Władca Pierścieni: Powrót króla

The Lord of the Rings: The Return of the King
2003
8,4 556 tys. ocen
8,4 10 1 555564
8,1 65 krytyków
Władca Pierścieni: Powrót króla
powrót do forum filmu Władca Pierścieni: Powrót króla

Krytyka sztampy

ocenił(a) film na 1

Mam świadomość, że ekranizacje rządzą się swoimi prawami, toteż redukcję fragmentów książek akceptuję. Nie akceptuję autorskich amplifikacji. Pierwsza część, z tego co widzę, najmniej popularna, była najbliższa książce. Tolkien napisał epicką powieść, 'rozwlekłą', 'ospałą', z wolno rozgrywającą się akcją. Klimat ten został moim zdaniem oddany w 'Drużynie...". Ale dwie następne częsci, z tego co obserwuję, najlepsze według widzów, zrywają z atmosferą wykreowaną w książce. Akcja jest szybka nawet miejscami chaotyczna (bezsensowne 'przeskakiwanie' między scenami jako jedyny środek na zdynamizowanie akcji), wplatanie do filmu wątków miłosnych (są w każdym hollywoodzkim filmie, traktuje się je jako obowiązek, a tym samym spowszedniają treść, choć w książce ich nie ma, wiadomo że są adresowane do kobiet, by i dla nich film nie był nudny), nieprzekonujące mnie efekty specjalne (również te jednokolorowe makiety miast), z których ilością przesadzono, co obniża autentyczność obrazu filmu, który robi się zbyt sztuczny i syntetyczny (ale oczywiście są one adresowane do dzieci, które nie są w stanie aż tak precyzyjnie rozróżniać trików od obrazu rzeczywistego). Oczywiście jest też obowiązkowa szczypta idiotyzmów: młody amerykański youppie (Legolas) sunący na tarczy po schodach lub biegnący po komputerowym 'słoniu' wbrew wszelkim prawom grawitacji, dziecinne sceny batalistyczne, polegające na filmowaniu panoramicznej sceny walki generowanej na komputerze lub pokazujące tylko wpadające na siebie wojska (to w trosce o dzieci), czasami odrobina amerykańskiej poprawności politycznej (to mocne, w stosunku do książki wyeksponowanie roli kobiet, z całkowitym nieposzanowaniem intencji Tolkiena, który starał się pokazać realia świata wczesnośredniowiecznego, na którym się wzorował między innymi, a nie myślał o tym by je krzywdzić), trochę głupiutkich żarcików i pewnie coś jeszcze ale teraz nie pamiętam. Jak oglądam 'Robin Hooda' z lat 80-tych, całkiem niedawną 'Elżbietę', to zaczynam żałować że w film nie jest bardziej 'kostiumowy', nie opierający się tak bardzo na komputerach. Sam Gollum wygląda sztucznie, cyfrowo, plastikowo i nieautentycznie. Widziałem już wiele popisów prawdziwej maestrii charatkeryzatorów i wiem że Gollum wyglądałby lepiej grany przez 'dobrze' wyglądającego człowieka. W końcu film ten oglądają ludzie a nie komputery.
Po pierwszej niezwykle ciekawej części przyszło całkowite rozczarowanie. W sumie nie powinno, bo to produkcja amerykańska klasy A, czyli kosztowna, aspirująca przede wszystkim, jako produkt przemysłu filmowego do dobrego, przynoszącego profity obrotu rynkowego (dwie czy trzy wersje DVD, dwa rodzaje filmów kinowych, maskotki, gry etc.). Nie jest to dzieło artystyczne, aspirujące do miana 'wiecznego', 'kultowego', raczej chodzi zaspokojenie bieżących potrzeb, ot taka chwilowa rozrywka, zaraz będzie Aleksnader, póżniej King Kong, dalej Wojna Światów i tak koło przemysłu filmowo-rozrywkowego się kręci dalej. Mnie najbardziej szkoda książki, która swego czasu była dla mnie czymś niezwykłym. Twórcy filmu (choć nie znam ich prawdziwych intencji) kierowali się przede wszystkim trafieniem do jak najszerszego grona widzów. Film miał być dla wszystkich zrozumiały i prosty (stąd też tak wiele tych retrospekcji dla rozkojażonych fanów pop-cornu i telefonów przenośnych, którzy gubili wątek)...no i tak dalej i dalej.
Część pierwsza-9
Część druga-3
Część trzecia-bez oceny

Koniec

ocenił(a) film na 10
Maldoror

No cóż, namęczyłeś się sporo pisząc swój komentarz, dlatego odpowiem Ci, żeby Twój wysiłek nie poszedł na marne...
Mi się pierwsza część podobała, dlatego, że był to film oddający klimat książki. Zresztą jako dzieło filmowe też był to bardzo dobry obraz, pod wieloma względami. A jeśli chodzi o Twoje zarzuty dotyczące braku klimatu dwóch kolejnych części... Cóż mogę powiedzieć, trylogii Tolkiena nie doczytałeś chyba do końca i po "Drużynie Pierścienia" dałeś sobie spokój. Otóż chciałam Cię poinformować, że nie tylko w filmie, ale i w książce pt. "Dwie wieże" akcja nabiera tempa i staje się wielowymarowa. Nie do uniknięcia było więc "skakanie" po epizodach. Poza tym wydarzenia stają sie coraz bardziej dramatyczne, a bohaterowie coraz bardziej przybliżają się do złowrogiego Mordoru - tym zapewne można wyjaśnić zwiększone tempo akcji, które wydało Ci się tak nie na miejscu.
Innych Twoich uwag nie skomentuję, bo z kolei mi wydają sie one nie na miejscu...
La fine

ocenił(a) film na 1
Nunariel

Hmm, widzę że jesteś fanką filmu Jacksona, więc rozumiem, że moja wcześniejsza opinia, jak i słowa, które właśnie produkuję, w ogóle Cię nie przejmą. Pomijam wizualną stronę filmu, trafiła chyba w twoje gusta, a de gustibus et coloribus non est disputandum, więc przychaczę się do czegoś innego. Tolkien napisał jedną książkę, (chyba) wewnętrznie podzieloną na trzy części, a każda podzielona na dwie księgi (nie mylę się?). Tak więc przez około 200 stron śledzimy losy jednej grupy bohaterów, a przez następne 200, drugiej. Mimo iż akcja przyspiesza, staję się dramatyczniejsza, ma znamiona epickiej opowieści, a nie filmu sensacyjnego, którego akcję przyspiesza się mechanicznym, szybkim montażem. Jakoś z tak napisanym tekstem trzeba było sobie poradzić, przeplatanie scen było nieuniknione, ale moim zdaniem forma zaproponowana przez reżysera i jego podwładnych pozbawiła film książkowej atmosfery.

ocenił(a) film na 10
Maldoror

I właśnie z tym się nie mogę zgodzić, bo te filmy MAJĄ specyficzną i wyjątkową atmosferę. To jedna z tych rzeczy, których w filmach Jacksona nie zabrakło. Przez nią właśnie zarówno książka, jak i film, mają tyleż samo fanów, co i wrogów. Jeśli nie czujesz jej, to nic dziwnego, że Ci się film nie podobał... Bo głównie na niej sie wszystko opiera. Tak jak książka na stylu, który jednych zniechęci od jej czytania, innych wręcz przeciwnie. Znam ludzi, którzy wzieli "Władcę Pierścieni" do ręki i powiedzieli, że tego się w ogóle nie da czytać. Inni, jak ja, dzieło to pokochali.
A gwoli wyjaśnienia to moją ulubioną częścią są "Dwie wieże" ze względu na Rohan, pojawienie sie Gandalfa Białego, Eowiny, Rohirrimów, Faramira... i wielu jeszcze innych rzeczy. Jeśli nie czułeś dreszczu, kiedy na filmie pokazywano Złoty Dwór Meduseld, przy tej wspaniałej muzyce... to po prostu nie czujesz klimatu tego filmu. Ja go czuję. Tak więc na tym chyba należy skończyć tę dyskusję, bo do niczego konstruktywnego nie dojdziemy...
Dobrze się posługujesz polszczyzną, co różni Cię (w sensie pozytywnym, oczywiście) od wielu użytkowników tego portalu. W kwestiach merytorycznych nie mogę się jednak z Tobą zgodzić...