Władca Pierścieni: Powrót króla

The Lord of the Rings: The Return of the King
2003
8,4 555 tys. ocen
8,4 10 1 555497
8,1 65 krytyków
Władca Pierścieni: Powrót króla
powrót do forum filmu Władca Pierścieni: Powrót króla

Nieco się zawiodłem.

użytkownik usunięty

Po przeczytaniu wielu bardzo entuzjastycznych recenzji i komentarzy internautów spodziewałem się zobaczyć dzieło genialne pod każdym względem. To co zobaczyłem jednak nie spełniło moich oczekiwań. Owszem film jest niezywkle widowiskowy, sceny batalityczne zapierają dech w piersiach, niesamowite efekty specjalne. Nie opuszcza mnie jednak przekonanie, że w tej części zbyt duży nacisk został położony na te własnie efekty i scenę bitwy na polach Pelennoru. To spowodowało, że bardzo kuleje tu psychologia postaci, ich rozwój - poza Samem (Sean Astin) i Frodo (Elijah Wood). Zdawkowo pokazana jest przemiana Aragorna ze strażnika w dumnego władcę. Postaci migają przed nami i nie mamy szansy dowiedzieć bardziej wczuć się w ich losy. Zamiast nadmiernie rozbudowanego zakończenia Peter Jackson powinienbył raczej dodać więcej scen, które pokazują tą przemianę Aragorna, może dodać wątek Domu Uzdrowień.
Osobiście bardziej podobały mi się dwa poprzednie filmy z cyklu "Władca Pierścieni". Bitwa w Helmowym Jarze w "Dwóch Wieżach" nie zdominowała do tego stopnia filmu jak stało się to z bitwą na polach Pelenoru. W dwóch pierwszych filmach mogliśy oglądać wszystkich członków drużyny w działaniu i w walce. Ich losy były nam bliższe. W "Powrcie króla" Aragorn, Gimli i Legolas bezustannie uczesnticzą w walce, co powoduje, że stają sie elementem masy, przestają być indywidualnościami. Dotyczy to przede wszystkim Gimliego i iLegolasa. Choć i w przypadku Aragorna jak pisałem za mało jest o nim samym.
Są pewne elementy w tym filmie, które dobrze wyglądały w książce ale dosłowność obrazu filmowego im nie służy - armia zmarłych wygląda na ekranie nieco groteskowo. Ich "napływ" na pole bitwy przypominał mi nieco filmy z serii "Ghostbusters" Podobnie słabo wypada scena walki Eowiny z Witch-Kingiem, który miał najwięszkym wojownkiem Saurona. Pewne fragmenty dialogów brzmią nieco drętwo. Poza tym jak na mój gust za dużo było w tym filmie elementów humorystycznych ( czasami niezamierzonych chyba przez Jacksona) - obdziera to opowieść nieco z aury mistycyzmu i magii. To jest typowe dla amerykańskiej kinematografii. Zawsze w tym momencie przypominam sobie niezrównany angielski serial "Robin Hood" i jego niesamowity klimat (mimo pewnych elementów komediowych) - Amerykanie nie mają w tym względzie odpowiedniej pokory do literackiego pierwowzoru.
Podsumuwując. Powrót Króla to dobre kino rozrywkowe, ale z pewnością nie jest żaden film wszechczasów ani nawet tego roku. Do tego zabrakło mi rzeczyiście poruszających wątków osobistych. Zabrakło tu też chyba trochę atmosfery magii i prawdziwego fantasy. (choć zaznaczam, że nie jestem zanwcą tego gatunku).

