Witam wszystkich serdecznie, przeczytajcie to spokojnie, a jak pomysł się nie podoba to
za przeproszeniem wypie... dalszą część już chyba znacie.
A więc od kiedy obejrzałem pierwszą część władcy pierścieni, chcialem stworzyć
wehikuł czasu i cofnąć się do lat dziewięćdziesiątych, bym sam zrobił ten film. Jednak,
jest to niemożliwe, w takim razie postanowiłem napisać tutaj fan-powieść władcy
pierścieni.
W tej grze, każdy dodaje w nowej wypowiedzi kontynuację poprzedniej, mniej więcej po
dwudziestu takich kończymy rozdział i kontynuujemy w nowym.
bawcie się dobrze!
ja zacznę
Pierścień Istnieje : Księga Pierwsza
Minęło już dosyć dużo czasu od zniszczenia Pierścienia, Który będzie władać
wszystkimi, by powstały nowe domy, dzielnice. Ta akurat była zapełniona przez
hobbickie karczmy. Mały chłopiec o imieniu Sheldo Angavin dołączył do swoich
przyjaciół w zabawie, jednak nie wiedział, że właśnie za chwilę ma się wydarzyć...
a tu już wy piszecie.
powodzenia!
...coś co odmieni jego życie oraz wszystkich mieszkańców Śródziemia.
Nie mam weny:) Dalej musi wymyślić ktoś inny :)
Lekka mrzawka przyćmiewała jego włosy, spojrzał na niebo, a krople deszczu już powiękrzaly się w powietrzu, po czym odbijały się z łoskotem na ogromnych skałach. Deszcz jednak wydawał się być jakiś czarny, smutny, niebo wzburzyło się i zarumieniło falą czerni. Sheldo powrócił do swoich przyjaciół zaniepokojony. Nagle!
Pioruny uderzyły w drzewa, które szybko zaczęły się palić i upadać na domowiska odbudowywane latami. Wszystko było w ogniu, a ogień sam kierował swoją materią, sam tworzył postacie, zwierzęta wychodzące z ognia. Sheldo nie wiedział co się w ogóle dzieje. Wszystko trwało tak szybko. Pisk dzieci. Krzyk matek. Młody hobbit upadł na ziemię i stracił przytomność...
- Sheldo! - dochodziły do niego coraz bardziej oddalające się głosy...
Przez moment nie wiedział gdzie się znajduje, nie mógł poskładać myśli... Znów ten przerażający sen, te okrutne wspomnienia z dzieciństwa. Powracały co noc, ogień, krzyki i pustka, która pozostała po wszystkim i wszystkich kogo miał. Sam nie wiedział w jaki sposób udało mu się ocaleć. Miał wtedy ledwie 15 lat, był małym, zupełnie niesamodzielny hobbitem rzuconym przez bezlitosny los na głęboką wodę. Minęło już 20 lat od tych wydarzeń, lecz Sheldo miał wrażenie, że to wszystko stało się wczoraj. Dlaczego ocalał? Wciąż zadawał sobie to pytanie...
Rozpalił w kominku i zapażyl sobie gorącą herbatę, by trochę odetchnąć. Nie chciał już myśleć o tych przerażających wydarzeniach z przeszłości. Zaczął ponowny dzień nad czytaniem różnych książek i oczywiście, zajadaniu grzanek, popijanych świeżą, słodzoną herbatą. Spojrzał za okrągłe okno, a pogoda nie wydawała się być aż tak bardzo zepsuta jak wczoraj, więc wyszedł na zewnątrz, na mokrą, od wczoraj trawę. Poszedł dalej, do swojego ogródka i podlał połyskujące w słonecznym świetle kwiaty, powyrywał chwasty i nazrywał jagód na ciasto. Jego pracą było rzeźbiarstwo, więc poszedl do pracowni. Na zlecenie miał zrobić jakąś ławkę, z literami języka, którego kient nie chciał ujawnić.