Mnie najbardziej denerwowały te na siłę wciskane sceny seksu. No czy nie można już zrobić dobrego filmu bez tego? Drażniło mnie to okropnie, bo reżyserce najwyraźniej zabrakło pomysłów i postanowiła "sprzedać" naprawdę dobrą historię dzięki mało subtelnym scenkom.

Zupełnie by mi nie przeszkadzały sceny seksu, nawet takie nachalne gdyby po pierwsze: miały sens i znaczenie w tym filmie (a było ono dorabiane na siłę) i po drugie: były dobrze wmontowane i zbudowane – bo nawet były dosyć zmysłowe i ładnie nakręcone, ale w takiej siekance scen i wątków nie dało się tego odebrać inaczej jak "o, będą cycki". Porażka.

Jeśli to jest "najlepszy film Holland" to jak słabe muszą być pozostałe?

holand ma małego, więc dlatego ciągle o tym seksie

Według mnie wystarczyłoby, gdyby sceny seksu były zasugerowane, by ukazać rodzaj relacji dwójki bohaterów (np. to, że jeden z nich zdradza swoją żonę). W tym filmie były one przydługie, nic nie wnoszące i po prostu nachalne.

Zupełnie nie miałem wrażenia, że sceny seksu są "wciskane na siłę" albo "żeby były cycki". Te sceny były tam po to, żeby pokazać, że to naturalna ludzka potrzeba, nawet w takich warunkach, nawet jak dzieci patrzą. I to było mocne ale bardzo ludzkie.
Zgadzam się jedynie co do zarzutów na temat języka - ciężko zrozumieć taki bełkotliwy, różne języki itp.

Zgadzam się tylko dałem 3/10, dobre zdjęcia to nie wszystko.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "reżyseria leży". Film jest ciężki w odbiorze. Mieszanie dialogów w różnych języków dodatkowo utrudnia odbiór. Sceny seksu (owszem niepotrzebne), ale za to reżyserka przemyciła wiele innych małych wielkich scen np. wychodzenie uratowanych z kanałów, Jak każdego z bohaterów uderzały promienie słoneczne. To było bardzo prawdziwe. Amerykanie w Hollywoodzie, by tego tak nie zrobili. Przesyciliby film patosem i umoczyli wątek przez widowiskowość. Pani Holland wprowadziła chaos, ale to jest wciąż wielkie dzieło z mocnymi stronami i paroma słabszymi. Moja ocena 7,1

Zgadzam się. Strasznie męczący - z wielu względów - film. Źle zrobiony, chociaż potencjał był. Szkoda, że na Oscary nie wyslali "Chce się życ" o wiele lepszy. Ale to może inny rok był.

Kobieto film "Chce się żyć" to 2013 rok, "W ciemności" 2011, bez komentarza...:-(

Jak bez komentarza jak komentujesz? Hehehhe Debil

Napisał człowiek, który kolejne pseudo artystyczne gnioty, zwane kinem autorskim Polańskiego jak np. "Wenus w futrze", ocenił jako arcydzieło światowego kina oraz jeszcze większy gniot pseudo horror komediowy "Babadook" jako rewelacyjny film. Chłopie nie wiem ile Ty masz lat, ja mam 35 i obejrzałem plus-minus, sześć tysięcy filmów? Jak chcesz zobaczyć źle zrobiony film to obejrzyj sobie od początku do końca, o ile przetrwasz te nudy, oscarową "Idę". Jak zaś dobry horror komediowy, to odwołuje się tu do klasyków gatunku jak "Krwiożercza roślinka" Franka Oza oraz "Krwawa Maria" Johna Landisa...:-)

6 tyś to imponująca liczba. Obawiam się że nie wiem, ile filmów udało mi się obejrzeć w moim niewiele krótszym życiu, ale niestety wśród nich większość filmów Polańskiego uznałem za te lepsze na liście. Idzie też dałem 10 gwiazdek. Jak widać gust nie zawsze rozwija się w tym samym kierunku – ale przecież każdemu może podobać się coś innego. Pozdrawiam :-)

Bez komentarza...:-(

I znowu! Ejejejejjeeej 35 lat i 6 tys filmów hahhahahhaha ile razy jeszcze to przeczytam. Pod każdy filmem jesteś i piszesz te bzdety!

Film nie jest męczący, męcząca to jest wasza niemożność zrozumienia.

Hmm, nie miałam wrażenia chaosu. Owszem jest wiele wątków, wiele detali, ale są one tak wplecione w fabułę,
że spokojnie można nadążyć za biegiem zdarzeń. A film dzięki temu jest nasycony treścią i akcją. Oglądało mi
się go dobrze i nie mogę powiedzieć, że nie zrobił na mnie wrażenia i spłynęło po mnie jak po kaczce. Jedyne co
mi przeszkadzało w odbiorze to mamrotane dialogi, do części kwestii w j. polskim były napisy, ale przydałyby się
do całości.