(...) Napięcie rośnie w filmie z minuty na minutę, a jego finał skojarzy się niektórym z „Egzorcyzmami Emily Rose”. W warstwie narracyjnej zdobył się Plaza na pewne metaforyczne zwroty, które jednak tylko obijają się oglądającemu o uszy, nie wpływając na niego zbyt głęboko. Reżyser sugeruje, że źródłem „opętania” bohaterki może być odtrącenie i ostracyzm, permanentna nieobecność matki, a nawet menstruacja. To jednak nic więcej niż ewentualny kierunek interpretacji, pożywka dla widzów, którzy lubią główkować nad filmem (nawet tym stanowiącym entą opowieść o zjawiskach paranormalnych). Dużo bardziej niż na gruncie scenariuszowym sprawdza się „Verónica” na płaszczyźnie audiowizualnej – przyjemnie art-house’owej w swym kształcie.
Powyższy fragment do urywek z recenzji. Pełna recenzja: #hisnameisdeath