Dawno nie oglądałem filmu Martina Scorsese, bardzo lubię i doceniam sposób w jaki ten reżyser kreuje postaci w filmach. To w końcu z jego dzieł wywodzą się najwięksi twardziele kina. Zaangażowanie do głównych ról De Niro i Pesci'ego to super pomysł, tego pierwszego może nie cenie aż tak, ale Pesci jest akurat moim ulubionym aktorem, za każdym razem umie zagrać inaczej chociaż u Scorsese dostaje raczej podobne role.
Wrażenie robią na mnie zarówno zdjęcia jak i montaż "Wściekłego byka", należy zauważyć że jest to w tej chwili film 31 letni, a filmy z początku lat 80-tych w większości nie mogły chwalić się takim poziomem realizacji. Dobra muzyka, świetne momenty z wyciszonym dźwiękiem. Większość scen wspaniale gra na emocjach, postaci szowinistów-twardzieli to atut Scorsese.
Nie jest to na pewno jeden z nudnych filmów o sportowcach, o ich problemach, przemijaniu kariery itp... tu jest coś więcej, jest pewna głębia i przesłanie. Końcowa scena jest podkreśleniem tego co siedzi w głowie bohatera. Ostatnie słowa (cytat z Biblii) skłania widza do refleksji, ja zastanawiałem się z 15 minut jaki związek ma ten cytat z filmem i udało mi się stworzyć swoją interpretację, ale pewnie każdy będzie miał swoją wizję w tym temacie. Gorąco polecam ten film każdemu kto lubi mocne kino, porządnie wykonane i z bardzo wysokim poziomem aktorstwa.