...jak film z miejsca obwołany arcydziełem (i ja tak uważam), teraz znalazł się na celowniku niewyżytych dzieci neostrady... So sad...
Ten film to bezapelacyjnie arcydzieło, ale przeciwnicy fantastyki mają do neigo wonty i tyle...żal.pl
P.S. jak dla mnie to cały "władca" (3 częsci)powinien znajdować się w TOP 10.
Niestety, na ogół nie są to "przeciwnicy fantastyki". Dla niektórych po prostu WP jest słabym filmem i widząc go w top 100 próbują zanizyc mu ocenę. Ja tak to rozumiem.
zabawne to jest to, że jak się komuś nie podoba, to przez fanów zostaje okrzyknięty dzieckiem neostrady.
Hm... Mam wątpliwoci, czy taki film może się naprawdę nie podobać. Ok, ktoś może nie byc zachwycony, ale chyba nie az tak, żeby dawać 1/10. nawet antyfani powinni mieć wyrzuty sumienia po czyms takim
Mnie osobiście film rozczarował. Choć napewno nie jest zły to do książki mu dużo brakuje.
Jest mi raczej obojętne, czy film wygrywa w jakimś rankingu, czy nie. Wiadomo, że jest to z zasady bardzo nieobiektywna forma oceny - każdy zagłosuje tak, jak mu się żywnie podoba, wedle złośliwości, litości lub miłości. Nie można mieć o to pretensji, raczej trzeba to przyjąć za normalność.
Ten film może być co najwyżej arcydziełem efektów specjalnych, ale nie arcydziełem kina fantasy, bo film fantasy to z niego słaby (w przeciwieństwie do b. dobrej książki)....
Właściwie jedynym arcydziełem wśród filmów fantasy jest Conan Barbarzyńca, który efektów może nie ma ale w kwestii fabuły to arcydzieło fantasy.
No i szkoda, czy nikt nie jest w stanie nakręcić dobrego fantasy??
Wśród filmów zostanie już zawsze jedynie Conan Barbarzyńca??
Szkoda.
LOTR - film tylko dobry, a spodziewałem się czegoś co wreszcie przebije Conana fantazyjnością, cóż film przebił 1000 krotnie, ale jedynie efektami z PC i nic więcej :(....
7/10
Pzdr
Gdyby film miał tylko dobre efekty specjalne, nie zdobyłby tylu nagród. Gusta mogą byc różne, ale, dajmy na to, mógł zdobyc tylko np. nominację do Saturna za efekty specjalne. Ale ten film to 13 nominacji do Oscara (w tym chyba 4 statuetki)! Więc słaby chyba nie jest (nie kwestionuje niczyjego zdania)
A co znaczą te "wielkie" Oscary??, w dzisiejszym świecie te komercyjne nagrody nie znaczą właściwie nic. Gdyby Oscary miały jakąkolwiek wartość dostałyby je takie filmy jak "Blade Runner", czy "Odyseja Kosmiczna 2001" - filmy naprawdę wartościowe, a nie taki gniot jak "Titanic".
Przykłady na zdewaluowanie się wartości tej nagrody jest wiele:
1) LOTR otrzymał nagrodę za muzykę filmową - dodajmy, że jest to przeciętny soundtrack jak na taki film,
natomiast soundtrack z Conana Barbarzyńcy uznawany przez krytyków specjalizujących się w muzyce filmowej za najlepszy jaki powstał w historii kina nie otrzymał nawet nominacji do tej komercyjnej nagrody...
2) innym przykładem może być nagroda dla przeciętnej roli Ben Hura (Heston) i brak nawet nominacji dla jednej z najlepszych ról w historii dla Lemona za Pół żartem...
3) takich przykładów od lat 60-tych są dziesiątki, gdy słabe komercyjne kino wygrywa z tym ambitnym i wielkim.
Zdewaluowanie się wartości nagrody jaką jest Oscar jest faktem od lat 60-tych, bo gdyby komisja znała się tak naprawdę na aspektach twórczości filmowej oraz na tym co należy do kanonu w każdym gatunku, takie pomyłki jak Titanic i LOTR nie miałyby miejsca, a Oscary dostawałyby naprawdę wybitne kreacje.
Pzdr ;)
No widać gusta są różne i o nich się nie dyskutuje, ale ja też mam często gęsto zdanie odmienne od Akademii. Co do LOTR'a się jednak zgadzam z jej opinią. Twoje zdanie jednak też szanuję. Pzdr
No tak gusta są oczywiście bardzo różne i wszyscy miewamy odmienne zdanie.