ocenił(a) film na 9

I tak jest bardzo dobrze
Heh..Niestety, z wielkoscia przykroscia, po czesci (na szczescie nie we wszystkim) musze sie zgodzic z kolega. Tak samo spodziewalam sie czegos rewelacyjnego. Ale nie ma sie co dziwic, jak wszystkie mozliwe media grzmialy jakie to wielkie dzielo. Fakt, ze bylo duzo akcji, najlepiej przedstawiona bitwa w kinie, malo rozwiniec psychologicznych postaci (tez mnie bolalo ze tak malo bylo Legolasa i Gimliego, ale juz stanowczo zawiodlam sie na watku z Eowina, bo po Dwoch Wiezach, mozna bylo sie spodziewac, wielu wzruszajacych scen, zwiazanych niekoniecznie z sama walka oko w oko z wrogiem). Wielkim minusem bylo to, ze gdy juz zlikwidowano pierscien, film stal sie tylko taka jakby na szybko sklecona opowiastka (momentami do przesady ociekajaca slodycza - slub Sama..yyy..) jak to glownym bohaterom zylo sie dlugo, szczesliwie, pieknie i wzruszajaco. Po prostu wydawalo sie jakby Jackson zbyt przytloczony dramatyczna, dosyc dluga droga, nie potrafil przypomniec sobie spokoju i sielanki z samego poczatku Druzyny Pierscienia. Mysle ze jeszcze nizej moglabym ocenic ten film, gdybym miala za soba przeczytana ksiazke. Ale jako ze jestem w trakcie jej przerabiania, bedzie mi chyba potrzebny jeszcze jeden seans i powtorne rozpatrzenie tego obrazu.
Teraz jednak przejdzmy tylko i wylacznie do plusow, ktore jednak stanowczo przewyzszyly pewne wpadki i braki. Uwiebiam filmy na ktorych moge wczuc sie w akcje i przezywac ja razem z bohaterami. I tak wlasnie bylo z Powrotem Krola. Nie pamietam ile juz razy musialam wycierac plynace strumieniami lzy, wyciskane przez prawdziwych, oddanych do konca bohaterow i przyjaciol oraz wspomnienia rzeczy, przedmiotow, zyjatek i zjawisk tak pieknych i znaczacych, a docenionych dopiero w chwilach kompletnego zalamania, zrezygnowania i mozliwosci utraty wszelkich perspektyw..heh..naprawde dawno sie tak nie wzruszalam i nie denerwowalam, trzymajac kciuki za bohaterow i ich poczynania..Poza tym, oczywscie doskonala realizacja. Wszelkie starcia, stwory - w tym calkiem dobrze prezentujaca sie pajeczyca Szeloba (ktora mnie przyprawiala o totalne obrzydznie) i scenografia - po prostu cudenko.
A i jeszcze co do armii zmarlych, to fakt, ze przydaloby im sie troche mniej zieleni, bo faktycznie lekkie skojarzenie moglo sie nasunac (dobrze ze nie bylo na nich jakiegos ociekajacego sluzu ;>>).
Moja ogolna ocena bedzie i tak wysoka a mianowicie 9/10. Przede wszystkim chodzi o uczucia jakie wywarl we mnie Powrot Krola, ale nie moge takze ocenic ostatniej czesci, bez wplywu dwoch wczesniejszych dopelniajach trylogie, ktora lacznie, bez rozdrobnien na skladowe, jest dzielem tak pieknym, przejmujacym i wzruszajacym jakiego kino juz chyba nigdy nie ujrzy.

użytkownik usunięty

III cz. najgorsza ze wszystkich...
Niestety. Ja zawiodłem się okrutnie. Po "Dwóch Wieżach" szedłem na film w uniesieniu i z wypiekami na twarzy. Druga część (oglądana, wstyd się przyznać, w domciu na Divx-ie) zrobiła na mnie takie wrażenie, że choć do kina nie chadzam, na "Powrót Króla" bez wachania wydałem kasę, zabierając również swoją żonę. I mój zachwyt prysnął jak bańka mydlana. A przed żoną zrobiło mi się głupio i wstyd, że zaciągnąłem ją na tak beznadziejny film.
Przez ostatnią godzinę zastanawiałem się na zmianę czy wyjść już, czy śmiać się nerwowo, czy płakać. Na nieszczęście skończyły nam się czipsy i popkorn więc z rozpaczy zacząłem obgryzać paznokcie...
Dobra, konkrety.
Podpisuję się pod wszystkim co napisał Darek. Od siebie dorzucę jeszcze to, że w całym filmie są koszmarne dłużyzny, poza oczywiście scenami walk. Trolle, nazgule, olifanty nie robią już takiego wrażenia jak w 2-jce, są dość mało przerażające i zachowują się mało wiarygodnie. Dowódca orków, jak to określiła moja żona, był "całkiem przystojny i męski" (to oczywiscie żart, ale gdzie tu strach, gdzie wstręt, którego należało oczekiwać od takiej kreatury?). Załamałem się również podczas sceny wspinaczki Legolasa po Olifancie - no tak niewiarygodnych wyczynów to już dawno nie widziałem i to tak marnie technicznie wykonanych - kuda im do sceny z 2 cz. kiedy Legolas jednym zwinnym ruchem wskakuje na pędzącego konia (za tą scenę dałbym Oskara!).
Gdzie te smaczki z 2 cz., chodźby takie jak scena kiedy Aragorn otwierając wrota wchodzi do króla Rochanu. To trwało 3 sekundy, ale dla tej sceny warto było oglądać cały film!
Zachwyciły mnie scenografie, szczególnie Minas Tirith, ale kiedy armia Saurona i on sam pogrążyli się w otchłaniach, przez ostatnią godzinę non stop pokazywana wieża zaczęła tracić na swojej magii i uroku - przestała robić wrażenie.
Nie wspomnę o dialogach i postaciach w tym filmie. Nawet Gollum niestety w tej części nie dorównał temu z części 2-giej. Frodo to kompletna klapa - kiedy stał nad "ogniem piekielnym", zastanawiałem się na co on do cholery czeka z tym pierścieniem, choć wiedziałem co przeżywa, ale to tylko dlatego, że czytałem książkę...
A Aragorn? Powrót króla ten film się nazywa, ale gdzie w filmie wątek Aragorna? Gdzie jego przeżycia, gdzie jego przemiana?
Dobra, nie ma o czym pisać, kończę bo żona chce się dorwać do irc-a ;)