PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1065}

Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia

The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring
2001
8,0 737 tys. ocen
8,0 10 1 737287
8,2 94 krytyków
Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia
powrót do forum filmu Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia

[moja opinia]

użytkownik usunięty

Ten temat był wałkowany niezliczoną ilość razy, ale jestem świeżo po obejrzeniu wersji rozszerzonej i nie mogę sobie odmówić przyjemności skomentowania.

Nim przejdę do sedna sprawy, chcę zaznaczyć, że nie uważam się za znawcę. Moja ocena natomiast nie jest ani zła ani bardzo dobra. Nie jestem też miłośnikiem prozy Tolkiena (nie czytałem ani jednego jego tekstu). Mówię to po to, żeby ostrzec wszelkiej maści idiotów, że nie będę reagował na zaczepki, w których będzie się krytykować mnie jako znawcę czy w których będzie się komentować moją notę dla filmu. Gdy chcę, potrafię władać ciętym językiem i boleśnie się odgryzać. Wyjątkowo jednak w tym temacie odpuszczę internetowym fajtłapom i niedorajdom. Część pluć się będzie powodując powódź stulecia - to pewne jak to, że jutro też będzie dzień. Będę patrzył na to z dystansem i NORMALNĄ część społeczeństwa proszę o to samo.

Wersja rozszerzona dłuższa jest od kinowej aż o 30 minut, warto więc przeczytać ten artykuł: http://www.kmf.org.pl/dir_cut/lotr_fotr.html

Wersję oryginalną parę lat temu oceniłem na osiem gwiazdek. Wersja rozszerzona zatarła dobre wrażenie pierwowzoru i obniżyłem ocenę o dwie gwiazdki. Winą nie należy jednak obarczać nowych fragmentów filmu. Po prostu po paru latach inaczej patrzy się na tę samą (tu raczej: nieco inną) rzecz. To, co kiedyś przyjmowałem bez refleksji, dziś już zaakceptowane w taki sposób być nie może.

Dzieło Jacksona to wciąż wielka przygoda i świetni bohaterowie (na czele z "moim" Legolasem), ale nie zamierzam skupiać się tu na zaletach. Chociaż więc ocena jest pozytywna, wypiszę niedoskonałości, które zauważyłem, które uważam za istotne przy ocenie i które sprawiają, że trudno mi ten film nazwać wielkim, przełomowym czy niedoścignionym wzorem. Minusy wypisane są w przypadkowej kolejności.

- dodane pół godziny materiału nie wnosi nic nowego (może poza jednym czy dwoma detalami)

- dużo wzniosłej gadaniny. Przemowy i zwykłe dialogi nienaturalne i napuszone (chodzi tak samo o treść, jak i o formę). Większość kwestii wypowiedziana z lękiem, powoli (wyjąwszy Krasnoluda, jedyną postać, która zagrana została swobodnie), z zaakcentowaniem "szczególnie groźnie brzmiących" nazw miejsc i imion wrogów.

- powtarzanie co rusz tego samego. Ileż razy wbijano widzom tę samą informację o Jedynym Pierścieniu, jego potężnej i ciemnej mocy? Od razu widać, że to film nastawiony na widza masowego, który raz zasłyszanej wiadomości nie jest w stanie zapamiętać, a może nawet zrozumieć.

- patos. Ten film ocieka patosem. Wszystkie miejsca, do których udaje się Drużyna, kryją w sobie monstra i mroczne tajemnice, o czym widz zostaje uprzedzony najczęściej przez Gandalfa mówiącego zatrwożonym i sztucznie obniżonym głosem. Sceny pożegnań (a było ich trochę) egzaltowane i pełne czczej gadaniny, która zawsze jest o tym samym (to długi film i w pewnym momencie to już po prostu wkurza). A w jednej takiej scenie (zdaje się Aragorn rozmawiający z Arweną, ale mogę się mylić) jeszcze dodano deszcz spadających liści i wyszło obrzydliwie cukierkowato.

Ukazanie niektórych postaci (np. Galadrieli) jako istot czystych, niemalże boskich. Galadriela została wystylizowana na Matkę Boską, objawiającą się w oślepiającym blasku.