Ale są pewne nienaruszalne, ustalone kiedyś kanony, których ten film nie wypełnił w danych aspektach, a mimo to otrzymał Oscary, choć nie należały mu się i to jest przegięcie ze strony Akademii.
Przykładem może być tutaj niezasłużona statuetka za dobrą, ale na tle kontrkandydatów przeciętną ścieżkę dźwiękową, no cóż, soundtrack nie jest jakiś wybitny, a mimo to nagrodę otrzymał....
Nie mam nic do tego, że film otrzymał Oscary za stronę techniczną i wizualną, bo za to mu się należało, reszta natomiast jest bardzo przeciętna począwszy od scenariusza, skończywszy na grze aktorskiej....
W związku z jedynie wybitną stroną techniczną filmu, a jedynie przeciętną całą resztą ten film, trylogia, nie zasługuje na miano arcydzieła filmowego, niestety, ale taka jest prawda, gdyż doskonały w swoim gatunku nie jest....
A efekty, są bajkowe, ale jest to zawsze ten aspekt filmu, który jest zawsze jedynie dodatkiem i nie jest tak ważny jak reszta, ponieważ te piękne wizualnie efekty za 10 lat nie będą już tak piękne i ważne w tym filmie, bo za 10 lat będą przeciętne i będą trącić mychą, a za kilkanaście lat może nawet nieco śmieszyć....
Już obecnie nie są tak świeże jak w 2001 roku, a w filmach obecnych bywają znacznie lepsze....
To moje zdanie....
Twoje zdanie jednak też szanuję. Pzdr
Muszę jeszcze coś dodać ze swojej strony odnośnie efektów :)
Zwróć uwagę, że na każdą 'epokę' przypada jakiś film doceniany za dokonania techniczne. Np. krytycy wciąż doceniają 'Gwiezdne Wojny' G. Lucasa sprzed kilkudziesięciu lat. Ale zawsze, mówiąc o nich powiemy:
'Efekty specjalne wybitne JAK NA TAMTE CZASY'
O 'Władcy' za 30 i więcej lat będziemy mówić niezmiennie w taki właśnie sposób :)
jeszcze raz pozdrawiam
Tak O 'Władcy' za 30 i więcej lat będziemy mówić niezmiennie w taki właśnie sposób jak o "Gwiezdnych Wojnach", ale jeśli chodzi o same efekty i stronę techniczną, bo w żadnej innej dziedzinie ten film (trylogia) nie wniósł nic do kinematografii, tylko powielił schematy już dawno ograne.
Co do "Gwiezdnych Wojen" mimo iż wielu uznałoby je za trochę naiwne i kiczowate, tak jest w rzeczywistości, ale to piękna baśń, space fantasy, wiele przygody i świetna rozrywka na poziomie, a do tego z bardzo ważnym przesłaniem - podobnie jak we "Władcy" to te "Gwiezdne wojny" są jednak arcydziełem jako film, a nie tylko miały przełomowe efekty jak Władca...
Dlaczego?? Bo "Star Wars" - zmieniły oblicze kina, stworzyły kanon filmu nowej przygody, zrewolucjonizowały przemysł filmowy itd. są więc w swoim gatunku arcydziełem....
'Władca' poza efektami nie wniósł nic do opowiadania historii, do innych aspektów kina itd. Nawet efekty tego typu były już w takich filmach jak "Park Jurajski", czy "Matrix", czyli nic nowego, jedynie bardziej to wszystko rozbudowane i z większą pompą....
"Władca Pierścieni" to "ekranizacja" bardzo dobra, ale arcydzieło to jednak nie jest, w kwestii efektów specjalnych to w swoim czasie było techniczne arcydzieło, ale cała reszta jest jedynie przeciętna choć bardzo dobra, jako całość filmowa arcydzieło to nie jest i raczej nigdy nie będzie, ale to bardzo dobry film.....
Natomiast taki "Conan Barbarzyńca" pomimo braku takich efektów, prostszej fabule takim arcydziełem jest jeśli chodzi o barbarian fantasy, dlaczego??
Może dlatego, że wszystko w tym filmie jest skrojone maksymalnie na perfekcje w każdym aspekcie w miarę możliwości jak na tamte czasy....
