PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11470}
7,6 7 445
ocen
7,6 10 1 7445
7,7 15
ocen krytyków
Viridiana
powrót do forum filmu Viridiana

Nie ma na tym forum zadowalających interpretacji, a jedyna umieszczona recenzja jest
żenująca. Jest to jeden z tych filmów, który ma dwa razy więcej "chce obejrzeć" niż
"obejrzało", a w liczbie tych którzy "obejrzeli" większość należy do tzw hurtowników, którzy
napierdalają setki pereł kinematografii (w tym np Bunuela) w kilka miesięcy bez przystanku
na refleksje i tylko doczytują potem w leksykonach co do jakiej szufladki powkładać. Do
cech wytworów wielkiej sztuki należą swoboda oglądu, niezakotwiczenie, wiele oblicz;
arcydzieło (mimo np wielkiej harmonii kompozycyjnej) mieni się rozmaitymi odcieniami,
fałdkami, kostropatością, niejednoznacznością, nieraz brzydotą, wzbudza w głowie zamęt,
ale każdy rozwinięty człowiek znajdzie w nim coś prawdziwego i inspirującego.

„Viridiana” przedstawia kolejno trzy świętości poszczególnych bohaterów. Świętość egotyka
– wyłączenie się od świata, samotny estetyzm, pogrążenie się we wspomnieniach swojego
życia, zachłanna kultywacja osobistych świętostek – oto mamy wujka. Drugą świętością
jest miłość chrześcijańska, antyegoistyczna, wojownicza, ufna w swe siły, rozmodlona, ale
sekularna, indywidualistyczna – jest to świętość Viridiany (rezygnuje ostatecznie ze
złożenia ślubów zakonnych). Wreszcie świętość syna – sukces doczesny,
przedsiębiorczość, powierzchowne, intensywne czerpanie z życia zmysłowego, cynizm jako
narzędzie sukcesu.

Świętość wuja zostaje zniesiona z przyjazdem siostrzenicy. Zakurzona osobowość
pustelniczego egoisty wytrąca się z równowagi, gdy do pustelni wkracza silna, piękna
Viridiana, która porusza cały szereg wspomnień, wzbudza żądzę. Swoją obecnością neguje
raz na zawsze jego dotychczasowy solipsyzm. Stary mężczyzna nie potrafi się należycie
zachować w tej sytuacji, sięga do ostatecznych środków, które podpowiada mu miłość
własna, ale i te zostają skompromitowane - ostatecznie prowadzą do samobójstwa. Egoizm,
samotne zanurzenie się w sztuce, przeżywanie siebie, a tak naprawdę gnicie wewnętrzne i
koniec końców degeneracja – to postawa, która ma zły fundament,może się tylko z trudem
ostać, należy ją oceniać ujemnie.

Świętość Viridiany z kolei zostaje zniesiona przez Jorge (nieprawy syn wuja), ale tu walka
jest długa i uwarunkowana okolicznościami natury bardziej złożonej.

Viridiana dostaje od losu szansę – dużo środków, które pozwolą jej samodzielnie sprawdzić
się w czynie, rozwijać swoje cnoty i nieść ludziom pomoc i miłosierdzie. Za przedmiot
miłosierdzia obiera ślepców, trędowatych, stare prostytutki, wyliniałych pieczeniarzy – ludzi
prostackich, zdegenerowanych, odtrąconych – organizuje dla nich przytułek i dom pracy.
Całkowicie niezachwiana i zdeterminowana, ktoś powiada: „Jesteś pierwszą świętą jaką
spotykam”. Anielska cierpliwość w każdym niemal geście, pogoda ducha i siła twierdzy.

Na twierdzę szturmuje Jorge. Dziwiłem się zrazu, co w tym filmie robi ta papierowa,
sztampowa postać, ale ona jest tylko symbolem. Przystojny, nonszalancki, skuteczny,
pozbawiony złudzeń – jako taki wyraża aktualny społeczny ideał mężczyzny. Wie czego
chce, używa życia, lekceważy innych, ma poczucie własnej wartości, dostaje to, co sobie
zamierzy. Też egoista, ale dynamiczny, żądny sukcesu. Mierzi go świętość kuzynki,
radykalizm dobroci, bezpardonowa filantropia, chciałby mieć Viridianę, ale konfrontacje z
nią pozostają bezskuteczne, odczekuje tedy swoje.

Różne widzimy przedsięwzięcia: wspólne posiłki, wspólna praca rolnicza, wspólna modlitwa.
Viridiana kieruje ich poczynaniami przygarniętych żebraków, organizuje ich czas, wkłada w ich usta słowa anioła pańskiego ale
nie dają się wytrącić z orbity życia zwierzęcego, bezproduktywnego, ich natura jest
zepsuta, grawitują ku dotychczasowym popędom. Mijają miesiące a bezinteresowna miłość
nie czyni w nich naprawczych cudów, nie jest zaraźliwa, nie wywołuje wdzięczności. Uczta
żebraków i jak w kalejdoskopie ich ukazuje: wulgarni, nieufni, brutalni, małostkowi,
tchórzliwi, obrzydliwi. Wreszcie gdy mogą biorą gwałtem ich dobrodziejkę. Ona po traumie
przychodzi z innym już nastawieniem do Jorga -- ideał chrześcijański, skierowany ku
rzeczywistości niebieskiej ustąpił w jej duszy przed ideałem nieświętygo naturalizmu,
doczesność zwyciężyła. Pierwsze skojarzenie, co po ostatniej scenie - menage a troix. I
jeszcze ta klamra kompozycyjna: otwierający Mesjasz Hendla i zamykający rock and roll.
Nic tu nie trzeba dodawać. Nieświadomej kontynuacji wątku o władającej ludźmi
doczesności możemy szukać w Dolce vita Felliniego

Ale i jeszcze ważna konkluzja, choć uboczna: bezskuteczność zmiany świata w pojedynkę.
Bohaterka odrzuciła życie we wspólnocie zakonnej z jego minusami: rozmaite obowiązki,
liczenie się z innymi, podporządkowanie, hierarchia, ale i z plusami: dążenie do tych
samych celów z siłą, jaką jest zgromadzenie ludzi, autorytet wspólnoty. Wybrała samotną
walkę z grzechem uporczywym, nurt świata zmiótł jej "twierdzę" i pociągnął za sobą,
świętość się nie ostała. Wspólnota jaką daje Kościół, choć pod pewnym względami
odrzucająca, przynosi oparcie i umocowanie w historii, bo jednostka jest wiatrem, który
przemija i nie wraca

ocenił(a) film na 8
tomaszjerzy

Bardzo dobre podsumowanie filmu, który wg mnie ma strukturę typowego dramatu scenicznego. Zadziwiające, że Viridiana nie została jeszcze wystawiona w teatrze (a może po prostu nie sprawdziłem dokładnie), gdyż forma i wszystko dookoła przemawia wręcz idealnie za.
Poważnie się zastanawiam, czy w tym filmie pojawiła się choć jedna pozytywna postać. Ponieważ pomimo jakichkolwiek początkowych złudzeń każdy na końcu ma sobie coś do zarzucenia.

ocenił(a) film na 8
bornstubborn

Moim zdaniem najbardziej pozytywną, a raczej ludzką postacią w tym wszystkim był Jorge - zestawienie wszystkiego, co jest bliskie ludzkiej naturze : zwierzęce potrzeby, sumienie i realizm nabyty wraz z doświadczeniem życiowym. W przeciwieństwie do skonfliktowanej wewnętrznie Virdiany bohater zna swoje potrzeby i jest świadomy swoich ograniczeń - chociażby faktu, że jedna osoba nie zmieni całego świata. Realistyczne podejście Jorge zostało ukazane przez jego niechęć do bezdomnych, którzy nie są biblijnymi potrzebującymi, których należy nakarmić, przyodziać. Doświadczenie Virdiany dowodzi tego, że są oni zdegenerowaną bandą chciwych niewdzięczników, z których bieda i nędza wyciągnęła to co najgorsze przypisane ludzkiej naturze. Virdiana jako osoba pozbawiona opieki i nadzoru kościoła, "uzbrojona" jedynie w chrześcijańskie ideały, które nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością, prawdopodobnie popadnie w kolejną skrajność jaką jest hedonizm i rozpusta. Nie zostało to ukazane w filmie, ale ostatnia scena dowodzi, że zrobiła krok ku światu, który napawał ją pogardą, a w którym jej kuzyn potrafi się odnaleźć. Film dowodzi, że wszystko, co jest czarne i białe jest w znacznej mierze autdestrukcyjne, gdyż zarówno chrześcijański światopogląd jak i zeświedczenie obyczajów wśród bezdomnych nie daje gwarancji godnego życia w zgodzie z samym sobą, a jedynie wymaga dostosowania się do panujących warunków. Jorge, który jest w tym wszystkim "szary" potrafi realizować swoje trzeciorzędne potrzeby bez uszczerbku moralnego, a jednocześnie wykazać się chrześcijańską dobrocią wobec umęczonego psa. Co najważniejsze wynika to z z poczucia etyki, zasad miłosierdzia, ale tego, co dyktuje mu sumienie. Ponadto potrafi powścignąć swoje seksualne potrzeby, gdyż nie bierze gwałtem żadnej z kobiet będących w jego zasięgu.

ocenił(a) film na 8
bellate

'Bohaterka odrzuciła życie we wspólnocie zakonnej z jego minusami' - bohaterka odrzuciła życie w zakonie, będąc świadomą swojej niegodności (nie wierzyła, że wuj kłamał o tym, iż jego bezeceństwa ograniczyły się do myśli, a jedynie cnotliwa mogła wstąpić do zakonu)

ocenił(a) film na 8
tomaszjerzy

Dlaczego nazywasz zachowania bohaterów świętymi? Nie rozumiem. Wujek ze świętego nie miał nic, Viridiana była najzwyczajniejszym w świecie naiwnym dzieciakiem z głową wypełnioną klasztornymi bzdurami, zaś syn to stąpający twardo po ziemi cyniczny realista, pozbawiony złudzeń. Gdzie tu jakieś miejsce na świętość?

O postaci wuja piszesz z sensem, ale ja bym to nazwał standardowym przełamaniem postaci: widzimy nakreślonego na początku jako dobrotliwego i cnotliwego wujka, jak dopuszcza się obrzydliwych rzeczy. Ale żeby zaraz jakaś świętość? Nie przesadzałbym.

Natomiast jakim cudem doszedłeś do wniosku, że syn przełamał postać Viridiany, tego to już w ogóle nie pojmuję, chyba widzieliśmy różne filmy :p jeszcze nie stronisz od oceniania, nazywając tego bogu ducha winnego gościa "nieprawym".

Swoją drogą właśnie z przemianą Viridiany w tym filmie mam problem. Rzecz nie leży w tym, że została źle przedstawiona, czy rozpisana, ale zakrawa bardziej na banał niż coś, co miałoby widza skłonić do przemyśleń. Osobiście nie widzę nic ciekawego w tym, że ktoś, kto jest dziecięco naiwny zderza się z rzeczywistością. To dobry materiał na pierwszy akt, ale na cały film? Słaby. Nie ma w niej nic ze świętej, serduszko, które łopocze dla każdego żywego stworzonka niezdolne jest do prawdziwej miłości, ja tam widziałem w tym jakieś takie teatralne przedstawienie chrześcijańskiego altruizmu, którego podłożem była ignorancja, nie mądrość.

Syn nie jest też taki zły, jak go malujesz- przypomnij sobie scenę, w której wykupił psa od okrutnych właścicieli. Nie nazwałbym go bynajmniej papierowym.

Dalej piszesz : "ideał chrześcijański, skierowany ku rzeczywistości niebieskiej ustąpił w jej duszy przed ideałem nieświętygo naturalizmu,
doczesność zwyciężyła"- czy o dziecku, które z uśmiechem podchodzi do warczącego labradora, żeby go pogłaskać, a następnie ucieka z płaczem, gdy ten go ugryzł, napisałbyś to samo? Nie sądzę. A dramaturgiczne ustawienie Viridiany znacznie bliższe jest opisanej przeze mnie sytuacji niż tej abstrakcyjnej ekwilibrystyce :p

kosobi

Mnie waśnie przemiana w Viridiany w pierwszej kolejności skłoniła do refleksji. Odniosłem wrażenie, że na drodze od klasztoru do rozpusty bohaterki były dwa kamienie milowe. Pierwszy to pocałunek przez wuja (wcale nie jego samobójstwo), a drugi to próba gwałtu przez wieśniaków. Sama bohaterka mówi uzasadniając swoją rezygnację z życia klasztornego, że "coś w niej się zmieniło na skutek ostatnich wydarzeń".

Odszedłbym od zastanawiania się nad świętością, bądź nie, Viridiany a pomyślał o bohaterce w kontekście kobiecej pożądliwości, bo to właśnie pożądliwość jest tutaj moim zdaniem katalizatorem przemiany bohaterki.
Próbując rozwiązać konflikt między czystością i rozpustą kluczowym wydaje mi się zrozumienie mechanizmu działania pożądliwości seksualnej, zarówno damskiej i męskiej.

Współczesna "świętość" może być balansowaniem pomiędzy kategoriami czystości i rozpusty właśnie w kontekście ludzkiej pożądliwości. To dziś bardziej niż kiedykolwiek skłonni jesteśmy uprawiać przygodny seks. Gdzie jest miejsce na wrażliwość przy takim tempie życia? Czy nie upodabniamy się do zdegenerowanych żebraków poddając się lekkomyślnie pociągom fizycznym?

Czy postaci syna do świętości nie brakowało właśnie wyłącznie odrobiny wzniosłości? Ten cyniczny realista, mógłby zapożyczyć romantycznych ideałów i byłby święty jak z obrazka.

Wracając w końcu do nominowanych przeze mnie punktów zwrotnych życiu Veridiany (pocałunku i próby gwałtu). Długo zastanawiałem się czy jedną z tez zaserwowanych przez Bunuela nie było stwierdzenie, że pożądliwość można w kobiecie wzbudzić siłą i wbrew jej woli.

tomaszjerzy

mam pytanie - czy Viridiana pada finalnie ofiarą gwałtu? Pośród tej szamotaniny, krzyków i obietnic Jorge dla trędowatego, nie zdążyłem w końcu się domyśleć... Jeden żebrak zostaje zabity(?) ale nie wiem jak to wszystko się skończyło.

Yungee

Tak, a potem jeden z żebraków zabija gwałciciela łopatą w łeb, który jeszcze leży na Virdianie

Najlepsiejsza1958

:o Dzięki, chyba czas na powtórkę tego filmu.

Yungee

Nie ma za co ;)

Najlepsiejsza1958

Chyba nie zdążył. Dobierał się do niej, a ona zemdlała. Ale z tej sceny wynikało, że spódnicę cały czas miała opuszczoną. Mogę się mylić.

ocenił(a) film na 9
Yungee

To jest zdecydowanie najważniejsze...

ocenił(a) film na 9
tomaszjerzy

Skoro poruszane są tutaj tematy świętości i religii, to nawiążę do tradycji kościoła i będę się posłużę się, w miarę swoich możliwości, odpowiednim do tematu słownictwem. Otóż dwoje głównych bohaterów - Viridiana i Jorge, obdarzeni skrajnie przeciwstawnymi charakterami i światopoglądem, symbolizują równie przeciwstawne państwo boże i państwo ziemskie, civitas dei i civitas terrana znane z myśli św. Augustyna.

Jorge jest obywatelem państwa ziemskiego, jest człowiekiem ciała, człowiekiem czynu, realistą. Dla niego świętość i religia to mrzonki, on żyje na własny rachunek, robi co mu się podoba i bierze co zapragnie. Uważam, że nie jest przy tym postacią papierową, bo choć nieczuły na niedolę żebraków zamieszkujących przytułek, nie wpisuje się w często wykorzystywany stereotyp bezwzględnego kapitalisty, dla którego liczą się tylko pieniądze i własne szczęście. Wszak wykupuje umęczonego psa, by oszczędzić mu dalszych cierpień. W ogóle scena z tym psem genialna jak dla mnie, ukazująca pozorną bezsensowność podejmowania prób naprawiania świata.

Viridiana jest obywatelką państwa bożego - stara się wcielać w życie ideały chrześcijańskie, służyć Bogu, żyć w czystości i kochać bliźniego. Ona w sumie też, odmawiając powrotu do klasztoru, próbuje żyć trochę na własny rachunek, ale z drugiej strony nie był to do końca jej wybór. Wyznawany przez nią maksymalizm etyczny nie pozwolił jej na powrót, gdyż została skalana przez wuja, nie jest już tak czysta jak powinna być, według niej, zakonnica. W dodatku czuje się trochę winna śmierci krewnego. Wobec tego wszystkiego postanawia żyć jak zakonnica w świecie ludzi świeckich i w odziedziczonej posiadłości zakłada przytułek dla chorych i nędzarzy. Niestety szybko okazuje się, że chorzy i nędzarze w rzeczywistym świecie różnią się od tych opisywanych w Ewangelii. W filmie zostali oni przedstawieni jednoznacznie źle, jako obłudni, podli, chciwi i niewdzięczni. Gdy się na nich patrzy, udają świętoszkowatych, a gdy pozostają sami na jaw wychodzi ich prawdziwa, skrajnie nędzna i podła natura. Bieda została tu obdarta ze wszelkiej godności, a za brzydotą fizyczną idzie brzydota moralna, w ramach wdzięczności dla Viridiany, żebracy próbują ją zgwałcić i zamordować.