- trochę schematów mocno ukazujących, że to film oferujący tanią rozrywkę (która się jednak podoba, ponieważ jest rozmach i techniczny perfekcjonizm). Z Drużyny ginie Boromir - figura od początku przedstawiona jako słaba psychicznie (np. wobec Pierścienia; inni wykazywali w tym względzie większą samodyscyplinę) i niejednoznacznie dobra. Miało się wrażenie od samego początku, że Boromir będzie przyczyną nieszczęścia, że zrobi coś złego. Takiego nie żal uśmiercić, nastolatkowie po kimś takim nie zapłaczą (aż dziw bierze, że jeszcze w tej części, gdzieś przed napisami końcowymi, nie ujawniono, że Gandalf nie umarł).

Ukazanie dobrych i złych. Dobrzy są piękni (poza - znowu - Krasnoludem), mieszkają w słonecznych i urokliwych krainach, źli natomiast są brzydcy, cuchnący, a ich siedzibą jest paskudna nora, do której na dodatek nie sposób się przeprawić bez napotkania przeszkód (za to wyjść z niej jest chyba nader łatwo, a w każdym razie nic nie wzmiankowano o tym, że armia Saurona miała z tym jakikolwiek kłopot).

- niektóre nietypowe ujęcia kamery. Do tego punktu można się przyczepić, ponieważ nie dowiodę w żaden sposób, że źle daną scenę nakręcono (nie znam się na tym). Po prostu nie podobało mi się - dla przykładu - "latanie" kamery, kiedy Gandalf rozmawiał z Sarumanem w jego siedzibie. Uznaję to za niepotrzebne udziwnienia, nie mające na dobrą sprawę uzasadnienia.

- niektóre rozwiązania fabularne. Exemplum: Frodo został raniony mieczem Nazgula, zapada się w ciemność. Aragorn nie może mu pomoc, tu potrzebna jest medycyna Elfów. Ale do nich daleka droga. Wydaje się, że to koniec. Ale Frodo musi żyć. Nagle Aragorn przypomina sobie, że roślina zwana athelas może nieco spowolnić przemianę Frodo. Zaczyna jej szukać i to samo radzi Samowi. Już się bałem, że po chwili Sam przyleci z naręczem athelasu i jakoś Frodo uratują. Oznaczałoby to wtedy, że nieważne, jak groźna jest sytuacja, to łatwo ją zażegnać wprowadzając nowy rekwizyt do filmowego uniwersum (rekwizyt koniecznie musi znajdować się niedaleko bohaterów i służyć jako doraźna pomoc). Twórcy znaleźli inne wyjście z sytuacji - znikąd pojawia się Arwena (athelas też został błyskawicznie znaleziony, tylko dokonał tego Aragorn). Trochę to naiwne wyjście z "fabularnej opresji", czyli sytuacji, w której wrzuca się główną figurę filmu w środek największego niebezpieczeństwa, a po chwili trzeba go stamtąd wyciągnąć.


To mniej więcej tyle. Skupiłem się na tych wadach, które mnie najbardziej kłuły w oczy i uszy. W szczegóły nie będę się wdawał, bo gdybym zechciał dokonać tak drobiazgowej rozbiórki filmu, to przy okazji zająłbym się także jego walorami.

użytkownik usunięty

W przedostatnim akapicie w ostatnim zdaniu powinno być: "...czyli sytuacji, w której wrzuca się główną figurę filmu w środek największego niebezpieczeństwa, a po chwili trzeba ją stamtąd wyciągnąć" (zły dobór zaimków).

ocenił(a) film na 9

Galadriela była jedną z pierwszych elfów dlatego została ukazana jako niemal "istota boska". Szkoda, że w filmie pominęli tak istontą informację (albo to ja coś przeoczyłem). Więcej nie napiszę bo jeszcze palne jakąs gafę i mnie tu fanatycy zlinczują.
I bynajmniej nie krytykowałem Twojego znawstwa.

Pozdrawiam

"Mówię to po to, żeby ostrzec wszelkiej maści idiotów, że nie będę reagował na zaczepki, w których będzie się krytykować mnie jako znawcę czy w których będzie się komentować moją notę dla filmu. Gdy chcę, potrafię władać ciętym językiem i boleśnie się odgryzać. Wyjątkowo jednak w tym temacie odpuszczę internetowym fajtłapom i niedorajdom. Część pluć się będzie powodując powódź stulecia - to pewne jak to, że jutro też będzie dzień."

