PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11427}
7,3 8 446
ocen
7,3 10 1 8446
7,0 8
ocen krytyków
Valmont
powrót do forum filmu Valmont

10/10

ocenił(a) film na 8

Nie wiem, nie oglądałam "Niebezpiecznych związków" (może jakoś zdobędę płytę), ale już jakoś czuję, że nie zachwyci mnie tak jak "Valmont", obsada szczerze mówiąc mnie przeraziła (glenn close w roli markizy, malkovich jako valmont?). Ale nie po to tu wyrażam swoją opinię, żeby porównywac te dwa filmy. Film Formana ma w sobie coś takiego uroczego i przyciągającego, że nie można zapomniec o nim w momencie kiedy zaczynają leciec napisy. Aktorzy nie zawiedli mnie, a wręcz przeciwnie, idealnie wczuli się w role. Na dodatek jest to mój klimat.
Nie rozumiem użytkowników, którzy skreślają ten film tylko dlatego, że jest trochę podrobiony pod komedię. Forman miał taką wizje przedstawienia tej historii i dobrze zrobił, że ją zrealizował, coś nowego, zaskakującego, a nie zrobionego według schematu widzów. Takie filmy cenię, dlatego 10.

ocenił(a) film na 6
CristineHolly

Naprawdę obejrzyj Związki Frearsa.
Wtedy (być może, bo to kwestia gustu i indywidualnej wrażliwości) zrozumiesz dlaczego film Formana często jest oceniany jako słabsza wersja Związków. W filmie Formana brak polotu; intryga raczej mizernie przeprowadzona, słabsza ilustracja muzyczna, aktorzy też słabsi (choć A. Benning niezła).

Film Frearsa to naprawdę arcydzieło; jeśli już porównywać z Formanem, to godne jego Amadeusza. Aktorzy Frearsa biją na głowę aktorów Formana; diaboliczna i wredna G. Close (jak dla mnie to rola jej życia), odpychający i na swój sposób jednocześnie pociagający J. Malkovich (to chyba też rola jego życia, bo inne miał raczej średniawe).
Świetnie przeprowadzona wciągająca intrga, wszystko logicznie poukładane (u Formana akcja była mniej czytelna). Obok elementów żartobliwych i lekkich także chwile wielkich emocji.

Są też różnice scenariusza w obu filmach. U Formana zakończenie jest "takie sobie", a u Frearsa to jest dopiero zakończenie! Ostatnia scena z markizą de Tourvel być może nawet przejdzie do historii kina; ja ją mam zawsze przed oczami, gdy myślę o tej postaci. Wielkie aktorstwo G. Close! Zresztą wersja Frearsa jest bliższa oryginalnej powieści Choderlosa de Laclosa.

ocenił(a) film na 6
guerrero

.. oczywiście chodziło mi o ostatnią scenę z markizą de Merteuil; przepraszam.

ocenił(a) film na 8
guerrero

Nie do końca zgadzam się z Twoją opinią. Owszem, stawiam „Niebezpieczne Związki” ponad obraz Formana ze względu na aktorstwo i bardziej tragiczną fabułę, ale „Valmont” nie jest najgorszy. Anette Bening jest doskonała w swojej roli, podobała mi się także „lolitka” Fairuza Balk (bardzo dobra scena uwiedzenia Cecylie przez Valmonta), nie do końca przekonał mnie Colin Firth, który był na początku swojej kariery aktorskiej (chyba lepiej wyszłaby mu – jako kochanka – rola „błękitnego ptaka” Casanovy, niż okrutnego i wyrachowanego Valmonta), ale daję temu filmowi 8/10.

ocenił(a) film na 10
CristineHolly

100% racji
Kocham ten film,oglądałem wiele znakomitych filmów ale ten po prostu KOCHAM.
Czytałem kniżke i uwierz mi jest o wiele gorsza.
Nie licz że ktoś Cie przekona..
Obsada jest fatalna to fakt - już widać po niej brak wyrazu..nieprawdaż?
Zakończenie jest inne.. a to u Formana kiedy Bening stoi w kościele..to jest coś..

sin_3

"Valmont" miał być zrobiony na hmm... jakby to ująć ... mniej tragiczny. W "niebezpiecznych..." czuje się narastające napięcie , bohaterowie stają się coraz bardziej bezlitośni. W "Valmoncie" atmosfera jest o wiele luźniejsza - dziecko Valmonta nie ginie i w ogólne wszystko jest przedstawione hmm... przyjaźniej[?]
Mimo tych różnic uważam że obydwie wersje są bardzo dobre ;)

ocenił(a) film na 6
CristineHolly

koniecznie obejrzyj "Niebezpieczne związki"!
Jak dla mnie porównywanie tych dwóch filmów jest w ogóle nie na miejscu.Po pierwsze już sam fakt,że u Formana wicehrabia Valmont jest tu główną postacią,zniekształca obraz literacki Laclosa.W dodatku przedstawiony jest jako młody,beztroski,nieodpowiedzialny facet.Tymczasem w książce,jak i w filmie "Niebezpieczne związki"ukazany jest jako zimny,wyrachowany drań.W filmie Formana mała Cecile,z której Valmont zrobił przecież małą dziwkę,jest sympatycznym,głupim cielaczkiem,zaś markiza de Merteuil jest taką sobie plotkarą z mechanicznym uśmieszkiem.

ocenił(a) film na 8
Megi_29

Co do mechanicznego uśmiechu nijak zgodzić się nie mogę, określić bym go mógł raczej jako uwodzicielsko-kuszący i filuterny.
Oczywiście, to zupełnie inny de Laclos, ale Forman miał prawo zrobić tą historię po swojemu, i tak uczynił tworząc film inny niż Frears, odchodząc od tragizmu na rzecz lekkości i radości życia.

ocenił(a) film na 6
hauser

uwodzicielski???Przecież ona takim samym uśmiechem "obdarowywała" Cecile,Valmonta jak i
Madame de Volanges!Jedyna scena,która na prawdę zasługuje na uwagę to moment ,w którym Valmont uwiódł Cecile.Chociaż i to mu jakoś szybko poszło...Gdybym ni czytała książki inie znała wersji Frearsa,to może łaskawiej spojrzałabym na ten obraz.Ale w porównaniu z "Niebezpiecznymi..."ten film na prawdę wypada blado

ocenił(a) film na 8
Megi_29

I co z tego?
Uwodziła wszystkich, niekoniecznie w sensie jednoznacznie erotycznym.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones