Pewnie i będzie. Trzy lata poślizgu bo trzeba było czekać na film "Drive" aby właśnie to umieścić na plakacie, taka zachęta dla niedzielnych widzów. A najlepsze jest to, że zaraz po premierze nastąpi prawdziwy wysyp negatywnych zdań o tym obrazie bo "spodziewałem się czego innego". Wszak o nabicie pieniędzy tylko chodzi dystrybutorom przecież. Dlatego wciskają nam "Wszyscy mają się dobrze" jako komedię a "Valhallę" jako "mrocznego wojownika" z plakatem na którym widnieją zastępy wojsk. What the f*ck?
Tak, nareszcie, będzie w kinach studyjnych. Ten trzyletni poślizg jest rozbrajający. Do tego stopnia, że na nowe filmy z udziałem Madsa Mikkelsena ("Jagten/The Hunt", "The Royal Affair") już szykuję się do kina za 2-3 lata, bo wcześniej nie ma co liczyć. Dobija mnie to.
Elfijka, dokładnie! Też nad tym ubolewam. Uwielbiam skandynawskie kino i Madsa Mikkelsena. Również czekam na te tytuły i również gorzko przełykam ślinę bo wiem co nas będzie czekało. Światełkiem w tunelu jest tylko piractwo, ale też nie zawsze.
Jednakże, miło by było obejrzeć te filmy w tym roku. Zwłaszcza, że reżyser "Jagten" otrzymał Złotą Palmę w Cannes (nie mówiąc już o Madsie)! Ileż można czekać na europejski film w Europie?! Już sam fakt, że tu, na filmwebie, jest podział premier na "świat" i " Polska", sprawia, że mam wrażenie, że Polska jest całą odrębną planetą, na którą filmy z planety Świat muszą dopiero dotrzeć. Rozbraja mnie to, że amerykańskie gnioty (patrz: Pirania 3DD) wchodzą do naszych kin od razu i to z ogromną reklamą, a ambitne kino czeka sobie w kolejce (o ile w ogóle czeka, a nie jest po prostu zapomniane na parę lat).
Elfijko, ja też nad tym ubolewam. Po prostu, jak wiesz, wszystko nastawione jest na zysk. Więcej osób pójdzie na "Kac Vegas" niż na "Otwarte serca" czy "Festyn". Wielka szkoda.