PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=525620}
7,1 107 tys. ocen
7,1 10 1 107200
6,6 37 krytyków
W ciemności
powrót do forum filmu W ciemności

Czuje się przytłoczony wałkowaniem tematyki.

Wałkowanie krzywd XX wieku który był chorym eksperymentem i wyciskane z nich łez nie jest dla mnie.

Lubię uczyć się z filmów historii etc - ale kolejny przygnębiający obraz którzy w artystyczny sposób pokazuje krzywdę sobie daruję.

Już się naoglądałem List Schindlera, Katyniów, Janków Wiśniewskich, Pianistów - i oglądanie kolejny raz trupów, nazistów, komunistów i innych i sprzeczek czy w wyważony sposób pokazali historię - napędzanych przez pierdzieli mnie nie bawi.

Oczywiście nie jestem fanem tych wszystkich gównianych "komedii romantycznych".

Gdzie się podział coś co nazwę "realizmem współczesnym?". Mam 21 lat - i mało widziałem filmów o takiej Polsce jaką oczami oglądam na co dzień. Ten licencjonowany syf o ludziach z wielkich metropolii którzy nie mają problemów a jak już to jakieś pierdoły - jakoś mnie nie rusza.

No i fantastyka to coś co mnie przyciąga - ale to chyba każdego co ma fantazję.

I dlatego nie idę na film. Bo już widzę widok smutnych oczek dziecka zamkniętego w kanale - i jakoś nie chce sobie uzmysławiać jego krzywd - uważam się za jednostkę wrażliwą i nie trzeba mi takich obrazów żebym miał zdrowy stosunek do tematyki dyskryminacji narodowościowej czy tam kulturowej.

Jeszcze się obrócę i będę widział blask szklanych oczu babki siedzącej obok albo smarkanie z tyłu, czy niepocieszone twarze dziatwy.

Lubię doznania ale masochistą nie jestem. Już wystarczająco dużo przygnębiających obrazów z przeszłości i brutalnych wizji doświadczyłem - na swoich oczach, uszach i wyobrażeniach i nie służyły mi zbyt dobrze.

ocenił(a) film na 8
widz00

Ja jednak obejrzę, bo jakimś trafem ciągnie mnie do takiej i tym podobnej tematyki. Tobie natomiast chciałbym pogratulować mocnej i trafiającej do mnie formy w której określiłeś swoje stanowisko. Nie na tyle mocnej, aby mnie odwiodła od chęci obejrzenia, ale wystarczająco mocnej, żebym odebrał Twój precyzyjnie określony punkt widzenia. Nie pamiętam już kiedy ostatnio miałem okazję czytać tak lukratywną i charyzmatyczną deklarację z którą po części nawet się zgadzam, ale mimo to pozostanę przy swoich spontanicznych, bądź jak kto woli - wrodzonych, lekko pesymistycznych preferencjach . Póki co, serdecznie pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
widz00

Ale właśnie masz się czuć przytłoczony! Taki jest cel tego filmu. To nie jest kolejna komedia romantyczna, w które wszystko jest miło, łatwo i przyjemnie. To jest bardzo, trudny, ciężki, ale i realistyczny film. Jak można inaczej pokazać prawdziwą historię ludzi którzy 14 miesięcy życia spędzili w kanałach? To musi być trudne, to musi być niemiłe. A prezentowana wyżej postawa, w której mamy pamiętać tylko "miłe" wydarzenia z historii jest bez sensu. Naszym obowiązkiem jest pamiętanie historii tych ludzi, którzy to wszystko przeżyli. "Nigdy więcej wojny."

ocenił(a) film na 8
krzyche86

Co prawda swój wpis kierujesz nie do mnie,ale pozwalam sobie dyskretnie zauważyć, że widz00 dość jasno postawił sprawę. Tematyka nie jest mu obca, ale na jeszcze jeden taki obraz może już nie mieć i najwyraźniej nie ma ochoty. To nie stawia go w świetle kogoś, kto lekceważy mroczne rozdziały historii. Gdybyśmy chcieli zapoznać się z każdą tragedią która wydarzyła się w ramach II Wojny Światowej, to prawdopodobnie nie starczyłoby nam już życia na nic innego...