-Czemu zakładasz, że na forum Lotra, fani to idioci, i niewychowane Trolle, po pierwsze jeżeli już, ktoś przyjdzie (jakiś dupek), i wystawi temu jeden i powie, że to szambo, to nawet się nie odzywamy, bo po co? xD, nie każdy jest fanem Fantastyki, i nie każdemu musi się to podobać, lecz i tak postawiłaś po pierwsze obiektywną ocenę filmowi, a po drugie poparłaś je argumentami, i to się liczy, że nie wyjechałaś z tekstem, że dajesz tyle bo nie podobała ci się gęba Froda :]

"Wersję oryginalną parę lat temu oceniłem na osiem gwiazdek. Wersja rozszerzona zatarła dobre wrażenie pierwowzoru i obniżyłem ocenę o dwie gwiazdki. Winą nie należy jednak obarczać nowych fragmentów filmu. Po prostu po paru latach inaczej patrzy się na tę samą (tu raczej: nieco inną) rzecz. To, co kiedyś przyjmowałem bez refleksji, dziś już zaakceptowane w taki sposób być nie może.
dodane pół godziny materiału nie wnosi nic nowego (może poza jednym czy dwoma detalami)- dużo wzniosłej gadaniny. Przemowy i zwykłe dialogi nienaturalne i napuszone (chodzi tak samo o treść, jak i o formę). Większość kwestii wypowiedziana z lękiem, powoli (wyjąwszy Krasnoluda, jedyną postać, która zagrana została swobodnie), z zaakcentowaniem "szczególnie groźnie brzmiących" nazw miejsc i imion wrogów.

- powtarzanie co rusz tego samego. Ileż razy wbijano widzom tę samą informację o Jedynym Pierścieniu, jego potężnej i ciemnej mocy? Od razu widać, że to film nastawiony na widza masowego, który raz zasłyszanej wiadomości nie jest w stanie zapamiętać, a może nawet zrozumieć.

- patos. Ten film ocieka patosem. Wszystkie miejsca, do których udaje się Drużyna, kryją w sobie monstra i mroczne tajemnice, o czym widz zostaje uprzedzony najczęściej przez Gandalfa mówiącego zatrwożonym i sztucznie obniżonym głosem. Sceny pożegnań (a było ich trochę) egzaltowane i pełne czczej gadaniny, która zawsze jest o tym samym (to długi film i w pewnym momencie to już po prostu wkurza). A w jednej takiej scenie (zdaje się Aragorn rozmawiający z Arweną, ale mogę się mylić) jeszcze dodano deszcz spadających liści i wyszło obrzydliwie cukierkowato."

-Wersja Rozszerzona, bardziej oddaje książkę, choć są też sceny dodane przez reżysera, jak na przykład pojedynek Gandalfa z Czarnoksiężnikiem z Angmaru, jest to wersja bardziej dla fanów, innym ludziom może się wydać za długi, i monotonny, to trzeba widocznie lubić :]

"Ukazanie niektórych postaci (np. Galadrieli) jako istot czystych, niemalże boskich. Galadriela została wystylizowana na Matkę Boską, objawiającą się w oślepiającym blasku."

-Galadriela, jest najstarszą żyjącą istotą w Śródziemiu, prócz Majarów, jest ukazana jako świetlista postać, bo to jej postać prawdziwa, jak byś przeczytała książkę dostrzegłabyś fragment gdy Frodo widzi nad Bruinen Świetlistą postać Glorfindela, przeganiającą Nazguli, potem Gandalf wyjaśnia mu że jego fizyczna forma jest dla tego świata, a tą którą widział należy tylko do wiecznych krain :P

"Ukazanie dobrych i złych. Dobrzy są piękni (poza - znowu - Krasnoludem), mieszkają w słonecznych i urokliwych krainach, źli natomiast są brzydcy, cuchnący, a ich siedzibą jest paskudna nora, do której na dodatek nie sposób się przeprawić bez napotkania przeszkód (za to wyjść z niej jest chyba nader łatwo, a w każdym razie nic nie wzmiankowano o tym, że armia Saurona miała z tym jakikolwiek kłopot)."

