PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=475937}

W chmurach

Up in the Air
6,9 90 326
ocen
6,9 10 1 90326
7,0 29
ocen krytyków
W chmurach
powrót do forum filmu W chmurach

Czasem wychodzą z tego niezłe perełki, ale niestety nie w tym przypadku.
Clooney niczym się w tym flmie nie wyróżnia.
Cała oś fabularna wydaje się niekompletna, jakby "krzywa"; brakuje związku przyczynowo-skutkowego między niektórymi scenami, a postać Natalie (pomijając fatalną grę aktorską Kendrick) wydaje się w ogóle zbędna, niczego nie wnosi w kreowaniu obrazu głównego bohatera.
Nieciekawe zdjęcia.
Fatalne dialogi (szczególnie między Clooneyem a kapitanem samolotu oraz Clooneyem a jego przyszłym szwagrem, gdy ten waha się przed ślubem).
Ogólnie nic szczególnego...

empedokles

Nie będę polemizowała z pozostałymi opiniami, ale w 100% zgadzam się z tą

"Fatalne dialogi (szczególnie między Clooneyem a kapitanem samolotu"

ale to było drewno... miałam wrażenie, że nasz główny bohater za chwilę się obudzi

czekina

No, co nie zmienia faktu, że Clooney ogólnie jest dobrym aktorem, ale czasem powinien sobie lepiej dobierać role - zresztą taqk samo jak Nicolas Cage...

ocenił(a) film na 7
czekina

"Fatalne dialogi (szczególnie między Clooneyem a kapitanem samolotu"
"ale to było drewno... miałam wrażenie, że nasz główny bohater za chwilę się obudzi"

..czy zwróciliście uwagę, że Clooney miał w dupie tego całego kapitana jak i swoje upragnione 10 milionów mil, czy ile to tam było? Przecież nawet sobie westchnął "tylko nie to", jak zaczęli wygłaszać peany na jego cześć - był rozbity wracając od tej babki, nie chciało mu się gadać itp. W życiu drętwe gadki nie mają miejsca, nie?

ocenił(a) film na 9
jakub_1987

mi też się wydaje, że ten dialog był CELOWO drewniany. Odbieram to tak, że Ryan (Clooney) w momencie gdy postanowił pojechać do Alex do Chicago, uwierzył w swoje wcześniejsze słowa: " Gdy wracasz do swoich najlepszych wspomnień, najważniejszych chwil w życiu, czy spędzałeś je sam ? Życie jest lepsze z bliskimi. " Po tym co się wydarzyło, zdobycie upragnionych mil, już straciło sen, nie miał z tego radości - a przynajmniej coś ważnijeszego zaprzątało mu jeszcze myśli.

ocenił(a) film na 9
użytkownik usunięty
jakub_1987

Dokładnie tak było. Clooney świetnie to zagrał. Całą swoją przemianę zagrał rewelacyjnie i ktoś napisał świetny scenariusz na taką przemianę, jakby z życia wzięty. Przynajmniej z mojego. Film jest naturalny i prawdziwy, a życie często bywa "o wszystkim i o niczym". Właściwie główny bohater wcale się nie "przemienił". Po prostu spotkał kogoś, dzięki komu się obudził i dzięki komu chciał napisać nowy i przede wszystkim odważny rozdział w swoim życiu. Rozdział o czymś więcej niż tylko o wszystkim i o niczym. Gdyby film opowiedział dalszą historię, zapewne zobaczylibyśmy, jak główny bohater zaczyna szukać swojego szczęścia, bo nareszcie potrafi zdefiniować czego w ogóle szuka i żyłby nadzieją, że znowu trafi na to, co odnalazł przy Alex. Każdy z nas miewa trochę szcześcia, ale nie każdy w dziedzinach życia, w których go naprawdę potrzeba. Dla mnie film 10/10, ale to dlatego, że od początku do końca, bardzo bliskie były mi odczucia i przeżycia głównego bohatera. Przez większą część filmu, miałam nadzieję, że skończy się szczęśliwie. Jednak w momencie, w którym główny bohater zobaczył, że Alex ma rodzinę, pomyślałam, że właściwie nie ma znaczenia, czy zakończenie będzie szczęśliwe, ponieważ ten film traktuje o zmianie priorytetów w życiu i to im wyszło wprost rewelacyjnie. Scena z kapitanem tylko umocniła mnie w tym przekonaniu. Osobiście byłam w bardzo podobnej sytuacji i zachowałam się identycznie. Podobało mi się również, że główny bohater był szczery, a co za tym idzie, prawdziwy. Nie udawał przed sobą, ani przed nikim innym, kim jest. On raczej odkrywał kim jest w miarę postępowania akcji filmu. Nie jest to film dla każdego i na każdą okazję, ponieważ każdy nas przeżywa swoje życie w inny sposób i trafiamy na różne, odmienne sytuacje.