Muzyka, to najlepszy soundtrack jaki powstał, nie chodzi o samą muzykę, muzyka jak muzyka, jest genialna, ale wiele jest genialnych ścieżek dźwiękowych, tylko, że ta jest tak dopasowana do obrazu, do zdjęć i całej akcji filmu, że całość wygląda jak tworzona razem, nierozłączna część, muzyka tak bogata, że słuchając ją można odtworzyć film klatka po klatce, arcydzieło arcydzieł - a tu nawet nominacji nie dostała, a każdy krytyk mówi, że jest to absolutnie najlepszy soundtrack jaki powstał....
Zdjęcia, już to pisałem genialne, wręcz artystyczne jak na film fantasy, bez zbędnej komercyjnej widowiskowości, są przemyślane....
Scenariusz lepszy od genialnych opowiadań Howarda, jeden z nielicznych przypadków w historii kina, w ogóle historia luźno na nich oparta....
Postać Conana, idealnie skrojona dla Schwarzeneggera - chyba jedyny przypadek, że Arnold zasłużenie mógłby dostać za rolę Oscara, jego przygotowanie do roli wspaniale, wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, wygląda, walki, Arnold macha mieczem w sposób tak naturalny jakby był wojownikiem, cóż ponad rok treningów i przygotowań....
Reżyseria jest również bardzo dobra, wizjonerska, dokładna w szczegółach, nie wybitna, ale to coś w rodzaju Zemeckisa, a nawet ten dostał Oscara, choć jest takim idealnym rzemieślnikiem, mocny punkt tego filmu....
Ogólnie to wszystko jest tu w miarę możliwości na najwyższym poziomie jaki można było osiągnąć, widać że poświęcono się temu bez reszty....
Efekty nie rażą, zostały zrobione tak by wyglądały maksymalnie realistycznie....
Film idealnie wpisuje się w kanon barbarzyńskiego fantasy, ma taki klimat, który mimo nieprawdziwości historii i świata oglądając go naprawdę przeżywamy to wszystko z bohaterami i z Conanem....
Oczywiście nie chce zachwalać tego filmu, tylko wskazać dlaczego jest to arcydzieło tego gatunku kina, dlaczego??
Ponieważ wszystko zostało zrobione z sercem, ktoś się do tego przyłożył, nawet w kwestii bardzo dobrego aktorstwa, castingu itd. we wszystkich aspektach tak, aby ten film był na jak najwyższym poziomie we wszystkich możliwych aspektach i to się udało....
Jedyny taki przypadek w historii filmów fantasy....
"Conan Barbarzyńca" to film, którego można nawet nie lubić, ale nie zmieni to faktu, że jest arcydziełem gatunku kina fantasy, filmem zrobionym z duszą i sercem, pomimo, że każdy film musi na siebie zarobić, ten film został zrobiony tak jakby był dziełem przede wszystkim pasjonatów, "Władcy" tego właśnie brakuje, a szkoda :(
'Władca' spełnił warunki jako arcydzieło jedynie od strony technicznej, ale scenariusz, muzyka, gra aktorska nie są już na poziomie arcydzieła, tu nie włożono tyle serca w ten film co w 'Conanie'
Niemniej bardzo go lubię, bo uwielbiam Tolkiena, Howarda, fantasy itp. od małego.
Teraz wiesz dokładnie, czego mi w tej "ekranizacji" brakuje, mimo, że jest to bardzo dobry film, który zasługuje na szacunek....
jeszcze raz pozdrawiam
Chcę tu dodać jeszcze jedno, bo być może mimo tych wszystkich niedoskonałości "Władcy Pierścieni" Peter Jackson zrobił właśnie arcydzieło w swoim gatunku, arcydzieło LOTR, dlaczego tak mi się teraz nasunęło??
Może dlatego, że 'Władca' jest tak rozbudowanym fantasy, tak trudnym do przeniesienia na ekran, że sama próba przeniesienia tego dzieła Tolkiena na taśmę filmową jest szalona, a ta "ekranizacja" mimo tych wszystkich niedociągnięć, które wyliczyłem jest jednak arcydziełem skrojonym na marne możliwości kina w stosunku do tak fantastycznej historii jak ta spisana przez Tolkiena, być może, obym miał rację :)
Nie widziałam 'Conana Barbarzyńcy', wierzę że to świetny film i może kiedyś go nawet obejrzę, ale... Kilka kwestii Tojej wypowiedzi budzi mój sprzeciw.
