rising_(movie)

użytkownik usunięty
Martin von Carstein

No tak, ale nie szukałem w wikipedii. Po prostu krajobraz wygląda na szkocki. Poza tym jeden z żołnierzy "krzyżowców" przy pierwszym spotkaniu powiedział o jednookim coś w stylu "To największy dzikus w Sutherland", a Sutherland jest dokładnie tutaj http://en.wikipedia.org/wiki/Sutherland północna Szkocja.

ocenił(a) film na 7

Przyznam iż bardzo dawno oglądałem ten film, więc dziękuję za wskazówkę ze Sutherlandem. Obstawiałem wcześniej Grenlandię (Krajobraz podobny) i okolice XII wieku, ale cieszę się z nowo zdobytych informacji.

ocenił(a) film na 8
Martin von Carstein

a jakie to ma znaczenie? Chyba, że ktoś z was chciałby się tam przejechać pooglądać tą niesamowicie uchwyconą przyrodę;)
Co do filmu to właśnie klimat - zdjęcia, "podmuzyka", ruch kamery, surowość, atmosfera osaczenia, szaleństwa na tak. Mniej filozofia, sztucznie momentami nienaturalnie doklejona (bo właśnie tak, jakby reżyser po świetnie nagranych kawałkach, przypominał sobie, że musi ten krzyż jeszcze nieszczęsny dorzucić), zaburzała mi równowagę filmu. Przy tak lunatycznej całości filmu ostatecznie można i to zrzucić na karb szaleństwa bohaterów. Jakkolwiek - ciekawe, jednooki z pogardą patrzący na przesądy swoich towarzyszy ostatecznie sam idzie drogą ofiary...

Świetny film, aczkolwiek czegoś mi brakowało, coś zawodziło, może to, że bariera szaleństwa nie została przekroczona.

ocenił(a) film na 8

"Chrześcijańscy" (nie cierpię używania tego określenia względem morderców, opojów, chciwców i niegodziwców w ogóle choćby i się tytułowali "Ojcami Świętymi") wikingowie i krucjaty wcale się nie wykluczają. O ile Normanowie z Normandii i południowych Włoch którzy brali czynny udział w I krucjacie mogą się wydawać zbyt "łacińscy" i nie pasować do ogólnego wyobrażenia o ludziach północy, ciężko odzianych i pływających na swych płaskodennych okrętach to w roku 1107 król Norwegii Siguard przyjąwszy krzyż oraz wyruszywszy z portu w Bergen wylądował w Palestynie i pomógł Baldwinowi I podczas oblężenia Sydonu (tym samym była to pierwsza koronowana głowa Zachodu która przybyła do "wyzwolonej" Ziemi Świętej). Mamy więc tu "chrześcijańskich" Nordwegów bijących się za "sprawę Chrystusa".
Takie umiejscowienie w czasie wyjaśniłoby tym samym małą liczebność naszych wikingów. Feudałowie mniejsi bądź więksi, natchnieni wojownicy, bądź zwykli awanturnicy wędrowali zazwyczaj właśnie w takich grupkach bądź nawet pojedynczo. Ich ciągłe "dostawy" sprawiły, że utrzymanie się "Franków" w Jerozolimie stało się w ogóle możliwe (wielkie krucjaty były rzadkie i z reguły mało efektywne, niektóre z nich wręcz zaszkodziły Królestwu Jerozolimskiemu).
Góry Walii na pewno nie stanowiły zbyt skutecznej zapory przeciwko wikingom którzy atakowali przeważnie od strony morza osady położone na wybrzeżu (gdzie z reguły skupia się osadnictwo) bądź leżące wzdłuż głównych szlaków wodnych (pomijając to, że po pierwsze większość z nich była przystosowana do działań w takim terenie bowiem rekrutowała się z całkowicie górzystej Norwegii a po drugie wysiłki Normanów skupiały się w Irlandii i Anglii, Walia jakby została pominięta, a przynajmniej mi nic nie wiadomo o jakichś większych walkach w tamtym rejonie.).
Po tym dłuższym wywodzie jednak należy stwierdzić, że dyskusja na ten temat nie ma w ogóle sensu bo nie oto w tym filmie chodzi. :)

użytkownik usunięty
Mojmirus

Wątpię żeby byli gorsi od dzisiejszych Chrześcijan, za którymi ciągnie się obłuda, nie wspominając już o niewierzących, którzy w większości nie mają już żadnych zasad.