ocenił(a) film na 6
empedokles

Zgodzę się, w przypadku tego filmu ta "głębia" i przesłanie, jakie mógłby nieść gdzieś się zagubiły... Niestety, bo film potencjał ma i zdecydowanie jego wydźwięk mógłby być bardziej wyrazisty. Clooney- niby wszystko dobrze, poprawnie, ale czegoś mi brakowało w tej postaci. Wyciągnęłam jeden wniosek jeżeli chodzi o postać, w którą się wcielił- nie wyciągnęła żadnych wniosków ze swojego jałowego i pustego życia między lotniskami. Może to ma pozwolić widzowi spojrzeć inaczej na swoje życie? Docenić to, co ma? Inni nie mają tego szczęścia jakim jest rodzina, nawet niekiedy nie wiedzą jak po nie sięgnąć? Jak dla mnie ten film traktuje o przeraźliwej pustce i samotności, zagubieniu w życiu. Oczywiście ocena końcowa nie musi być jednoznaczna :)

ocenił(a) film na 9
katrrina

Mi natomiast podoba się wymowa filmu taka jaka jest. Film w sposób subtelny skłania do refleksji, że każdy człowiek czasem potrzebuje jakiejś formy bliskości z innymi, nawet jeśli wymyślił sobie nie wiem jaką filozofię indywidualizmu. Moim zdaniem jest to wystarczające "przesłanie". Dalej byłoby to już moralizatorstwo. Co Twoim zdaniem Ryan mógł zrobić na koniec w imię wyciągnięcia wniosków? Przyznać się do jakichś błędów? Rzucić pracę w rozjazdach?
Film nie pokazuje i myślę, że nie miał pokazywać np., iż założenie rodziny to ta właściwa ścieżka życiowa, że to jak żył Ryan jest naganne. To nie jest jednoznaczna prawda w stylu nie wolno zabijać czy wojna przynosi cierpienie. To jest sprawa bardzo bardzo indywidualna. Niektórzy są spełnieni prowadząc taki tryb życia jak bohater filmu. Dla niektórych jest to nie do pomyślenia. Ale przynajmniej dla mnie nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi, chyba temu kto choć trochę żył na walizkach takie wnioski wystarczą. ;]

ocenił(a) film na 7
milkaway

Ja miałam wrażenie, że film oferuje nam typowe rozwiązania, zwłaszcza patrząc na zakończenie filmu, w ten sposób nie różnił się niczym od zwykłych poradników i według mnie właśnie narzucał nam odpowiedź na to jak żyć, świadczą o tym te komentarze ludzi zwolnionych między innymi przez głównego bohatera. Nie uważam, żeby brak stabilizacji życiowej- tak jak u głównego bohatera, było jakąś wadą, każdy wybiera sobie drogę i sposób życia, nie można wszystko podporządkowywać pewnemu wzorcowi. Film był trochę jak ta broszura w tym filmie, ku pokrzepieniu, dająca jedynie pocieszenie, ale nic nie wnosząca do życia.
Życie Ryana z zasady musiało być puste i beznamiętne, a szczęście daje jedynie stabilizacja i rodzina. Nie mam nic przeciwko stabilizacji, ale nie lubię kiedy filmy są propagandą, jakby zrobione na zamówienie
mimo to film ma dobre momenty i uważam, że akurat Clooney wypada bardzo dobrze w tym filmie. Chyba dzięki aktorom film jako tako się broni, do tego solidnie zrobiony- chodzi mi o zdjęcia i dialogi, na pewno nie jest to najgorszy film ale czy zasłużył na nominacje do Oscara?? w moim przekonaniu nie