Tak to jest, w każdym Fantasy Zło jest obleśne i mroczne , a dobro Piękne, na posłudze światła, dla mnie jest to fajne, bo to by głupio wyglądało gdyby ork był piękny niczym Elf lub Ainur jakiś :P

"- niektóre rozwiązania fabularne. Exemplum: Frodo został raniony mieczem Nazgula, zapada się w ciemność. Aragorn nie może mu pomoc, tu potrzebna jest medycyna Elfów. Ale do nich daleka droga. Wydaje się, że to koniec. Ale Frodo musi żyć. Nagle Aragorn przypomina sobie, że roślina zwana athelas może nieco spowolnić przemianę Frodo. Zaczyna jej szukać i to samo radzi Samowi. Już się bałem, że po chwili Sam przyleci z naręczem athelasu i jakoś Frodo uratują. Oznaczałoby to wtedy, że nieważne, jak groźna jest sytuacja, to łatwo ją zażegnać wprowadzając nowy rekwizyt do filmowego uniwersum (rekwizyt koniecznie musi znajdować się niedaleko bohaterów i służyć jako doraźna pomoc). Twórcy znaleźli inne wyjście z sytuacji - znikąd pojawia się Arwena (athelas też został błyskawicznie znaleziony, tylko dokonał tego Aragorn). Trochę to naiwne wyjście z "fabularnej opresji", czyli sytuacji, w której wrzuca się główną figurę filmu w środek największego niebezpieczeństwa, a po chwili trzeba go stamtąd wyciągnąć."

-Oni nie uratowaliby Froda Athelasem, jedynie opóźnili by rozwój klątwy, to prawda w filmie zrobili faila, ponieważ to nie Arwena ich znalazła tylko Glorfindel, który został wysłany, z Rivendell by ich odszukać, ponieważ wisiała nad nimi groźba Mrocznych Jeźdźców, Uratować Froda mógł tylko Elrond, no ale jak mówię bez przeczytania książki, rzeczywiście wygląda to głupio.

Ogólnie to tyle, jeśli chodzi, o obronę xD.

użytkownik usunięty
Gotrek09

Dasio, być może w filmie była taka informacja i ja także ją przeoczyłem. Niezależnie jednak od tego, nie podobał mi się sposób przedstawienia Galadrieli jako istoty boskiej. Dlaczego koniecznie od razu musi od niej bić takim blaskiem?

A może nawet ma to ręce i nogi? Skoro bowiem źli są ciemni i żyją w ciemnościach, zaś dobrzy żyją w świetle, to im istota wyższa, tym więcej wokół niech światła. To nawet logiczne, że istota boska roztacza wokół siebie tyle światła. Okej, zmieniam swoje zdanie na ten temat, choć nadal trochę mi się nie podoba upodobnienie do Matki Boskiej (tzn. ja to odebrałem jako tego rodzaju stylizację).

Pozdrawiam.





Gotrek09, nie jestem dziewczynką ;)

<<-Czemu zakładasz, że na forum Lotra, fani to idioci, i niewychowane Trolle...>>

Nic takiego nie powiedziałem. Uwaga, którą poprzedziłem moją wypowiedź, mogłaby się znaleźć na forum każdego filmu, który choć nieco skrytykowałem. "Wszelkiej maści idioci" są wszędzie, dupkiem może być fan "Matrixa" (sam jestem takim fanem, choć nie jestem dupkiem, a przynajmniej bywa, że nie jestem ;p), fan "Forrest Gumpa", fan "LOTR-a" czy fan jakiegokolwiek innego filmu. Być fanem danego filmu jeszcze nic nie oznacza. Także na pewno nie miałem na myśli tego, że "na forum Lotra, fani to idioci, i niewychowane Trolle". Wierzę, że większość to kulturalni ludzie.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że sam zrobiłem przed paroma miesiącami prowokację na forum innego filmu (dla hecy, choć teraz żałuję), a tutaj występuję jako moralizator ;)





<<Galadriela, jest najstarszą żyjącą istotą w Śródziemiu, prócz Majarów, jest ukazana jako świetlista postać, bo to jej postać prawdziwa, jak byś przeczytała książkę dostrzegłabyś fragment gdy Frodo widzi nad Bruinen Świetlistą postać Glorfindela, przeganiającą Nazguli, potem Gandalf wyjaśnia mu że jego fizyczna forma jest dla tego świata, a tą którą widział należy tylko do wiecznych krain>>

Bolączką wszelkich ekranizacji jest to, że siłą rzeczy pomijają wiele istotnych detali. Rzeczywiście, gdybym przeczytał książkę, nie wysuwałbym tego rodzaju argumentów. W świetle tego, co jest napisał Tolkien, mój argument jest bzdurny. Odnosiłem się jednak wyłącznie do filmu i bazuję tylko na nim. Nie pozostaje mi powiedzieć nic innego niż to, że teraz zostałem całkowicie przekonany do ukazania postaci Galadrieli w taki, a nie inny sposób.