Czytałem akurat książki, które chyba niezbyt wspominały o krzyżowcach Wikingach.
Góry na pewno stanowiły dla Walii ochronę od strony wschodu, a z zachodu od morza zapewne też nie byli zbytnio nękani - o tym wszystkim świadczy nawet genetyka Walijczyków, którzy są bliżej spokrewnieni z Hiszpanami, niż z sąsiadami Anglikami.

ocenił(a) film na 8

Masz rację - świat idzie na dno (a może nie zmienia swego położenia, bo zawsze tam był?). :)

"Czytałem akurat książki, które chyba niezbyt wspominały o krzyżowcach Wikingach."

Bo "krzyżowców - wikingów" były prawdopodobnie śladowe ilości w porównaniu z migracjami możnych francuskich czy włoskich i większość ogólnie traktujących o tych wydarzeniach książek nie będzie o nich wspominać, podobnie jak rzadkie są wzmianki o Szkotach czy nawet Polakach w Ziemi Świętej (1154 rok - wyprawa Henryka Sandomierskiego). Nie znaczy to, że jakieś niewielkie grupki ludzi północy (szczególnie z ich zamiłowaniem do awanturnictwa) nie uczestniczyły w wielkim dziele obrony Ziemi Świętej. Pomijając zresztą te domysły, podałem Ci znany mi, konkretny, dobitny przykład. :)

"Góry na pewno stanowiły dla Walii ochronę od strony wschodu, a z zachodu od morza zapewne też nie byli zbytnio nękani - o tym wszystkim świadczy nawet genetyka Walijczyków, którzy są bliżej spokrewnieni z Hiszpanami, niż z sąsiadami Anglikami."

Nie jestem specjalistą od historii Walii czy Wysp Brytyjskich w ogóle, ale wydaje mi się, że bardziej niż góry, Walijczyków przed podbojem i migracją w pierwszym okresie najazdów Germanów na Brytanię (V wiek) uchroniło rozbicie polityczne najeźdźców i walki między nimi. To raz. Dwa, że najazd rabunkowy czy nawet zaanektowanie jakichś terytoriów a podbój połączony z masową migracją to nie to samo, więc badania genetyczne są słabym dowodem w sprawie i odnoszą się tylko do jednego konkretnego rodzaju agresji. Nie twierdzę, że góry nie stanowiły bariery, owszem były przeszkodą, ale bez przesady, nie jest to pasmo zbyt wysokie i nie stanowiło trudności nie do pokonania. Poza tym jak już wspomniałem wcześniej osadnictwo ludzkie generalnie grupuje się na nadbrzeżnych nizinach bądź wzdłuż śródlądowych szlaków wodnych więc ewentualne ataki wikingów nie miałyby problemu z dotarciem do ludzkich osad (o ile takowe w ogóle tam istniały w tamtym okresie, nic mi o tym nie wiadomo).

użytkownik usunięty
Mojmirus

Myślę, że był, ale teraz idzie jeszcze niżej, czyli głęboko pod muł.

No racja.
Z Arabami biła się również Gwardia wareska, z tym że oni stacjonowali w Cesarstwie Bizantyjskim, głównie w Konstantynopolu. http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwardia_wareska Jak można wyczytać - rekrutowali się z Rusów (Nordowie lub Słowianie), Szwedów, Duńczyków i Norwegów a później Anglosasów, Normanów i Słowian.

Tu też racja. A co do osadnictwa to jest tam ono już od tysięcy lat, ale jeśli chodzi o naród to "Początki narodu walijskiego związane są z wyodrębnieniem języka walijskiego w VII w. oraz ustaleniem granicy między celtycką Walią (Cymru) i anglosaską Mercją (tzw. Offa's Dyke) w VIII w." - Offa's Dyke - "Wielki wał ziemny ciągnący się z przerwami na przestrzeni 240 km, w przybliżeniu wzdłuż granicy między Anglią i Walią. Miejscami jego szerokość dochodzi do 20 m (razem z przyległą fosą) i 2,5 m wysokości.".