Przerysowany film, ociekający efektami specjalnymi do tego stopnia, że z ducha książki nie zostało absolutnie nic. Jako widowisko - super. Jako adaptacja jednej z najgenialniejszych powieści wszechczasów - dno.
Rozumiem że są wątki, które musiały być zmienione lub pominięte dla dobra filmu. Nie rozumiem przeinaczania charakteru kluczowych postaci, rysowania błędnych wizerunków, tworzenia sensacji tam, gdzie jej nie było i totalnego braku wyczucia. Aragorn z mądrego i szlachetnego stał się dzikusem gorszym od Boromira. Arwena gra jakąś wojowniczą księżniczkę. Sam? Frodo? Wołają o pomstę do nieba. Tylko Ian McKellen i Cate Blanchett są w miarę na miejscu, resztę obsady z reżyserem włącznie wysłałabym do domu.
Niestety, nie ogarnęli tej książki zupełnie. Tolkien pewnie przewraca się w grobie.
No aż tak źle to nie było. Fakt część wątków pominęli( nie da się przecież pokazać wszystkiego co jest w książce), część zhollyowodyzowali(wyolbrzymili,przesadzili w znaczeniu negatywnym). Nie wpłynęło to jednak w aż tak wielkim stopniu na odbiór filmu. Książkę czytałem przed obejrzeniem filmu, a film i tak mi się bardzo podobał. Autorze tematu to pewne jest, że żadna ekranizacja nie odda w pełni klimatu książki, to jest po prostu niemożliwe. Chyba masz za duże wymogi co do wierności fabularnej tego filmu względem książki.