<<Tak to jest, w każdym Fantasy Zło jest obleśne i mroczne , a dobro Piękne, na posłudze światła, dla mnie jest to fajne, bo to by głupio wyglądało gdyby ork był piękny niczym Elf lub Ainur jakiś>>

Ork nie musi być zarazem Misterem Śródziemia. Dobrze by jednak było, żeby tych złych ukazać w taki sposób, że widz wybrałby sobie, komu chce kibicować (tak jak w grach komputerowych nie zawsze gra się postacią dobrą). Rozumiem, że w filmie to rzecz trudna do wykonania, bo wymagałaby dodania wielu scen z Mordoru po to, ażeby widz miał czas utożsamić się z ciemnymi postaciami. Być może w książce rozwiązana to lepiej.

W filmie ci źli nie tylko zachowują się paskudnie, ale i paskudnie wyglądają. Aż chciałoby się zobaczyć gdzieś tam piękne i zdradzieckie syreny (albo coś w tym stylu) ;)





<<Oni nie uratowaliby Froda Athelasem, jedynie opóźnili by rozwój klątwy, to prawda w filmie zrobili faila, ponieważ to nie Arwena ich znalazła tylko Glorfindel, który został wysłany, z Rivendell by ich odszukać, ponieważ wisiała nad nimi groźba Mrocznych Jeźdźców, Uratować Froda mógł tylko Elrond, no ale jak mówię bez przeczytania książki, rzeczywiście wygląda to głupio.>>

Tak, tak, wiem, że ta roślina nie daje całkowitego uzdrowienia, a jedynie spowalnia przemianę. Napisałem w tytułowym komentarzu: "Nagle Aragorn przypomina sobie, że roślina zwana athelas może nieco spowolnić przemianę Frodo.". Aragorn miał natrzeć ranę Frodo, spowolnić przemianę i dotrzeć do Elfów, nim Frodo zgaśnie. Bez athelasu ratunek nie byłby możliwy.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9

Zamiast pięknych syren masz Sarumana. Bodajże swego czasu zwany białym czarodziejem. Jest chyba przywódcą Majarów (istot półboskich) wysłanych do Sródziemia aby utrzymywać pieczę nad Sauronem (to też pominięto w filmie). I w sumie to chyba brzydki nie jest, aczkolwiek w ekranizacji pierwsza scena w jakiej go poznajemy to scena zdrady, wiec widz nie ma możliwości utożsamienia się z nim.
Nie wiem czy czegoś nie pokręciłem, oglądałem i czytałem Władcę dawno temu więć z góry sorry za jakiekolwiek błędy.

Pozdrawiam

Dasio

Sauron tez nie zawsze był brzydki, kiedyś potrafił przyodziewać piękna postać, lecz z mroczną duszą pod ta piękną skorupą :P, Melkor też był kiedyś Ainurem, pięknym świetlistym stworzeniem niczym anioł, lecz on też przeszedł na Dark Side xD, i stał się Mrocznym Władcą.

ocenił(a) film na 10

Rozumiem że oceniasz film a nie książkę, ale musisz po prostu zrozumieć że niektóre elementy muszą pozostać takie same jak je opisał Tolkien. Dotyczy to np. wizerunku złych i dobrych istot czy Galadrieli, jakoś sobie nie wyobrażam żeby PJ mógł tak ważne elementy pozmieniać wbrew temu co napisane jest w trylogii. Dlaczego patos musi być minusem? w końcu jest to fantastyczna opowieść o elfach, krasnoludach, innych dziwnych stworzeniach i ratowaniu świata, jak tutaj może zabraknąć patosu? Generalnie, jestem pewien że po przeczytaniu trylogii nie odjął byś tych dwóch punktów, być może byś ponarzekał na samą książkę a nie film który jak wiadomo musi w jakimś tam stopniu odwzorować to co najważniejsze. No ale Twoja strata że nie czytałeś :)

Człowieniu, coż to za bzdury wypisujesz!