ocenił(a) film na 10
deeper_darkside

Życia może by i starczyło, ale czy nasza psychika by to wytrzymała. W normalnych czasach (przyjmijmy, że nasze są normalne) pewne zachowania opisane w wielu biografiach czy pamiętnikach są nie do pojęcia.
Ja osobiście z tego filmu wyszedłem przygnębiony. Najsilniej podziałało na mnie wyobrażenie 14 miesięcy spędzonych w ciemności i smrodzie. Z reszta sam Więckiewicz powiedział, że najgorsze były warunki w jakich musiał grać i nie wyobraża sobie co musieli przeżyć ludzie 14 miesięcy zamknięci w takich warunkach. Scena wystawienia głowy dziewczynki na chwilę nad "poziom zero" była dołująca. Takich scen było wiele. Osobiście będę polecał ten film, ale będę też uprzedzał, że zostawia on ślad.

widz00

Tak, tak. Twoje stanowisko ma sens i je popieram. Może dlatego, że dość już mam tej politycznej poprawności a Twój głos jest jakimś świeżym spojżeniem na kwestię wolnego wyboru co chcemy oglądać. Dodam jeszcze, że gdyby film był o Polakach ratujących Polaków to nie miałby takiego odźwięku. Ale każdy reżyser wie, że robiąc film o Żydach przypodoba się światowym decydentom i będzie miał zapewnione środki na następne filmy. Oczywiście fakt, że bohater był katolikiem i wiara była jego siłą napędową (co jest wyraśnie zaznaczone książkach) należy przemilczeć i nie pokazywać. No cóż w takim świecie teraz żyjemy.

ocenił(a) film na 9
wiktorzin

Religia gł. bohatera jest wyraźnie w filmie zaznaczona, jest nawet scena komunii jego córki.

Sqrchybyk

Tak to jest jak się nie ogląda a komentuje. Trochę się zagalopowałem ale przynajmniej dyskusja jest :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
wiktorzin

no moim zdaniem jego wiara była jednym z 2 powodow, dla ktorych postepowal jak postepowal i w filmie to zostalo ukazane bardzo dobrze. ksiazki nie czytalem.

ocenił(a) film na 8
druid_3

Abstrahując od samego filmu, którego niestety jeszcze nie widziałem, zastanawiam się czy przeciętnemu człowiekowi potrzebna jest wiara, żeby postępować dobrze? Czy bez tej wiary pozostałby obojętny na cudzą krzywdę? Czy ateista, albo człowiek niereligijny nie mógłby postąpić podobnie, bądź w oparciu nie o wiarę, tylko mając na względzie podstawowy pierwiastek ludzki wynikający z tzw. kręgosłupa moralnego? Oczywiście mógłby i powinien, ale to akurat wnioskuję głównie po sobie, jako że stronię od wszelkich religii, ale nie jestem ateistą, ani też człowiekiem obojętnym na krzywdę drugich. Przepraszam za lekką dygresję, ale zawsze mnie irytuje religia w tle wielkich dramatów. Rozumiem, że film przedstawia czas dojmujących tragedii i nie staram się tego lekceważyć, ani też uwłaczać ukazanej w filmie historii, natomiast poddaję tylko pod uwagę, że wiara nie musi być jedyną podstawą chęci poświęcenia się dla drugiego człowieka. Nie mniej jednak była wojna. Gdybym ją przeżył i doświadczył jej okrucieństw, to zapewne nie śmiałbym uprawiać takiej polemiki. Ale z drugiej strony jako człowiek niereligijny, mam prawo do traktowania tematu w oderwaniu od aspektów wiary...