Ja w tym filmie nie wyłapałem nic fajnego ani śmiesznego, ot zwykły, przegadany, średni zapychacz czasu na wieczór.
to ja też jestem prostu chłopak. Jakoś nie przepadam na Clooneyem, tym bardziej mnie dziwi moja ocena. Bo dość przyjemny film, a zwłaszcza refleksje jakie po nim zostają. Pomimo końcówki - gdzie już parę razy dało mi się ziewanie - film nawet ok w odbiorze, aczkolwiek długi. Jak ktoś nie musi oglądać, to nic się nie stanie - choć ciekawy wątek latania samolotem, romansu Ryana i Alexy (gdzie myślałem że Alex to męskie imię), ukazanie pracy Ryana i Natalii (gdzie - tu się nie zgodzę z kimśtam w innym wątku - podoba mi się jej gra aktorska), ślubu siostry - kilka nieprzydługich wątków, ale jak przyjdzie co do czego - nie wiadomo który jest tym dominującym. Chyba żaden.
Film na pewno zasługuje na pochwałę pod jednym względem - jak to było u mnie: zmusza do refleksji. Bo kończąc się - wg mnie melancholijnie - uświadamia tobie, że nie walcząc o to, co dla ciebie ważne - jesteś nieszczęśliwy. Odpuszczając miłości, nie robiąc nic w jej kierunku - jaki to ma sens? Idealne ukazanie oszukiwanie samego siebie, wmawiając innym wartości, jakie przy konfrontacji z życiem mają się do siebie nijak. Kurde, chyba tak samo jest u mnie :/ dlatego więcej jak 7 nie dałem, aż mi się głupio po nim zrobiło :/ ale - nie żałuję że widziałem ;) i może kiedyś w przypływie emocji znowu obejrzę. Choć niekoniecznie.
A jeśli obejrzę, to żeby móc sobie odpowiedzieć na nurtujące mnie pytanie - o czym był ten film? Który wątek miał tu zaważyć? Który był poboczny? Ja nie wiem. Bo widocznie prosty ze mnie chłopak.
niepotrzebnie mącisz, bo sama długość Twojego posta świadczy już o tym, że w przeciwieństwie do poprzednika, który jak to określił: "nie wyłapał nic fajnego ani śmiesznego" potrafisz przynajmniej konstruktywnie krytykować.
z racji tego że nie wiem czy zostałem pojechany czy nie, nie wiem jak mam się do tego odnieść - może nadmienię, że może i są osoby, którym film o niczym nie przeszkadza. Mi sam w sobie nie przeszkadza, znośnie się obejrzało. Ale że mieć wątpliwości co do jego przedstawienia - można. Dla mnie tak samo jak z wieloma innymi filmami - nie da się powiedzieć jednoznacznie "tak" lub "nie" - w sumie może o żadnym tak powiedzieć nie można. Że mącę - to chyba nawet słusznie. Mam wątpliwości, które może kogo innego zmuszą do refleksji :-) i znalezienia tego, co mi się w nim nie udało.
czyli rozumiem, że wszyscy ludzie, którym nie podobał się ten film to prości ludzie?
jakoś nie widzę w Twych postach konstruktywnej krytyki więc jaką osobą Ty jesteś?
Matko...jak ja uwielbiam ludzi którzy nie dość że odkopują stary temat, to jeszcze tylko po to żeby popisać się swoją "elokwencją". Nawet nie będę się bawił w odpisywanie. Pozdrawiam.
BRAWA DLA CIEBIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!