Błyskotliwe, świetnie zagrane kino, świetne dialogi, kapitalne relacje damsko/męskie ludzi po trzydziestce, trochę "do śmiechu", sporo poważnych refleksji...
Jak można było tak niedocenić tego filmu???!!! (przecież kiedyś wygrał zbliżony nieco klimatem "Lepiej być nie może") - rozumiem, można obrazić się na Camerona i zagrać mu na nosie, ale czemu kosztem filmu przeciętnego, a nie błyskotliwego z kapitalnym aktorstwem???
Zgadzam się, że to bardzo dobry film. Bezpretensjonalny scenariusz, klimat (mi się skojarzył z Między słowami), aktorstwo.
Da się Up... polubić od pierwszego wejrzenia. U mnie ma zresztą mocną 8 :)
A mimo to THL uważam za film o mocniejszym wyrazie.
Są po prostu widzowie, na których THL robi silne wrażenie, którzy i ten film uważają za błyskotliwy. Ja do nich należę. I należałam już przed Oscarami. Przypadkiem jest, że moje odczucia są zgodne z werdyktem Akademii, bo sztuka jako taka naprawdę nie podlega obiektywnym sądom.
Uwielbiam Point break Pani Bigelow - za klimat i za to właśnie uzależnienie od adrenaliny - słabe punkty THL: "zżyna ze swojego poprzedniego filmu, brak realizmu militarnego w filmie który z założenia miał być "do bólu prawdziwy" prawie że paradokumentalny, "ludzka twarz" okupanta/agresora w okresie gdy ta okupacja nadal trwa - sorki - Wietnam to historia do której z perspektywy czasu można się zdystansować - Irak - to teraźniejszość, która z moralnego i czysto ludzkiego punktu widzenia jest co najmniej niejednoznaczna...
Dla mnie film świetny-9/10.
Anna Kendrick zagrała tam cudownie.Uwielbiam ją.
Nie mam słów,by opisać mój podziw.
Szkoda tylko,że nie było nic bliższego pomiędzy Ryanem a Natalie.Zawiodłam się,bo sądziłam,że będą razem ;).Pasowaliby do siebie.
Oni raczej trzymali się na dystans.
Vera F. próbuje być seksowna,ale moim zdaniem jej to nie wychodzi.
Nie podoba mi się jej gra.Nie ma tego czegoś,co Anna,ot co. ;)
I za dużo było jej w filmie,a Anny za mało.
Film przyjemny, błyskotliwy,zabawny. George Clooney zagrał fantastycznie ;).
Na pewno jeszcze wrócę do tego filmu.
I wszystkim go polecam ;).
Dokładnie
Oskary zostały w tym roku upolitycznione i na wskroś tematyczne.Wygrał po prostu temat na topie, "wojna".
Moim zdaniem tak: "Avatar" jest bardzo bobrym filmem, by nie być na przekór mojej ocenie w portalu rewelacyjnym.Pod wzgledem wizualnym, audiowizualnym, efekty, dzwiek, zdjecia, scenografia i wszystko co techniczne nie do pobicia.Jednak na najlepszy film nie zasłużył:) Tak jak THL - krótko oskara za najlepszy film dałbym albo "W Chmurach", albo "Bękarty Wojny" i tyle w tej sprawie :)
Piszcie opinie:)
Pozdrawiam.
Się powtórzę, ale czemu nie.
Avatar - tylko nagrody techniczne (zresztą te dostał), choć co do samej techniki 3D, to miałam wrażenie, że można ją wykorzystać lepiej i mam nadzieję, że kiedyś się doczekamy filmów, które wykorzystają 3D, by wcisnąć w obraz filmowy widza. Efekty natomiast zasłużenie nagrodzone.
"Bękarty wojny" dla kogoś, kto Tarantino zna i lubi, to niestety zawód, bo choć film dobry, to Tarantiono powiela sam siebie i nie chodzi tylko o postmodernistyczną formę filmu (cytaty i nawiązania- tak dla wyjaśnienia), która jest normą Tarantinowską, a raczej o to, że pojawiły się schematy, a zabrakło ikry - oczywiście to moja własna opinia.
"W chmurach" zaś jest filmem zbyt kameralnym na Oscara.
Dla mnie jedynym konkurentem dla THL był "A Serious Man" Braci Coen, film, który osobiście oceniam niżej niż "To nie jest kraj..." czy "Barton Finka", ale i tak świetny, ale z wiadomych przyczyn nie mógł on dostać Oscara. No i to już kino wymagające. Jeśli ktoś ma problemy z odbiorem THL, to chyba lepiej, by darował sobie dzieło Coenów.
Z całym szacunkiem ale Coenów akurat uwielbiam, nie mam najmniejszych problemów z ich odbiorem a porównanie ich znakomitego kina podbarwionego poczuciem absurdu i czarnego humoru i groteski, kapitalne łączenie scen zabawnych z tragicznymi lub okrutnymi, do taniej, silącej się pseudopsychologię, pełnej merytorycznych niedoróbek i poprawnej politycznie rozrywki jaką jest THL uważam za co najmniej obraźliwe dla Coenów.
I jeszcze jedno - Między słowami, czy Lepiej być nie może, Lot nad kukułczym gniazdem też były filmami kameralnymi!!!
"Lotu..." w to może nie mieszajmy, bo nie było w tym roku filmu tego formatu.
Jeśli zaś chodzi o Między słowami i Lepiej być nie może, to proszę zauważyć, że nie otrzymały Oscara za najlepszy film, doceniony został scenariusz i gra aktorska. W tym przypadku również. Symptomatyczne, bo wydaje się, że jednak najlepszy film wedle Akademików, winien mieć mocniejsze akordy. Oczywiście można się z opinią Akademii nie zgadzać, ale kompletne zjechanie THL jako niedobrego filmu jest nieporozumieniem wg mnie. Mi oglądało się film jednym tchem, odebrałam go jako antywojenny, ale nie powielający modelu kina antywojennego rodem z "Plutonu" na przykład, co uważam za plus (nie dlatego, że nisko oceniam "Pluton"). Zwróciłam uwagę na świetnie "zagraną" muzykę, w miarę dobrą grę aktorską, klimat paradokumentu, co świadczy też o dobrej reżyserii. Zostawił po sobie wyraźny ślad i refleksję dotyczącą czasu, w którym żyjemy. Arcydzieło to nie jest, ale arcydzieł nie było w tym roku wg mnie.
Co do Coenów... a czemu nie? Nie porównywałam obu filmów, lecz zauważyłam, że A Serious Man Oscara dostać za najlepszy film nie mógł, bo Coenowie triumfowali rok temu.
A że Coenowie stoją u mnie "na półce" obok THL. To ja decyduję który film oglądam i dlaczego. A że to inne zupełnie kino, zarówno w warstwie treści, jak i formy - tym lepiej. Oceniam film nie kierując się werdyktami żadnego jury, choć z ciekawości nominacje oglądam.
Ba, moje ukochane filmy nigdy nie były obiektem zainteresowania Akademii (gdzie wśród Oscarów Piknik pod wiszącą skałą, The Million Dolar Hotel, Noc na Ziemi czy Kawa i papierosy?), no i co z tego?