Zwiastun tego filmu jest tak tragiczny, że w gruncie rzeczy zapowiada całkiem niezłą zabawę przy piwie i chipsach. W praktyce okazuje się niestety, że 'Węże w pociągu' to niesamowicie toporny pseudo-filmowy twór, który potrafi wystawić na ciężką próbę nawet największego miłośnika złego kina. Kilku smaczków oczywiście nie brakuje, więc z braku jakichkolwiek zalet, skupię się na nich. Cokolwiek intrygujące są np. wyczyny machającego maczetą i dmuchającego dziwnym pyłem szamana-karateki, któremu dzielnie partneruje drugi plan: najgorsza aktorka dziecięca jaka kiedykolwiek pojawiła się na taśmie; przemytniczka narkotyków, której molestowanie przez gliniarza dostarczało więcej wrażeń niż dyskomfortu; czy wreszcie kuriozalna postać zabójcy (?) wygłaszającego wszystkie kwestie tym samym matowym głosem, którego motywacji ani pochodzenia twórcy nie pofatygowali się wyjaśnić. No i jest jeszcze scena kulminacyjna, która prawdopodobnie przejdzie do historii kina: wąż połykający w całości... pociąg. Dla tej jednej sekwencji warto 'Węże w pociągu' obejrzeć, albo raczej przewinąć do tego momentu.
A najciekawsze jest to ze w przeciwieństwie do samolotu pociag da sie łatwo zatrzymac. Czyżby weze pożarły linki hamulcowe?? A moze dostały sie miedzy osie i zjadły klocki hamulcowe? Tego sie niestety a moze staty nie dowiemy. :)
Pozdrawiam i zapraszam na blog.
Niestety, linek hamulcowych pociągi nie posiadają. Mało tego, hamulce są odblokowywane zwiększaniem ciśnienia w układzie hydraulicznym. Jakiekolwiek uszkodzenie powoduje spadek ciśnienia a w konsekwencji uruchomienie hamulców i zatrzymanie pociągu.
Ja kiedyś też dałem się skusić, nawet kupiłem to cudo na DVD. Niestety poza końcową sceną, jest to jedna wielka nieśmieszna tragedia - i mówię to jako oddany wielbiciel filmów fatalnych. ;)
http://www.youtube.com/watch?v=dEDbthK7-MU
Dla moich zacnych miłosników tematyki wężowatych.
z dedykacją dla rokiego i mikiego:)