-dużo wzniosłej gadaniny > tak było w powieści J.R.R.Tolkiena
-powtarzanie co rusz tego samego > Tolkien też powtarzał
-patos > zupełnie jak w książce
-Ukazanie niektórych postaci (np. Galadrieli) jako istot czystych, niemalże boskich. > tak
ją przedstawił Tolkien.
Z Drużyny ginie Boromir - figura od początku przedstawiona jako słaba psychicznie
(np. wobec Pierścienia; inni wykazywali w tym względzie większą samodyscyplinę)
i niejednoznacznie dobra. Miało się wrażenie od samego początku,
że Boromir będzie przyczyną nieszczęścia, że zrobi coś złego.
Takiego nie żal uśmiercić, nastolatkowie po kimś takim nie zapłaczą.
> A co mieli uśmiercić Aragorna wbrew historii opisanej w powieści?
Ukazanie dobrych i złych. > Tolkien kurczowo się trzyma tego schematu w swych książkach,
nie sposób było to zmienić.
niektóre rozwiązania fabularne > No według Ciebie to chyba musieliby napisać
tą powieść od nowa żeby być bardziej oryginalnym. Lotr to uniwersalna powieść fantasy,
musisz zrozumieć że to nie lotr jest mało oryginalny w stosunku do innych powieści, ale one
są względem jego, gdyż jest to jedna z pierwszych tego typu powieści a już napewno jedna z
najważniejszych.

użytkownik usunięty
Mesjasz_to_ja

Podsumowując: Wszystkie twoje kontrargumenty to "tak było w książce". Otóż w książce wiele spraw było przedstawionych zupełnie inaczej. Nie było wcale tak wiele wzniosłej gadaniny i patosu, jak wszyscy mówią. W książce np. Gandalf nie posługuje się co chwilę wyniosłymi, złożonymi zdaniami pełnymi archaizmów, w książce on po prostu GADA, zależnie od sytuacji, czasem podniośle, ale zazwyczaj normalnie, bez zbędnych udziwnień. Przynajmniej tak jest w przekładzie Skibniewskiej.
W książce nie wszyscy dobrzy są piękni; hobbici byli raczej grubi i mieli poczciwe twarze, Aragorn był opisany jako dosłownie "szpetny".
W książce często się mówiło o pierścieniu, ale to trzy grube książki, więc dialogi są rozbudowane. W filmie można by je skrócić bez większej straty dla fabuły.

Zamknij ryj.

ocenił(a) film na 10
Mesjasz_to_ja

brawo, godna odpowiedź

ocenił(a) film na 9

Powiedziałabym, że bohaterowie faktycznie często posługują się mową uwzniośloną, ale charakter opowieści przemawia za takim rozwiązaniem. W książce jest podobnie i krytycy zarzucali to także Tolkienowi, który z kolei na to odpowiadał, że tacy ludzie jak np. Theoden ( jakby średniowieczny władca) w takich czasach musieli posługiwać się taką mową, bo tacy byli i taki był ich świat i w tym sensie patos nie jest żadną wadą. W "Pieśni o Rolandzie" też jest wzniosły styl i nikt nie twierdzi, że to ją dyskwalifikuje albo nawet obniża jej wartość, tu styl jest adekwatny do treści (chociaż we "Władcy Pierścieni dotyczy to chyba głównie wypowiedzi bohaterów, a nie narracji). W dzisiejszych czasach nikt nie będzie używał takich słów, bo nie ma potrzeby wielkich i bohaterskich czynów, nikt tak nie postępuje i dlatego wyrażanie się w ten sposób byłoby śmieszne. Ale rzeczywistość "Władcy Pierścieni" nie jest dzisiejsza i dlatego dzisiejszy język też do niej nie przystaje.

Mesjasz_to_ja

Boromira nie można tez oceniać, tak surowo, był człowiekiem, a ludzie są podatni, na wpływ Pierścienia, i to za ich sprawą przetrwał, to prawda Aragorn, opierał się działaniu Pierścienia, choć nie wiadomo, co by się stało gdyby go wziął.

ocenił(a) film na 10
Gotrek09

Aragorn miał dość dużo wspólnego z elfami, wszak jego pra pra pra dziadkiem był brat Elronda (Elros), poza tym wychowywał go Elrond i trochę inaczej patrzył na świat niż Boromir który zawsze był "szkolony" do rządzenia, dowodzenia i do innych podniosłych rzeczy, zawsze pociągała go władza, a pierścień właśnie władzę dawał (choć nie do końca bo istota posiadająca pierścień musiała być podobnie potężna jak Sauron, czyli np. Gandalf albo Saruman czy Radagast którego w filmie nie było. Gandalf powiedział że obudziłby w nim nie wyobrażalne moce. Boromir sczezł by pewnie 500 razy szybciej niż Gollum.)
pozdrawiam