ocenił(a) film na 9
gemma_92

Moim zdaniem nie mamy tu jednak gotowej odpowiedzi; zgadzam się z tym co poniżej napisała santalucia - film pokazuje zalety i wady, trochę jak w rozprawce. Oczywiście mamy wypowiedzi wielu pracowników, że dla nich najważniejsza jest rodzina, o jej byt głównie się martwią tracąc pracę i to ona jest dla nich oparciem. Z drugiej jednak strony mamy siostrę Ryana, która jest w separacji oraz Alex. Niby ma rodzinę - męża i dzieci, ale ucieka od nich. Nie pracuje podróżując po całej Ameryce, bo inaczej nie zarobi na chleb, ale głównie dlatego, że potrzebuje "przerywników" i to częstych. Chce się odciąć od tej całej stabilizacji, kłamie, praktycznie prowadzi podwójne życie.
Bardziej niż o samotności ten film traktuje wg mnie o tym jak decyzje podjęte w młodości kształtują nasze późniejsze życie, jak bardzo kiedyś po latach możemy się rozczarować. I właśnie jako osoba, przed którą jeszcze stoi wiele takich ważnych decyzji, ta broszura wcale nie jest pokrzepiająca. ;)
Do mnie akurat film bardzo trafił, więc nominacja do Oscara mnie nie bulwersuje. ;] Wg mnie zasługuje na nią bardziej niż zeszłoroczni "The Descendants", też z Clooneyem.

ocenił(a) film na 7
milkaway

u mnie jest odwrotnie, Spadkobiercy podobali mi się o wiele bardziej, ale to już inna historia
może ten film musiałabym obejrzeć jeszcze raz, bo końcówka rzutuje i to bardzo na moją opinie o nim
ja miałam wrażenie, że pomimo tych problemów w małżeństwie czy to siostry czy Alex to i tak Ryan wychodzi na tego co wybrał źle
bo pomimo problemów ludzie wokół coś robią , to on w tym swoim przemieszczaniu się jest bierny, ja nie rozumiem dlaczego od początku wybory Ryana pokazane są w negatywnym świetle, nawet kiedy chciał coś zmienić- ustatkować się, okazuje się, że sam nie wie czego chce
według mnie czy to żyjemy "w chmurach" czy w szeregowym domku nie możemy być biernie poddawać się losowi, może o to chodziło reżyserowi, tylko szkoda, że ( przynajmniej w moim odczuciu) od razu pokazuje nam po której stronie lepiej stanąć...

gemma_92

Dla mnie postawy życiowe nie były takie wiążące w tym filmie i nie były jednoznaczne. Bardziej zadziałało na mnie to, że drobiazgi, nic nie znaczące w sumie decyzje innych wpłynęły na życie szczęśliwego człowieka. Gdyby nie nowa dziewczyna w pracy, która znalazła się tam przez przypadek byłby nadal spełniony i szczęśliwy. Przecież pozostali bohaterowie zazdrościli mu jego życia. Żyli swoim życiem ale to co on sobą reprezentował było dla nich czymś lepszym, lżejszym. Bohater otworzył się na innych i dostał od życia "kopniaka". Dla mnie przesłaniem filmu było "nic nie trwa wiecznie"...

milkaway

Hmmm.."no nie wiem" ;) Oglądalismy ten sam film, a jednak ja nie odebrałem go jako tak neutralnego. Ostatecznie film pokazuje zdecydowanie Clooneya jako człowieka nieszczęśliwego. Czyli jego 'tryb' życia ostatecznie nie dał mu szczęścia ? Po drugie to on postanowił zerwać z życiem "bez stabilizacji" na rzecz "stabilizacji", a nikt inny w filmie nie postanowił odwrotnie (czyli ze stabilizacji przejść na 'nie-stabilizację").
Myślę, że reżyser chciał nadać trochę neutralnego tonu pokazując przykład siostry w separacji. Tyle, że ilościowo negatywów życia w rodzinie było mniej w stosunku do pokazanych negatywów życia samotnie.

