Jestem rozczarowana. Przede wszystkim to nie jest komedia - w całym filmie były może ze trzy zabawne linijki. Humor sytuacyjny też nie jest najwyższych lotów. Aktorsko również słabo - jak na tyle znanych nazwisk (i to w sporej części aktorów, których cenię) to wypadło to wszystko blado. Fabuła nie jest najgorsza, film jest zrobiony przyzwoicie, ale to jest taki poziom "Listów do M" (których trailer leciał w kinie przed Voltą). Miło, sympatycznie, ale miałko. Od Machulskiego oczekuje się jednak czegoś więcej, bo stać do na zdecydowanie więcej. Nie miałam ochoty wyjść z kina, nie byłam zażenowana, ale zapomnę o tym filmie za trzy dni.
Plus kompletnie nie łapię dlaczego Cezary Pazura gra dwie role (najpierw tego "żołnierza", który chce zgwałcić zakonnicę, a potem "komornika"). To jest celowy zabieg? - w sensie on też był zamieszany w ten spisek i pozował do "historycznych" zdjęć? Czy przypadkiem zagrał dwie role i ktoś od obsady myślał, że widz nie zauważy?