Alegoria konsekwencji naszych uczynków, naszego bytu przeniesiona na płaszczyznę
czyśćca, pokuty, piekła, zapłaty...? Przyznaję. Kompletnie nie zrozumiałem o co w tym filmie
chodziło? ... Walka z własną osobowością? Siłą, rozwagą i honorem, a to wszystko
wymieszane ze zwierzęcą naturą..... Nie wiem .... Jak to rozumiecie?
Wydaje mi się, że ten film nie ma konkretnego przesłania, to po prostu trochę psychodeliczna wyprawa po wizjach autora, ew jakieś studium szaleństwa.
Ja sie na nim poczulem podobnie jak na "czas apokalipsy" im dluzsza wedrowka tym bardziej sie zaglebilem w umysl glownego bohatera, i tak jak kolega derfail nie sadze aby mial konkretne przeslanie chociaz moge byc w bledzie i zle odebralem film