Na pewno trzeba sobie uświadomić, że zakłada się rodzinę z pobudek...egoistycznych. Robi się to dla swojego dobra, swojej potrzeby ... Między innymi z lęku przed samotnością. Dlatego nie rozumiem stwierdzenia w filmie, że "każdy umiera samotnie".
Właśnie umiera mój dziadek (zżera go powoli nowotwór, jeszcze miesiąc może dwa) i widzę jaką radość mój dają wizyty dzieci, wnuków i...prawnuków! Widzę gdy przychodzimy jak tęsknie wyciąga rękę, żeby dotknąć, przytulić i poczuć to ciepło od małych wnuczków.Tak naprawdę widuje swoją rodzinę teraz częściej i więcej niż kiedykolwiek.
Co to znaczy, że WSZYSCY umierają samotnie? Jakiś banialuk rzucony bezmyślnie. Oczywiście pewnie umrze w trakcie snu i po prostu się nie obudzi i nitk tego momentu śmierci niezauważy, nie będzie w tym momencie, ale na szczęście nie jest to śmierć nagła, tylko od momentu stwierdzenia nieuchronnego minął rok i wszyscy mieli czas na oswojenie się myślą, na poukładaniu sobie wszystkiego...i tak samo dziadek. Domyślam się, że różne są sposoby na radzenie sobie z faktem, że odchodzimy i ... nic po nas nie zostanie. Jak radzić sobie z tą pustką ? Jak poczuć i wytłumaczyć sobie, że nie odchodzimy bezsensu i coś po nas zostanie ? Jest kilka dróg - wiara w istnienie kolejnego etapu, jeśli jesteś kimś wybitnym to fakt pozostawienia po sobie wielkich zian dla ludzkości albo poczucie, że część ciebie pozostaje dalej na świecie w dzieciach, wnukach itd.
Ale jak to sobie tłumaczą zwyczajni ludzie nie posiadający rodziny, potomstwa ....

empedokles

Nie spodziewam się, że każdy film, który chcę obejrzeć, będzie "wybitnym dziełem w historii kinematografii" i nie każdy reżyser ma zamiar taki film stworzyć.
"W chmurach" to po prostu film przyjemny, miło spędzony czas, nie zawsze muszą być fajerwerki.
O wszystkim i o niczym? W filmie został pokazany alternatywny sposób na życie z jego zaletami i wadami.
Clooney się niczym nie wyróżnia? Daj Bóg, żeby każdy mężczyzna się tak niczym nie wyróżniał, jak on xD Do aktorstwa nie mam zastrzeżeń, zresztą rola nie bardzo wymagająca.
Fatalna gra aktorska Kendrick? Hmm trudno tu użyć jakichś kontrargumentów. Ja miałam po prostu wrażenie, że gra bardo dobra. I miłą odmianą było widzieć u boku Clooneya nie jakąś ekstra laskę, tylko przeciętną dziewczynę.
Jej postać nic nie wniosła? A co ma wnosić? Ot, po prostu spotkali się. W życiu przecież też nie każdy coś wnosi.
Tak, to nie jest film z kategorii zapadających w pamięć i zmieniających życie, ale to nie znaczy że nie może być dobry w swojej kategorii :)

ocenił(a) film na 3
santalucia

ona wniosla mu kapcie

empedokles

Jeśli o mnie chodzi to film mogę polecić. Nie przepadam za Clooneyem ale tutaj zagrał dobrze (idealnie pasował), reszta obsady też była ok. Podobało mi się to, że właściwie nic przez cały film się nie wydarzyło, było pełno mało znaczących drobiazgów. A na końcu gdy stał sam na lotnisku przed tablicą odlotów przeszły mnie dreszcze...

ocenił(a) film na 3
jacek_mp

musialo byc mroźno w tym styczniu, nie grzali?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones