Laureat nagrody Grand Prize'1996 na Festival de Gérardmer - Fantastic'Arts we Francji(w Gérardmer) i nominowany do Saturn Award(1999) za reżyserię kinowej wersji "Z archiwum X" - Rob Bowman najwyraźniej szukał inspiracji w legendach arturiańskich, starych komiksach i klasycznych westernach. Historia napisana przez 33-letnich wówczas- Gregg'a Chabota i Kevina Peterki oparta na ich scenariuszu wespół z Mattem Greenberg'iem("Halloween 20 lat później") miała być nie za bardzo skomplikowana i z wyraźnym morałem. Ta opowieść o przygodzie i przetrwaniu miała łączyć świat średniowiecznej legendy z apokaliptyczną wizją przyszłości. Przenosimy się do 2084 roku do Londynu. Film otwiera scena jak 12-letni Quinn Abercromby(BEN THORNTON) i jego matka Karen(ALICE KRIGE)-inżynier pracująca w tunelach są świadkami, gdy smoki, olbrzymie gady po paru tysiącach lat hibernacji zostały obudzone przez ludzi i w przeciągu kilku lat opanowały Ziemię. Później już dorosły Quinn(CHRISTIAN BALE) jest przywódcą straży pożarnej, która ma za zadanie zapobiec skutkom smoczych ataków. Zastraszeni mieszkańcy starego zamczyska wiodą nędzne życie w bojaźni przed skrzydlatymi potworami zionącymi ogniem. Wśród jego pomocników odnajdujemy Dave'a Creedy'ego(utalentowany, lecz niewykorzystany w filmie GERARD "Gerry" BUTLER). Aż tu któregoś dnia pojawia się Denton Van Zan(MATTHEW McCONAUGHEY) z Kentucky(Stany Zjednoczone Ameryki), który ma pewien pomysł na ocalenie rodzaju ludzkiego. Zgładzenie całego gatunku smoków jest zależne od zabicia samca. Współpracuje z nimi Alex(nasza rodzima aktorka-IZABELLA SCORUPCO), pilot bojowego helikoptera, która zapisuje wydarzenia i zmagania ze smokami. A żarłoczne smoki są głodne i zjadają nawet siebie nawzajem.
Rob Bowman zdecydował się na całkowitą imitację gatunku powieści fantastycznej w zakresie scenografii i kostiumów. Ciekawe zdjęcia autorstwa Adriana Biddle'a(m.in. "Willow") i dobre efekty specjalne(wygenerowane na komputerach smoki wyglądają superowo), lecz za mało rozbudowane wątki psychologiczne, a naprawdę szkoda tak doborowej obsady. Zniknął klimat niefrasobliwej zabawy, nastrój opowieści jest miejscami przygnębiający. Brakuje wątku lirycznego, główny nacisk został położony na akcję, może i z korzyścią dla dramaturgii, ale ze szkodą na część romantyczną -tak charakterystycznej dla epoki średniowiecza.
"Władcy ognia" otrzymały w 2003 roku co prawda nominację do nagrody Saturna, przyznawaną przez Academy of Science Fiction, Fantasy & Horror Films, ale czy rywalizując z "Harrym Potterem i komnatą tajemnic", "Władcą Pierścieni, częścią II. Dwie wieże", ze "Śniętym Mikołajem 2", 'Królem Skorpionem" i "Spider-Man'em" mają jakąkolwiek szansę na wygraną ? No cóż, przekonamy się już 18 maja br.