Jaki jest wg Was najbardziej wzruszający moment?
Wg mnie:
1. Gdy Rohan przybywa z odsieczą, podczas Bitwy na polach Pelennoru, gdy przynoszą nadzieję i wschód słońca, a następnie Theoden i żołnierze krzyczą "Death!"
2. Kiedy po nieudanej akcji w Osgiliath Denethor mówi Faramirowi, że wolałby, żeby to on zginąl zamiast Boromira. Faramir jest bliski płaczu, ale Denethor nic sobie z tego nie robi.
3. Ex Aequo Gdy Faramir z żołnierzami wyrusza na Osgiliath i kobiety rzucają kwiaty pod końskie kopyta, oraz, gdy Theoden tuż przed śmiercią zostaje znaleziony przez Eowinę i mówi do niej "I know your face... Eowyn"
Wzruszajacy moment... dla mnie scena pozegnania Sama z Frodem w Szarej Przystani. Bardzo mocnym akcentem jest takze scena z filmu gdy Frodo wycienczony wedrowka i ciezarem pierscienia nie ma sily wejsc do Orodruiny i wtedy Sam go bierze "na barana " mowiac "Nie moge poniesc pierscienia ale moge poniesc Ciebie". Te 2 sceny zapadly mi najbardziej w pamiec jesli chodzi o poziom wzruszenia podczas seansu.
Ten moment, kiedy Gandalf mówi Frodowi, że już czas i hobbici wszyscy w trójkę nagle rozumieją co się zaraz stanie jest niesamowity.
Tak, również są bardzo wzruszające. Ale ja jakoś skupiłam się bardziej na wątkach reszty osób. Pozdrawiam
Trochę tego u mnie będzie, choć to i tak nie wszystko :) Najbardziej wzruszające w Powrocie Króla jest dla mnie: jak Pippin śpiewa tą piękną piosenkę w komnatach u Denethora; wszystkie momenty, kiedy w tle jest Into the West ; przemowa Theodena; sceny ogólnie na Górze Przeznaczenia, dalej gdy Sam niesie Froda; potem po wyjściu z Góry, jak wszystko zalewa lawa i Góra Przeznaczenia wybucha, a wieża Saurona się wali. Uwielbiam też rewelacyjne sceny spod Czarnej Bramy, szczególnie przemowę Aragorna oraz gdy wszyscy walczą już resztkami sił i z nadzieją i ze łzami w oczach spoglądają w stronę Froda. Potem kocham scenę, jak przylatują orły i zabierają Hobbitów. Następnie wyjątkowo wzruszające jest obudzenie się Froda w Rivendell i wejście po kolei członków Drużyny wraz z Samem na końcu i jeszcze ten jego uśmiech... Scena bez słów, ale i tak jest fenomenalna. Potem wzrusza mnie, gdy po koronacji Aragorna wszyscy kłaniają się czwórce Hobbitów. Kolejne piękne i wzruszające sceny to powrót do Bag End i oczywiście Szara Przystań...
Czyli ogólnie rzecz biorąc cała końcówka filmu :)
Pozdrawiam :)
Dla mnie gdy namiestnik Gondoru Denethor II każe Pippinowi coś zaśpiewać i on tak pięknie śpiewa tym bardziej, że syn namiestnika Faramir wyrusza do walki a on ma to gdzieś zawsze płacze
Dla mnie mocną sceną jest kiedy Pipin śpiewa podczas szarży na Osgiliath i Gandalf odpędzający Nazgule. Tak.
Czy ja napisałem, że mi to nie pasuje? Napisałem, że przeszły mnie ciary w tym momencie..
Będę mało oryginalna - cała scena koronacji Aragorna, szczególnie ta jego mina, gdy widzi, że za sztandarem stoi Arwena, kiedy patrzą na siebie, a potem się całują...
Scena pożegnania w Szarej Przystani.
Decyzja Arweny, aby nie odpływać z resztą Elfów podjęta pd wpływem wizji z jej synem i mężem.
Ogólnie sceny z Arweną i Elrondem. To dla mnie po prostu bolesne, że musiała zdecydować pomiędzy miłością do Ojca, a miłością do Aragorna. Tym bardziej, że była z Elrondem blisko, łączyło ich nie tylko pokrewieństwo, ale też szczere przywiązanie.
Scena, w której Eowina zdejmuje przyłbicę i ukazuje się Nazgulowi jako kobieta. Nie wzrusza mnie to w takim smutnym sensie, ale w jest jakiś sposób poruszające i niezwykle piękne.
1. scena na skałach otoczonych lawą po zniszczeniu Pierścienia, kiedy osamotnieni Sam i Frodo wydają się być skazani na śmierć, przed przybyciem Orłów.
2. scena gdy Arwena zawraca z drogi na Zachód po zobaczeniu w swojej wizji syna, który nigdy nie narodzi się, jeśli ona opuści Śródziemie.
3. scena na przystani, kiedy Gandalf mówi, że nie powie hobbitom "nie płaczcie". Zawsze wtedy myślę sobie "dobrze, że to powiedziałeś, bo ja już i tak jestem zalana łzami" i zaraz potem, kiedy Sam żegna się z Frodem.
4. przemowa Theodena na polach Pelennoru
5. śpiew Pippina
6. rozstanie Merry'ego i Pippina, kiedy Gandalf wiezie Pippina do Gondoru - to akurat przez muzykę
7. kiedy Gandalf tłumaczy Pippinowi, co jest po śmierci
Tak, ja naprawdę bardzo dużo płaczę na tym filmie ;)
Tak, te sceny kiedy Denethor jest taki oziębły z stosunku do syna, który praktycznie idzie na śmierć, żeby ojciec mógł być z niego dumny zawsze robią na mnie wrażenie.
I zapomniała o tej scenie, kiedy na polach Pelennoru nagle Gandalf podczas walki orientuje się, że coś się wydarzyło. I w oczach aktora widać radość, bo zrozumiał, że Pierścień został zniszczony. I ten moment kiedy dociera do niego, że prawdopodobnie Frodo i Sam nie żyją.
Mnie zawsze wzruszają sceny Froda i Sama. Może dlatego, że ich przyjaźń i poświęcenie było takie duże a nie domagali się za to nie wiadomo jakiej wdzięczności? I tak sceny kiedy Sam niesie Froda na własnych ramionach, scena kiedy już nie mają nadziei na ocalenie po zniszczeniu pierścienia, oczywiście pożegnanie w Szarej Przystani, oraz kiedy Frodo przepędza Sama po oskarżeniu go za zjedzenie lembasów (coś co jest dla mnie w ogóle absurdalną sceną w filmie).
A i jeszcze sceny gdzie Denethor tak podle traktuje swojego syna Faramira, który tak bardzo starał się go zadowolić i sprawić by ojciec był z niego dumny.