Oczywiście Oscary nie zawsze są przyznawane tym filmom, które na nie najbardziej zasługują. Mówisz: "są pewne nienaruszalne, ustalone kiedyś kanony" - no dobrze. Jednak wygląda na to, że owe kanony są podyktowane jedynie Twoim gustem.
Jeżeli oficjalnie negujesz wartość nagrody tylko dlatego, że na Tobie np. ścieżka dźwiękowa nie wywarła akurat wielkiego wrażenia (a na setkach innych osób owszem, wywarła), to coś tu jest nie tak.
Drugi przykład: nie rozumiem, dlaczego Schwarzenegger miałby dostać nagrodę za wzorowe wymachiwanie mieczem? Jak by nie było, w historii Oscarów aktorzy bywali wyróżnieni za coś więcej... (jak choćby dokonania w skali Jacka Lemmona). Bardzo to nieadekwatne do Twojej surowej oceny LOTRa (gdzie, poniekąd, też wywija się mieczami i to wcale nieźle).
1)"Oczywiście Oscary nie zawsze są przyznawane tym filmom, które na nie najbardziej zasługują. Mówisz: "są pewne nienaruszalne, ustalone kiedyś kanony" - no dobrze. Jednak wygląda na to, że owe kanony są podyktowane jedynie Twoim gustem."
Mylisz się gust tu nie ma nic do tego, czy dany film jest arcydziełem, czy nie. Można czegoś nienawidzić, ale jeśli jest to arcydzieło to nim jest i nikt tego nie zaneguje....
Przykładowo "Dekalog" Kieślowskiego jest takim arcydziełem i ja się z tym zgadzam, ale szczerze tego filmu nie lubię, bo wolę fantastykę, ale tego, że jest arcydziełem nie neguję bo nim jest....
2)"Jeżeli oficjalnie negujesz wartość nagrody tylko dlatego, że na Tobie np. ścieżka dźwiękowa nie wywarła akurat wielkiego wrażenia (a na setkach innych osób owszem, wywarła), to coś tu jest nie tak."
Wszystko jest jak najbardziej ok. Nie chodzi o to co na kim wywarło wrażenie, na jednych wywiera wrażenie muzyka Mandaryny, na innych muzyka Pink Floyd i co z tego??
Chodzi o to, że soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest bardzo przeciętny, aż dziw bierze, że ktoś go w ogóle do jakiejś nagrody zgłosił, może Ci się podobać, dla mnie jest neutralny, ale to bardzo słaby soundtrack obiektywnie pisząc, bardzo słaby i przewidywalny, kiepsko ilustruje obraz. Sam Ennio Morricone był wzburzony, że on za swoje dzieła nie dostał nigdy Oscara (jedynie za całokształt), a tu tak przeciętny soundtrack ją dostaje, soundtrack mało zgrany z tą historią, kolejna wpadka Akademii??? Komercja i tyle....
3) "Drugi przykład: nie rozumiem, dlaczego Schwarzenegger miałby dostać nagrodę za wzorowe wymachiwanie mieczem? Jak by nie było, w historii Oscarów aktorzy bywali wyróżnieni za coś więcej... (jak choćby dokonania w skali Jacka Lemmona). Bardzo to nieadekwatne do Twojej surowej oceny LOTRa (gdzie, poniekąd, też wywija się mieczami i to wcale nieźle)."
Dlaczego Schwarzenegger miałby dostać Oscara?? Bo on był tak realistyczny w tej roli, tak jakby nie grał tej roli, a właściwie był Conanem....
Takich ról było w kinie naprawdę niewiele i należały się za nie zasłużone nagrody, przykładem może być rola Vivien Leigh w "Przeminęło z wiatrem", Roberta De Niro we "Wściekłym Byku" - w "Conanie Barbarzyńcy" również mamy do czynienia z tak genialną rolą w której aktor staje się właściwie postacią, którą gra. Rola ta wymagała 2,5 roku przygotowań, ćwiczeń na siłowni, ćwiczeń walki z mieczem, zachowania się, akcentu itd.
Nie chodzi tu o Arnolda, ale o tą jego rolę, która była bezbłędna, idealna, taka jaka miała być....
Widzisz w LOTR również mamy piękne walki na miecze, ale nie są one tak realistyczne jak walki w "Conanie Barbarzyńcy", gdzie aktorzy, m. in. Arnold Schwarzenegger walczy w taki sposób jakby naprawdę był takim wojownikiem....
To były inne czasy nie było efektów i grafiki komputerowej! Schwarzenegger naprawdę musiał umieć walczyć na miecze i trenował prawie 3 lata do tego jednego filmu, a co robili aktorzy z "Władcy Pierścieni" trzymali ręce w kieszeniach, bo wiedzieli, że i tak komputer i grafika komputerowa im pomoże....
Zero zawzięcia, zero poświęcenia dla roli w porównaniu do poświęcenia Arnolda....
To tyle, mam nadzieję, że już wszystko wiesz....
Pzdr ;)
Zasadniczo chodzi mi o 'obiektywne prawdy' wypowiedziane przez Ciebie.
"Chodzi o to, że soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest bardzo przeciętny, aż dziw bierze, że ktoś go w ogóle do jakiejś nagrody zgłosił, może Ci się podobać, dla mnie jest neutralny, ale to bardzo słaby soundtrack obiektywnie pisząc, bardzo słaby i przewidywalny, kiepsko ilustruje obraz."
Ja uważam tę ścieżkę dźwiękową za wybitną, doskonale rozumiem dlaczego zdobyła Oscara, świetnie ilustruje obraz. Czy ta opinia sprawia, że staje się ona arcydziełem? Czy Twoja subiektywna opinia dowodzi, że jest słaba? Bo to, co zacytowałam powyżej nie nosi żadnych znamion obiektywizmu. Jeżeli 'dziw bierze' (kogo i dlaczego?), jest 'przewidywalny i kiepsko ilustruje obraz' (według kogo?) itd. Czy to, że wybitny krytyk oznajmi, że muzyka jest kiepska, spowoduje iż ona będzie OBIEKTYWNIE kiepska?
Ile ust, tyle opinii. Ile umysłów, tyle prawd.
Nie chcę wywoływać bezsensownej, prowokacyjnej debaty. Po prostu proszę o unikanie subiektywnych uogólnień, wypowiadanych jako powszechnie przyjęta prawda.
Pozdrawiam:)
To, że soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest słaby nie jest moją subiektywną opinią, na ten temat wyrazili się już kompozytorzy muzyki filmowej i nie tylko, szkoda, że Akademia ma członków pozbawionych umiejętności właściwej oceny....
"Czy to, że wybitny krytyk oznajmi, że muzyka jest kiepska, spowoduje iż ona będzie OBIEKTYWNIE kiepska?
Ile ust, tyle opinii. Ile umysłów, tyle prawd."
A czy to, że ktoś będzie się zachwycał Mandaryną i jej muzycznymi wyczynami sprawia, że ta Mandaryna to taka wielka artystka, a może jeszcze umie śpiewać??? Nie Ile ust, tyle opinii. Ile umysłów, tyle gustów.
A prawda jest jedna i ta sama, że Mandaryna to beztalencie, a jej muzyka nic z arcydziełem wspólnego nie ma, co innego muzyka Pink Floyd, bez względu na to co się lubi....
A soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest naprawdę słaby i nic tego nie zmieni, ani moje, ani twoje wypowiedzi, gusta są różne, ale ścieżka dźwiękowa z LOTRa jest naprawdę słaba, za słaba na nagrodę, chyba, że nagrody mają dostawać rzeczy dobrze zrobione, ale jednak przeciętne....
Pzdr ;)
"To, że soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest słaby nie jest moją subiektywną opinią, na ten temat wyrazili się już kompozytorzy muzyki filmowej i nie tylko, szkoda, że Akademia ma członków pozbawionych umiejętności właściwej oceny..."
No dobrze.
Czy zastanawiałeś się, dlaczego muzyka Pink Floydów stała się niepodważalnym arcydziełem i dlaczego Mandaryna jest synonimem kiczu?
Oczywiście bezpośredni powód to twórczość obydwojga. Ale... czy stało się to dlatego, że kilku znawców kiedyś tam wyraziło pogląd, że ta muzyka jest niezwykła/ beznadziejna? Nie. A więc dlaczego?
Otóż za sprawą tak zwanej opinii publicznej. Nie znawcy, krytyka, tylko ludzi, ludzi i jeszcze raz ludzi. To masy obdarzyły uwielbieniem muzyków i to one nadały im ponadczasową etykietkę mistrzów.
Znawcy (jak i każdy) mogą się do tego ustosunkować zgodnie z własnym przekonaniem, ale to nie wpłynie na powszechną, utrwaloną opinię świata.
Analogicznie, szeroka publika odpowiedziała entuzjazmem na soundtrack Howarda Shore'a. Nagrody i oceny krytyków nie są tutaj zbyt miarodajne. (Wystarczy popatrzeć na to, jaką opinię wydali pierwsi krytycy o książce Tolkiena, a jak ją przyjęli czytelnicy).
"A soundtrack z "Władcy Pierścieni" jest naprawdę słaby i nic tego nie zmieni, ani moje, ani twoje wypowiedzi, gusta są różne, ale ścieżka dźwiękowa z LOTRa jest naprawdę słaba, za słaba na nagrodę, chyba, że nagrody mają dostawać rzeczy dobrze zrobione, ale jednak przeciętne...."
Może moja własna opinia nic nie zmienia, ale jednogłośna opinia tysięcy fanów muzyki - coś znaczy. Przynajmniej dla mnie. I dla nich.
Zaczne od głównego wątku :
Mówisz że znalazł się na celowniku dzieci neo ... cóż już ktoś to wyżej powiedział ale z przyjemnością powtórze : przykre jest to że fani najeżdżają na każdego kto ma odwage skrytykować ten film. Osobiście lubię tą produkcje lecz uważam że do arcydzieła brak jej troche (ba duuużo) dlatego moja ocena to 8+/10. A co do 1 - znam osoby które bez wahania postawią ocene 1 ponieważ dla nich to nie jest ambitne kino. Nie każdy jest w stanie znieść długą (miejscami odrobine nudą) opowieść osadzoną w świecie tak różnym od rzeczytwistości. Ten film docenić można w 100% jeśli jest się fanem świata fantasy. Niby wszytkiego full bo wartka akcja, miłość , zmiana sytuacji lecz czegoś brak ... tak jak książce. Mnie nie poruszył na tyle żeby wystawić 10 i nazwać zarówno książke jak i film arcydziełem lecz to tylko moje zdanie
Co do muzyki: znakomita, uwielbiam muzyke z władcy i stwierdzenia w stylu "Akademia się nie zna" uważam za abusrdalne. Ta nominacja (i nagroda) jest w pełni zasłużona.
pAzdro
mosquito człowieku skąd Ty bierzesz te informacje że krytycy zgodzili się że muzyka we Władcy jest słaba ja z kolei czytałem że było na odwrót i że to najlepszy soundtrack w dziejach kina ("May it Be","Aragorn and Arwen")Wiesz co rozumiem Twoją sympatię do Conana ale aktorsko i klimatem TAK KLIMATEM nie umywa się do Lotr.Jak możesz porównywać rolę Roberta De Niro z "Wściekłego byka" i Arnolda z Conana.De Niro stworzył najlepszą kreację w historii a Arni no nie powiem że zagrał źle ale daleko mu do Roberta.
Pisałeś kiedyś że Władca nie ma klimatu.Powiem szczerze nie wyobrażałem sobie inaczej Rivendel, Morii,Shire,Mordoru, Fangornu a czytałem książkę zanim obejrzałem film.Kopalnie Morii naprawdę czuć tę majestatyczność podziemi świata......a Rivendel , zielone sielankowe Shire,nieprzyjazny Mordor z wieżą Barad Dur (nie wiem czy dobrze napisałem),Isengard,stepy Rohanu, Helmowy Jar,Gospoda pod rozbrykanym kucykiem;)Te miejsca ze swoją scenografią charakteryzacją dobrze zagranych bohaterów, kostiumami i muzyką stworzyły niezapomniany klimat książek Tolkiena.
Władca Pierścieni(trylogia) to wspaniały film. Praktycznie zapomina się że widać Nową Zelandię, tylko myśli się o krainie jako o śródziemiu. Dobre dialogi, sceny walki również ekscytujące. Muzyka świetnie robi nastrój. Po prostu świetny film.
Conan również jest wybitny ale jest to fantasy w innych realiach, mniej tam magii itp. Arnold wg. mnie praktycznie stał się Conanem, i pięknie pokazał "kult miecza" który okazuje film.Muzyka Basil'a Poledouris'a jest po prostu miażdżąca. Niestety komisja 0scarowa nie lubi Arnolda, więc efekt był oczywisty.
Pozdrawiam fanów!