Film owszem rewelacyjny, ale nie dla fanów książki. Pierwszą rzeczą jaką należy poddać ostrej krytyce jest odstępstwo od dzieła mistrza. Niektóre sceny co prawda utrzymują wysoki poziom, jednakże po chwili opada poprzeczka i całe uprzednie zachwycenie przeradza się w politowanie. Niepotrzebny jest wielki znawca kinematografii ażeby dostrzec, iż film jest tragicznie nierówny, momentami wręcz żałosny( z powodu właśnie tych przekłamań). Rozumiem punkt widzenia reżysera, którego zamierzeniem było stworzenie filmu o możliwie największej oglądalności i stąd też podjęcie decyzji o mieszance podniosłości dzieł Tolkiena z typową dla hollywoodzkich produkcji widowiskową tandetą. Jestem jednak przekonany, iż w tak delikatnym przypadku ''postawienie na Tolkiena'' nie przyniosło by filmowi strat, a może nawet większe zyski.
Poza wspomnianymi już przekłamaniami co do fabuły, scen, osób itd. kreacja niektórych postaci pozostawia również wiele do rzeczenia...
Słowa krytyki nie można natomiast skierować ku ścieżce dźwiękowej, Howard Shore dowiódł, jak znakomitym jest kompozytorem tworząc muzykę doskonale oddającą klimat Władcy Pierścieni(zaznaczam książki!).
bez przesady.Książkę czytałam wielokrotnie,filmy też.No i przyznam,że jak dla mnie film jest dobrze zrobiony,choć niektóre rzeczy poprzekręcali.Osobiście uważam Tolkiena za najlepszego pisarza wszechczasów,a film też jest wspaniały.
No a muzyka - genialna!
Zgadzam się, film jest nawet bardzo dobry, ale jedynie dla przeciętnego widza posiadającego minimalną wiedzę o książce. W moim odczuciu film miał potencjał ale gdzieś po drodze go zgubił.
Film jest świetny. Jedyne co mnie razi to przesadna ilość obolałych minek Froda, jego ciągłe "oh, Samie" no i wiek. Elijah Wood absolutnie nie wyglądał na 50-letniego hobbita. W ogóle nie przepadam za tym aktorem.
dla mnie niektóre dialogi są żałosne. Np ork który podchodzi do hobbita chcąc go zabić i mówi "wypluję ci parszywe flaczki" WTF? takich dialogów jest bardzo dużo, psują klimat filmu. A może polskie tłumaczenie jest takie durne.
jestem wielkaa fanka książek Tolkiena, ale ni czuję się oszukana przez twórców filmu... uważam, że zarówno książka jak i film (mimo różnic) są dziełami sztuki i klasyka ;p
Polecam zobaczyć filmiki o powstawaniu filmu. Sam miałem nieraz mieszane odczucia do różnych scen, ale twórcy w moich oczach zdołali się obronić.
Ja też jestem ogromną fanką KSIĄŻKI.... I ilekroć oglądam film i czytam książkę to coraz mniej film mi się podoba...
Ale i tak go lubię... xD
Nie nazwę siebie fanką Tolkiena (wolę twórczość Lewisa, drugiej ojca fantastyki), "Drużynę Pierścienia" i "Dwie wieże" obejrzałam przed przeczytaniem, potem, nie mogąc się doczekać aż TVN wyemituje "Powrót Króla", sięgnęłam po książkę, ale mimo to widzę różnice. Jednak dla mnie dobra ekranizacja niekoniecznie musi zawierać każdy szczegół. Musi mieć ducha pierwowzoru. "Władca" Jacksona ma. I dlatego, mimo wiele różnic, szczegółów, uważam filmy za kawałek dobrej roboty.
Faktycznie część scen jest pozmieniana i na pewno nie przypadłoby to do gustu Tolkienowi, który był bardzo wymagający jeśli chodzi szczegóły. Widać to choćby po jego reakcji na okładkę jednego z pierwszych amerykańskich wydań "Władcy Pierścieni" przedstawiającą - jeśli dobrze pamiętam - jednorożca i coś w rodzaju choinki. Tolkien uważał, że okładka powinna nawiązywać do treści i irytowało go nietrzymanie się tej zasady. To samo dotyczy nieścisłości w przekładach na inne języki - wszelkie niedociągnięcia, przeinaczenia bardzo mu się nie podobały (J.R.R. Tolkien - Listy, red. Ch. Tolkien, H. Carpenter).
Jednak nie trzeba się ze wszystkim zgadzać. Mnie nie przeszkadzają zmiany, które według mnie nie psują filmu, ani jego klimatu odpowiednio wzbogaconego fantastyczną muzyką; aktorzy są dobrze dobrani. Co do hobbitów to powiedziałabym nawet, że sami aktorzy są takimi hobbitami z usposobienia i dlatego dobrze sprawdzają się w filmie.