I co na koniec? Ostatnia sekwencja ukazuje nam Viridianę, która po raz pierwszy chyba ma rozpuszczone włosy i przegląda się w lusterku, a następnie udaje się do swojego kuzyna i uczy od niego gry w karty. Otóż wszystko jest tu dokładnie przemyślane - Viridiana przeglądająca się w lustrze, które od zawsze w kulturze symbolizuje po pierwsze autorefleksję, wejrzenie wgłąb siebie, a po drugie pychę, jeden z głównych grzechów. Główna bohaterka rzeczywiście spogląda wgłąb siebie i odnajduje, że straciła wiarę w wyznawane przez siebie wartości, nie zamierza już być świętą - rozpuszcza włosy i poprawia je, stara się o swój wygląd zewnętrzny, wygląd dla świata, co oznacza krok w kierunku pychy. Co więcej przychodzi do swojego kuzyna i gra z nim w karty. Przypominam, że hazard od zawsze był przez kościół potępiany jako niemoralny, a tu dziewczyna sama przychodzi i popełnia kolejny grzech. Jednym słowem porzuca państwo boże na rzecz państwa ziemskiego, zamierza, podobnie jak Jorge, się stać obywatelką tego drugiego .

I właśnie o tym według mnie jest ten film. O klęsce państwa bożego, czyli tego wszystkiego co kojarzymy z chrześcijaństwem, a co jest zwyczajnie naiwne i oderwane od życia. Św. Augustyn twierdził, że historia jest poligonem walki między tymi dwoma państwami, ale ostatecznie państwo boże zwycięży. Banuel mówi inaczej. On mówi, że to ziemskie zwycięży, że religia uczy nas - bądź dobry dla ludzi, dziel się tym co masz, kochaj bliźniego, a historia i rzeczywistość, że ludzie są źli, niewdzięczni, że za okazaną dobroć "nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku". I Jorge, obywatel państwa ziemskiego, o tym wie. Dlatego jego stosunek do Viridiany jest taki jak jest.

No dobrze, ale co w związku z tym? Jednak żyjemy na świecie, przebywamy między ludźmi i jaką postawę powinniśmy przyjąć? co robić? Może zamknąć się w samotni jak wuj Viridiany, odciąć od świata i... cierpieć? Bo wuj przecież cierpiał - tęsknił za żoną do tego stopnia, że opadł w chorobę psychiczną podobną do tej ukazanej w "Psychozie", choć nie tak zaawansowaną - próbował przebierać się w jej ubrania, a swój ból zagłuszał muzyką. Nie, film sugeruje inną postawę, tą, która zwyciężyła na końcu. Trzeba czerpać z życia pełnymi garściami, budować, modernizować, znać życie i przepędzać nędzarzy, którzy wykorzystają swoją nędzę, aby cię okraść i skrzywdzić , a jednocześnie nie być ślepym na cierpienia psa przywiązanego do wozu i podać rękę przeżywającej egzystencjalny kryzys kuzynce. A to, że zaraz obok pojawi się inny przywiązany do wozu pies albo inna zagubiona krewna? Cóż, tak jak wcześniej pisałem, trzeba naprawiać świat na miarę swoich możliwości, a one, jak wiadomo, nie są zbyt duże. Mimo to, warto.

Dodam na koniec, że w świetle tego, co pisał w "Historii filmu" wybitny polski znawca filmowy Jerzy Płażewski, że Banuel nie wierzy w Kościół, ale wierzy w Boga, moja interpretacja wydaje się błędna, jednakże czy wielkie działa nie są wielkie między innymi dla tego, że można je właśnie wielorako interpretować?

ocenił(a) film na 8
mic03

"nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku" - skąd to cytat? Gratuluję świetnej recenzji w przeciwieństwie do autora wątku.

ocenił(a) film na 9
mcz007

ha, zapomniałem nawet, że napisałem kiedyś taki komentarz
xD cytat pochodzi z wiersza Zbigniewa Herberta pt. Przesłanie Pana Cogito

ocenił(a) film na 7
mic03

Ciekawy komentarz, wypada się z nim zgodzić. Wiary w Boga też bym się u Buñuela nie doszukiwał. Co do ostatniej sceny, to została ona zmieniona na żądanie cenzury. Pierwotnie Viridiana wchodzi do pokoju Jorge, a widz widzi tylko zamykane drzwi. Scena po zmianie jest nawet bardziej problematyczna, bo insynuuje powstanie trójkąta.

mic03

genialna recenzja i wnioski, dokładnie w punkt, bravo bravisimo

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones