Ja szczerze mówiąc "trochę" się rozczarowałem... Film jest zdecydowanie za długi, scen do wycięcia jest bardzo dużo (koniec wręcz usypia, chyba, że parę osób krzyknie na pokazie: "Frodo, no płyń już!" - to się choć widownia ożywi), z powodzeniem film mógłby być o 30-45 min krótszy. Po bitwach II części batalistyczne potyczki pod Minas Tirith nie zaskakują już niczym specjalnym, wątki romantyczne (choć szczęśliwie bardzo ograniczone) zaczynają wręcz irytować, hobbitom wystają koszulki polo z plastikowymi guzikami, a los Arwen związany jest z losem pierścienia...
Ja wiem, że mój komentarz wszyscy gromko skrytykują, choć na prawdę jestem fanem Tolkiena i cała trylogia bardzo mi się podoba... Po prostu po tylu miesiącach czekania spodziewałem się czegoś o wiele lepszego... Więc na pewno nie "na minus", ale też za mało, by wypowiadać się "na plus"...
Na koniec tylko (o ile widownia w kinie dopisze) można się gromko pośmiać - Frodo się budzi, więc Gandalf się śmieje, więc Frodo się śmieje i w tym momencie wszyscy na widowni się śmieją, zmęczeni 3 godzinami, bo nie wiedzą, że najnudniejsza część filmu jeszcze przed nimi...