Wspaniała gra aktorska ( szczególnie podobała mi się gra Tima Roth'a), wciągająca fabuła, świetne dialogi...Niektórzy narzekają, że w pierwszych sekundach nic się nie dzieje i że są prowadzone bezsensowne rozmowy - ale ja po prostu nie mogłam od tych rozmów wzroku oderwać.
Chciałabym jeszcze podkreslić świetną charakterystykę postaci - każdy ma swój własny charakter, postacie nie zlewają się w całość - już po kilkunastu minutach potrafię powiedziec, ktory to Pink, White, Blond czy Orange. To bardzo ważne w tworzeniu filmu.
+ świetne "dźwięki lat siedemdziesiątych" :) Szczególnie w ucho wpadło mi "Stuck in the middle with you" oraz "Little green bag".
Moje ulubione sceny: (uwaga, mogą być spojlery):
-walking scene na początku filmu
-scena w samochodzie, gdy Orange się wykrwawia, a White go pociesza (niezwykła gra aktorska Tima)
-nadawanie imion (a raczej kolorów)
-scena końcowa, gdy Orange przyznaje się White'owi, ze jest gliną (swoją drogą mógł się do tego nie przyznać i poczekac, aż przyjedzie policja, która by zastrzeliła White'a, a Orange by przeżył - lecz on wolał się przyznać, po tym wszystkim, co White dla niego zrobił)
-rozmowa pana Pink'a i pana White'a w magazynie
-scena z Blond'em, ktory torturuje policjanta (scena momentami obrzydliwa, ale trzeba przyznać, że jest dobra)
Niezwykła płynność akcji i konstrukcja filmu są dodatkowymi zaletami. Polecam, szczegolnie tym, którzy znają już styl Tarantino.
Zgadzam się z tym. Od siebie dodam tylko, że oprócz Roth'a wyróżniłabym jeszcze Madsen'a i Buscemi'ego ;)
Tak, oni też świetnie zagrali. Swoją drogą moimi ulubionymi bohaterami byli pan Orange i pan Pink :)
Genialny klimat i świetny soundtrack. Miło się ogląda i można znaleźć wiele smaczków.
Za je bi sty!
Racja, nie wiem jak wam, ale dla mnie nawet Edward Bunker czyli Mr. Blue zapadł w pamięć, a wystarczyło, że mignął w kilku scenach.